Komorski: Zabrakło nam trochę mozolnej pracy u podstaw
GKS Tychy od porażki rozpoczął półfinałową rywalizację z TAURON Re-Plast Unią Oświęcim. Trójkolorowi przegrali przy Chemików 4 0:2, ale zapewniają, że przed kolejnym meczem wyciągną wnioski. – Musimy wziąć się w garść, bo nie był to hokej, jaki chcemy i jaki powinniśmy grać – przyznał Filip Komorski, kapitan trójkolorowych.
HOKEJ.NET: – Przegrywacie z Unią na początek półfinałowej rywalizacji. Jak wyglądał ten mecz z Twojej perspektywy?
Filip Komorski: – To było wyrównane spotkanie, jednak zagraliśmy słabiej niż od siebie oczekujemy. Musimy wziąć się w garść, bo nie był to hokej, jaki chcemy i jaki powinniśmy grać.
Czego zatem zabrakło?
– Gdybym to wiedział, to zapewne próbowałbym to zmienić w trakcie meczu (uśmiech). Cóż, wydaje mi się, że zabrakło nam trochę finezji i takiej mozolnej pracy u podstaw.
To jest play-off, a w nim istotne są detale. Krążek nie wyjdzie z tercji, strzał nie zostanie zablokowany i z tego tracimy gola. Gdzieś szukamy sytuacji bramkowych, chcemy grać z kija na kija i to może niepotrzebnie. Spójrzmy na druga bramkę dla Unii. Wrzucili z rogu na bramkę, dwóch zawodników poszło przed bramkę i guma trafiła do siatki. Tak właśnie wpadają bramki w fazie play-off.
Nie zasłużyliśmy na to, aby wygrać to spotkanie. Wracamy tu za kilkanaście godzin z “inną głową” i z innym nastawieniem.
Stracony gol w przewadze podciął Wam skrzydła? Bo tak wyglądało to z perspektywy trybun…
– Może ten gol nas nie podłamał, bo to za mocne słowo, ale zeszło z nas powietrze i już nie graliśmy mądrze i odpowiedzialnie. Tej odpowiedzialności i dojrzałości nam zabrakło. Chcieliśmy za wszelką cenę wyrównać, a nasze szeregi defensywne nie były już tak zwarte.
Stworzyły się dziury i to była woda na młyn dla zawodników z Oświęcimia. Tworzyli cały czas kontry, przechodzili do sytuacji 3 na 2 i 2 na 1, więc super, że Tomek przytrzymał nam wynik. Mimo, że zagraliśmy słaby mecz, to cały czas byliśmy w grze.
W trzeciej tercji zagraliście odważniej. Wasze ataki zyskały na jakości i intensywności, więc chyba możecie żałować, że w 43. minucie po wrzutce Bartosza Ciury i Twojej pracy na bramkarzu Unii guma trafiła w słupek…
– No tak, zabrakło kilku centymetrów. W fazie play-off takie bramki są potrzebne i bardzo często padają. Trzeba strzelać, dobijać i próbować zbijać krążek po wrzutkach, bo ciężko w tej fazie sezonu o koronkowe akcje. Każda z drużyn gra solidnie defensywnie i trzeba stosować proste środki.
Naprawdę szkoda, że ten krążek odbił się od słupka i wyleciał w pole. Potem jeszcze Bartek Jeziorski fantastycznie wjechał między obrońców i oddał kąśliwy strzał, ale Lindskoug obronił to uderzenie końcówką parkana.
Gdyby było 1:1, to ten mecz mógłby inaczej się potoczyć. Finalnie straciliśmy drugiego gola, po którym już się nie podnieśliśmy. Ale taka jest właśnie faza play-off.
W niedzielny wieczór nowy mecz i nowe nadzieje…
– Dokładnie, “czyścimy głowy” i przyjeżdżamy tutaj z innym nastawieniem. Nikt nie mówił, że w fazie play-off będzie łatwo. To jest cała seria, w której na wygraną trzeba solidnie zapracować.
Rozmawiał: Radosław Kozłowski.
Komentarze
Lista komentarzy
wojtiF1
W play off każdy mecz to nowe rozdanie. Ale trzeba dać z siebie full…nie można odpuścić centumetra lodu i odpuszczać nawet na moment. W pierwszym tego zabrakło trochę.
Walczymy.