Koniec passy JKH. GieKSa znalazła patent [WIDEO]
GKS Katowice okazał się być pierwszą drużyną od 23 października, która znalazła sposób na JKH GKS Jastrzębie, wygrywając 2:1. W niezwykle zaciętym spotkaniu decydująca okazała się być trzecia tercja, kiedy to padły wszystkie trafienia w tym meczu.
Jastrzębianie nie tak wyobrażali sobie zakończenie roku. Po serii dwunastu zwycięstw po raz trzeci w tym sezonie chcieli dopisać w swym rozkładzie zwycięstwo nad katowicką GieKSą. Szyki pokrzyżowali im jednakże podopieczni trenera Andrieja Parfionowa, głównie za sprawą jednemego z zeszłorocznych liderów JKH – Jessego Rohtli. Katowiczanie natomiast ponownie dali popis dobrej gry w obronie, a do tego dołożyli dwa trafienia, czego zabrakło im w ostatnim meczu przeciwko Unii Oświęcim.
Wynik meczu mógł otworzyć się już na samym początku, kiedy to Jesse Rohtla zmarnował doskonałe dogranie… Romana Ráca. Słowacki napastnik popełnił za własną bramką fatalny błąd, lecz na jego szczęście filigranowy Fin strzelił wprost w bramkarza. Miał on okazję na rehabilitację kilka minut później, lecz ponownie przegrał pojedynek z Nechvátalem. Dodatkowo, golkiper JKH poradził sobie również z dobitką Mikaela Kuronena. W pierwszej odsłonie to katowiczanie częściej nękali bramkarza przeciwnika, lecz i hokeiści znad czeskiej granicy mieli swoje szanse. Żadna ze stron nie zdołała jednak rozsupłać worka z bramkami, co zwiastowało sporo emocji w kolejnej odsłonie.
Druga tercja rozpoczęła się w niemalże bliźniaczy sposób, a więc od kolejnego błędu Ráca, który nie zrozumiał się z Kasperlíkiem. Krążek przejął Mateusz Michalski i mało zabrakło, by mógł cieszyć się z trafienia. Nechvátal był jednak na posterunku. Znakomite okazje mieli także Szymon Mularczyk oraz cierpiący dziś na problemy ze skutecznością Mikael Kuronen, natomiast po stronie gospodarzy największą aktywnością wykazał się Dominik Paś. Ostatni z wymienionych był zamieszany w kontrowersyjną sytuację, kiedy to po defensywnej interwencji Oskara Krawczyka wpadł na Juraja Šimbocha. Rozsierdziło to Słowaka, który uderzył leżącego jastrzębianina odbijaczką w głowę. Sędziowali zadecydowali jednak, że wykluczenie należy się obydwu stronom, co spotkało się ze sporym protestem z boksu gospodarzy. Oglądając powtórki wideo, ciężko jest się doszukać winy napastnika JKH. Nie zmienia to jednak faktu, że obydwaj bramkarze spisywali się wyśmienicie, a losy meczu miały rozstrzygnąć się w ostatnich 20 minutach.
Na pierwsze trafienie czekaliśmy równe cztery minuty trzeciej tercji, kiedy to uderzeniem z nadgarstka spod linii niebieskiej zasłoniętego Nechvátala zaskoczył kompletnie Mateusz Zieliński. Katowiczanie nie mieli jednak okazji do zbyt długiego świętowania trafienia, bowiem już chwilę później w tym samym czasie na ławkę kar zostali odesłani Jesse Rohtla i Patryk Wajda. Roman Rác zrehabilitował się za poprzednie błędy i sprytnym zagraniem obsłużył niepilnowanego Marka Hovorkę, któremu nie pozostało nic innego, jak tylko wsunąć „gumę” do pustej bramki.Obydwie strony szukały swoich szans, a decydujące trafienie padło łupem drużyny przyjezdnej. Kostek stracił za własną bramką krążek na rzecz Kuronena, a ten dograł do Jessego Rohtli, który skarcił swój były zespół. Jastrzębianie mieli jeszcze swoją okazję w przewadze po faulu Miiki Franssili, a później trener Róbert Kaláber próbował zmotywować swoich zawodników biorąc czas oraz dokonując manewru z wycofaniem bramkarza, jednakże i to nie przyniosło skutku.
Dwunastomeczowe pasmo zwycięstw JKH dobiegła więc końca. Każda seria ma swój koniec, a jastrzębianie mają teraz sporo czasu na odpowiedzenie sobie na pytanie, co poszło nie tak. 27 grudnia staną przed szansą na włączenie się do walki o obronę Pucharu Polski, kiedy to podejmą u siebie KH Energę Toruń. Wcześniej jednak, trener Kaláber zamieni w emblemacie na bluzie jastrzębia na orła i poprowadzi reprezentację Polski na turnieju EIHC, który już w przyszłym tygodniu odbędzie się w Katowicach. Powołanie spośród jastrzębian otrzymała czwórka defensorów: Mateusz Bryk, Kamil Górny, Marcin Horzelski oraz Arkadiusz Kostek i duet napastników: Dominik Paś i Kamil Wałęga. Hokeiści ze stolicy Górnego Śląska ponownie skrzyżują kije dopiero po Nowym Roku, w meczu z STS-em Sanok. Spośród nich w oczach selekcjonera na powołania do kadry zasłużyli Oskar Krawczyk, Maciej Kruczek, Bartosz Fraszko, Patryk Krężołek, Mateusz Michalski, Grzegorz Pasiut, a także Filip Starzyński.
Po meczu powiedzieli:
Dominik Paś, napastnik JKH GKS Jastrzębie: – Nie był to dobry mecz w naszym wykonaniu. Straciliśmy zbyt dużo siły w osłabieniach i zabrakło nam nieco skuteczności. Przeciwnik wygrał zasłużenie.
Jesse Rohtla, napastnik GKS-u Katowice: – To był ciężki mecz na styku. Po dwóch tercjach utrzymywał się wynik bezbramkowy, następnie to my strzeliliśmy pierwszego gola. Chwilę później otrzymaliśmy jednak dwa wykluczenia, po których straciliśmy bramkę. Na szczęście, udało nam się dołożyć kolejne trafienie i wygrać mecz.
JKH GKS Jastrzębie – GKS Katowice 1:2 (0:0, 0:0, 1:2)
0:1 – Mateusz Zieliński – Mikael KuronenPatryk Krężołek (44:00),
1:1 – Marek Hovorka – Roman Rác, Zackary Phillips (45:20, 5/3),
1:2 – Jesse Rohtla – Mikael Kuronen (55:08).
Sędziowali: Paweł Kosidło, Tomasz Radzik (główni) – Marcin Młynarski, Rafał Noworyta (liniowi).
Minuty karne: 10-8.
Strzały: 35-33 (9-13, 12-8, 14-12).
Widzów: mecz rozgrywany bez udziału publiczności.
JKH GKS: Nechvátal – Bryk, Górny; Sawicki, Rác, Kasperlík – Klimíček, Ševčenko; Wróbel, Hovorka, Phillips – Jass (2), Horzelski; Paś (2), Wałęga, Sołtys (2) – Michałowski, Kostek; Pelaczyk, Jarosz, Ł. Nalewajka (2).
Trener: Róbert Kaláber.
GKS Katowice: Šimboch (2) – Kruczek, Wajda (2); Krężołek, Pasiut, Wanat – Andersons, Zieliński; Mularczyk, Starzyński, Wanat, Michalski – Franssila (2), Krawczyk; Fraszko, Rohtla (2), Kuronen – Schmidt oraz Skrodziuk, Paszek, Adamus.
Trener: Andriej Parfionow.
Komentarze