Doświadczony skrzydłowy walczy z kontuzją i... czasem
– Zrobię wszystko, by zagrać w meczach finałowych – mówi na łamach „Sportu” Adam Bagiński, napastnik GKS Tychy.
„Bagiś” nabawił się kontuzji w czwartym meczu ćwierćfinałowym z Tauronem KH GKS Katowice. W pierwszej odsłonie popisał się bardzo ofiarną interwencją: własnym ciałem zablokował strzał katowickiego defensora i z grymasem bólu na twarzy zjechał do boksu. Później trafił do szpitala, gdzie przeszedł serię niezbędnych badań.
Prześwietlenie wykazało złamanie kości strzałkowej prawej nogi. Pierwsze rokowania mówiły, że to koniec sezonu dla doświadczonego skrzydłowego. Ale...
– Proszę mnie nie skreślać, bo ciągle liczę, że jeszcze w tym sezonie pokażę się na lodzie i będę mógł pomóc drużynie – zaznaczył wychowanek Stoczniowca Gdańsk. – Stanowimy świetny zespół i jestem jego częścią. Teraz nie mogę grać, ale jestem z chłopakami, wspieram ich, strasznie się denerwuję i chciałbym jak najszybciej wrócić na lód. Zastanawiam się tylko co zrobić, by tę medycynę przyśpieszyć...
Adam Bagiński był niezwykle ważnym elementem układanki Jiříego Šejby, który często wystawiał go w formacjach specjalnych, czyli tych odpowiedzialnych za rozgrywanie przewag, jak i walczących w osłabieniach.
Póki co w 40 meczach zdobył 12 bramek i zaliczył 20 asyst. Na ławce kar spędził 38 minut.
Komentarze