„Jest mi dobrze w Polsce”. Peter Novajovský opowiedział rodzimym mediom o życiu w naszym kraju.
Słowacki obrońca GKS-u Tychy Peter Novajovský opowiedział na łamach portalu hokej.sk o swoich spostrzeżeniach dotyczących gry w naszej lidze, o tym jakie są różnice w mentalności kibiców polskich i słowackich, a także o szansach naszych klubów w Tipsport Lidze.
28-latek po trzech sezonach spędzonych w Cracovii przeniósł się ostatnio do GKS-u Tychy. Jak się okazało ważnym czynnikiem dla niego jest możliwość rywalizacji na najwyższym poziomie, którą gwarantuje udział w Lidze Mistrzów: - W Krakowie spędziłem naprawdę piękne lata. Dwukrotnie zdobyliśmy mistrzostwo Polski i dzięki temu dwa razy byliśmy uczestnikami Ligi Mistrzów. Udział w tych elitarnych rozgrywkach czeka mnie teraz z GKS-em Tychy, z czego bardzo się cieszę. Czekają na nas silni przeciwnicy, ale takie właśnie spotkania są najfajniejsze.
Wraz z nim do drużyny aktualnego mistrza Polski przeniósł się także Tomáš Sýkora, z którym tworzyli w Cracovii świetnie rozumiejący się duet: - Kierownictwo krakowskiego klubu szukało inteligentnego napastnika, więc pojawił się Syki, a skoro tak dobrze rozumieliśmy się na lodzie, to kiedy zadecydowałem o przeniesieniu się do Tychów, postanowiłem zabrać go ze sobą. Myślę, że była to dla nas dobra decyzja.
Dla słowackiego defensora nie bez znaczenia pozostaje fakt, iż będzie teraz mieszkał w mieście, które jest spokojniejsze od metropolii takiej jak Kraków lub jego rodzinna Bratysława: - Cieszę się, że przeniosłem się do mniejszego miasta od Krakowa. Tam potrafiły być niemiłosierne korki, nieraz jechałem do hali nawet i 45 minut. Ja sam pochodzę również z dużego miasta jakim jest Bratysława, ale nie ukrywam, iż cieszę się, że przyjdzie mi teraz żyć w spokojniejszych i mniejszych Tychach.
Na plus ocenia również zmianę trenera i sposób gry wdrażany przez tyskiego szkoleniowca Andreja Husaua: - W Krakowie aż tak dużo nie trenowaliśmy. Tutaj w Tychach mamy białoruskiego trenera, który non stop wtłacza nam do głów nowoczesny, zagraniczny system gry. Cieszę się, że po czterech latam spotykam wreszcie trenera, który jest w stanie mnie nauczyć czegoś nowego. W Krakowie czegoś takiego nie było.
Słowak przed sezonem miał oferty gry w rodzimej Tipsport Lidze, jednak nie zdecydował się na powrót do swojej ojczyzny, wybierając czwarty sezon gry w PHL: - Powód jest prosty. Jest mi dobrze w Polsce. Kibice mnie szanują, jest większy spokój i wynagrodzenie zawsze jest na czas. Nie chcę tego marnować.
Peter Novajovský w barwach HC'05 Bańska Bystrzyca, czyli jednej z pięciu drużyn, dla których grał w najwyższej klasie rozgrywkowej na Słowacji.
Novajovský zauważa, że kibice hokejowi w Polsce i na Słowacji różnią się od siebie, czego doświadczył w czasie gry w obu tych krajach: - Kibice w Polsce po meczu nie analizują aż tak mocno, kto jak zagrał i nie skupiają się na tym, żeby wyszukiwać jakieś błędy albo negatywne rzeczy. Traktują graczy równo i nie zachowują się tak dziwnie jak u nas. Tutaj jeśli przegrasz mecz, to już jest źle. Natomiast w Polsce powiedzą „trudno, stało się, gramy dalej”.
Słowak jest zadowolony z warunków w jakich przyszło mu funkcjonować w Polsce i jak twierdzi komfort, który mu towarzyszy, pozwala w stu procentach oddać się swoim obowiązkom zawodniczym, które przekładają się później na dobrą grę w meczach: - Mniejsze kluby w Polsce miewają problemy, ale w tych dużych wszystko jest w porządku. Przez cztery lata nie zdarzyło mi się, żeby mi klub nie zapłacił, zawsze w rozliczeniach wszystko się zgadzało. Dlatego właśnie wybrałem Polskę. Klub o wszystko się stara, a zawodnik może się skupić na tym co jest jego zadaniem, czyli na grze w hokeja.
Już niedługo rozpocznie się nowy sezon w Tipsport Lidze, a jego inauguracja związana będzie z historycznym wydarzeniem, którym jest pojawienie się w najwyższej klasie rozgrywkowej na Słowacji dwóch klubów węgierskich. W niedalekiej przeszłości mówiło się również o udziale polskich drużyn w tych rozgrywkach, jednak póki co, do realizacji tego pomysłu nie doszło: - Pozwolę sobie stwierdzić, że czołowe polskie kluby poradziłyby sobie w naszych rozgrywkach. Zresztą było to widać ostatnio na turnieju w Zwoleniu, gdzie pokonaliśmy HC Koszyce. Myślę, że takie drużyny jak GKS Tychy, czy Cracovia skończyłyby w naszej ekstraklasie w okolicach czwartego miejsca, na pewno byłyby w górnej połówce tabeli.
Komentarze