Grzegorz Pasiut: To był ciężki mecz, na nasze własne życzenie
W ramach 26. kolejki TAURON Hokej Ligi GKS Katowice pokonał Zagłębie Sosnowiec 2:1. Dla mistrzów Polski było to jednocześnie ostatnie, domowe spotkanie w 2023 roku. Po zakończonym meczu do mikrofonu zaprosiliśmy Grzegorza Pasiuta, kapitana GieKSy.
W 2023 roku GKS Katowice rozegrał w „Satelicie” 26 spotkań, notując 20 zwycięstw. Warto podkreślić, że ostatnią porażkę przed własną publicznością GieKSa odnotowała 19 marca w półfinałowej potyczce przeciwko Comarch Cracovii. Następne domowe spotkanie mistrzów Polski planowane jest na 5 stycznia, co w praktyce oznacza, że „Satelita” pozostanie niezdobyta przez minimum 292 dni. Obronienie twierdzy przy Alei Korfantego nie przyszło jednak katowiczanom z łatwością. W piątkowym spotkaniu drużyna Zagłębia potrafiła przetrwać momenty naporu podopiecznych Jacka Płachty, odpowiadając niebezpiecznymi kontratakami. Za sprawą trafienia Arkadiusza Karasińskiego, to goście otworzyli wynik spotkania. O zwycięstwie GieKSy zdecydawało 90 sekund drugiej tercji, w której za sprawą swoich „stranieri” gospodarze dwukrotnie pokonali Patrika Spěšnego. Pomimo, że oba zespoły podchodziły do piątkowego spotkania z przeciwległych biegunów tabeli, tradycyjnie już spotkanie GKS-u Katowice z Zagłębiem Sosnowiec było bardzo wyrównanym widowiskiem. Jak przebieg meczu ocenił Grzegorz Pasiut?
– Tak, to był typowy mecz rozgrywany przeciwko Zagłębiu Sosnowiec. Jednak uważam, że te mecze są dla nas ciężkie na nasze własne życzenie. Mówiąc wprost, nie prezentujemy, tego co byśmy chcieli. Ciężko nam zdobywa się bramki, pomimo tego, że wypracowujemy sobie ku temu liczne sytuacje. Zdarza się, że zwyczajnie przekombinujemy rozegranie krążka, o jedno podanie za dużo. To było dla nas kolejne ciężkie spotkanie przeciwko Zagłębiu, jednak tak ja mówię, na własne życzenie – zauważył „Profesor”.
GieKSa do piątkowego meczu zmuszona była przystąpić w niepełnym składzie. Szczególnie bolesna była absencja specjalistów od gry obronnej Macieja Kruczka oraz Jakuba Wanackiego. Choć do dyspozycji trenera Płachty pozostało tylko sześciu nominalnych obrońców, jego podopieczni zdołali w przemeblowanych formacjach podtrzymać kulturę rozegrania, do jakiej przyzwyczaili swoich kibiców w ciągu sezonu. Czy roszady w formacjach okazały się wyzwaniem dla mistrzów Polski?
– Uważam, że nie. W naszej kadrze znajdują się pełnowartościowi zmiennicy, którzy w takich momentach pokazują swoją wartość dla zespołu. Każdy z zawodników wie doskonale, czego się od niego wymaga na lodzie, więc nie było konieczności, aby cokolwiek zmieniać z powodu kilku absencji. Myślę, że powinniśmy przede wszystkim zagrać lepiej jako drużyna, a czy grają takie, czy inne nazwiska, to sprawa drugorzędna – dodał kapitan GieKSy.
W ostatnich dwóch latach, GKS Katowice wypracował sobie małe tradycje sezonowe. Oprócz rozstrzygnięcia finałowej rywalizacji fazy play-off bez porażki na koncie, stałym punktem sezonu mistrzów Polski były domowe porażki przeciwko JKH GKS-owi Jastrzębie w świątecznych koszulkach oraz porażka w półfinale Pucharu Polski. W obecnym sezonie drużynie udało się już odczarować okolicznościowe trykoty. Zapytaliśmy Grzegorza Pasiuta o to, czy na horyzoncie pojawił się już plan na przełamanie pucharowej rywalizacji?
– Myślę, że wybiegamy zbyt daleko w przyszłość. Po tylu meczach, które rozegraliśmy od początku sezonu, każdemu z nas przyda się odpoczynek. Musimy się zregenerować, potem przyjdzie czas na trening i przygotowania, czy to do meczu z Podhalem, czy do rywalizacji w Pucharze Polski – zakończył rozmowę Grzegorz Pasiut.
Komentarze