Dziubiński: W Grodnie czuję się świetnie
Krystian Dziubiński jest czołowym zawodnikiem Niomana Grodno. 32-letni środkowy spełnił swoje marzenie i wyjechał do silniejszej ligi. Jak ocenia jej poziom białoruskiej ekstraligi? Czy wciąż śledzi polskie rozgrywki i zamierza dalej grać w reprezentacji Polski? O tym wszystkim opowiedział w rozmowie z Maciejem Zubkiem.
Zbierasz bardzo dobre recenzje za swoje dotychczasowe występy w Niomanie Grodno. A Ty sam jesteś zadowolony ze swojej postawy?
- Początek sezonu był zdecydowanie lepszy w moim wykonaniu. Sezon jest jednak długi i wymagający. Niemniej decydująca faza przed nami, w której mam nadzieję wrócę do lepszej dyspozycji.
Jako zespół też wydaje się, że gracie poniżej oczekiwań?
- Drużyna w porównaniu z poprzednimi sezonami jest w dużej przebudowie. Aspiracje zostały, ale na efekty trzeba poczekać. Na pewno mamy rezerwy, by grać lepiej niż dotychczas.
Za słabe wyniki głową zapłacił trener Siergiej Puszkow. Zastąpił go znany z pracy w Polsce, Andriej Sidorienko. Uważasz, że było to z korzyścią dla zespołu?
- Trenera Puszkowa nikt nie wyrzucił, sam zrezygnował. Uznał, że będzie to impuls dla drużyny, który wpłynie na poprawę wyników. I wydaje się, że dało to jakiś efekt, ale na pewno nie gramy jeszcze na miarę naszych możliwości.
Tak właśnie wyobrażałeś sobie grę w lidze białoruskiej? Czy jest coś, co Cię zaskoczyło?
- Szczerze, to nic sobie nie wyobrażałem. Nie lubię porównywać poziomów. Wszystko i tak zawsze weryfikuje lód. Zaskoczyła mnie dobra organizacja wyjazdów dzień przed meczem. I jeśli jedziemy na wyjazd, to na minimum dwa mecze, czyli na 4 dni w sumie, bo zawsze dzień wcześniej.
Nie pytam o poziom, ale o różnice w grze w obu ligach - polskiej i białoruskiej…
- Przede wszystkim na Białorusi dużo większą rolę w zespołach odgrywają młodzi zawodnicy. Potrafią zrobić różnicę i odegrać w meczu kluczową rolę. Tempo w lidze białoruskiej wydaje się być wyższe i co istotne przez trzy tercje utrzymuje się na podobnym poziomie. Technicznie wydaje mi się, że Białorusini stoją wyżej od nas. To widać też w okresach gier w liczebnych przewagach, które bardzo często decydują o losach meczów.
Rozumiem, że po tych kilku miesiącach utwierdziłeś się tylko w przekonaniu, że decyzja o wyjeździe do Grodna była słuszna…
- Tak. Zawsze chciałem wyjechać do ligi zagranicznej i spróbować sił. I teraz mam taką możliwość.
Błyskawicznie zaskarbiłeś sobie sympatię kibiców z Grodna. Kilkakrotnie wybrano Ciebie najlepszych zawodnikiem miesiąca…
- Na pewno to fajne uczucie, bo w ten sposób zostawiam po sobie dobre wrażenie. Niemniej na każde indywidualne wyróżnienie pracuje cała drużyna i podobnie jest w moim przypadku.
Sezon w Niomanie zacząłeś wspólnie z Oskarem Jaśkiewiczem, który zdecydował się jednak na powrót do kraju. Byłeś zaskoczony jego decyzja?
- Byłem, jak większość osób w klubie. Oskar miał jednak swoje powody.
Jesteś w kontakcie z trenerem reprezentacji Róbertem Kaláberem? Jednym z minusów Twojej gry na Białorusi są trudności z wyjazdem na zgrupowania.
- Tak. Jesteśmy w kontakcie. Byłem bliski tego, by zagrać w Budapeszcie. Miałem zielone światło z klubu. Chwilę przed wyjazdem wprowadzono jednak nowe obostrzenia związane z przekraczaniem granic. Po konsultacji z trenerem Kaláberem uznaliśmy wspólnie, że zrezygnuję z przyjazdu na Węgry.
Oglądałeś ostatnie mecze reprezentacji? Jak je oceniasz?
- Widziałem te w Budapeszcie. W pierwszym można powiedzieć, że pierwsze dwie tercje musieliśmy się przestawić na inny hokej niż ten, z który mamy do czynienia na co dzień w lidze. W trzeciej już nasza gra wyglądała dobrze.
Czyli widzisz się dalej w reprezentacji?
- Tak, ale wiadomo, że za darmo miejsca w reprezentacji nikt nie dostaje. Ja jednak też łatwo swojego miejsca nie oddam.
Dobrze żyje Ci się w Grodnie?
- Bardzo dobrze. Nie mam na co narzekać. Dodatkowym plusem jest to, że mogę wyjść do restauracji, galerii czy skorzystać z basenu. Po prostu żyć jak człowiek.
Nie ma żadnych obostrzeń ?
- Są, ale wszystko jest robione z rozsądkiem. W sklepach należy mieć maskę, bez tego nie zostanie się obsłużonym. W restauracji zdarza się, że mierzą temperaturę przed wejściem. Na wejściu też trzeba mieć zasłonięte nos i usta, ale potem można maskę ściągnąć. Baseny, sauny i galerie funkcjonują normalnie. W drużynie jak ktoś czuje się źle i chce zrobić sobie test, ma taką możliwość.
Zerkasz czasem na ligę polską?
- Oglądałem kilka spotkań. Z wynikami jestem na bieżąco.
Robią na Tobie wrażenia ostatnie transfery w PHL?
- Przyznam, że tak. Patrząc na CV to nawet w polskiej piłce nie ma tak spektakularnych transferów. Prze takie ruchy stajemy się atrakcyjną liga. Play-off zapowiada się bardzo ciekawie.
Rozmawiał: Maciej Zubek
Komentarze