Lisewski: Jest to dla nas lekcja, która zmotywuje nas do jeszcze cięższej pracy
W minionym tygodniu rozpoczęły się Mistrzostwa Polski Juniorów. Z grupy nie udało się jednak wyjść ekipie Sokołów Toruń, którzy przy równej liczbie punktów mieli jednak gorszy bilans bezpośredni od Cracovii. – Chcieliśmy powalczyć o jak najwyższe cele – wyjawił golkiper Sokołów.
HOKEJ.NET: – Jakie mieliście cele na Mistrzostwa Polski Juniorów?
Maksymilian Lisewski, bramkarz MKS-u Sokoły Toruń: – Na początku chcieliśmy wyjść z grupy, a potem powalczyć o jak najwyższe cele.
Czy pierwszy wygrany mecz z Sanokiem 6:2 uskrzydlił was i dał wam dużą nadzieję na to, że każdy cel jest do osiągnięcia?
– Tak, na pewno to spotkanie pokazało, że jesteśmy kompletną drużyną i jesteśmy w stanie powalczyć z każdym.
Później jednak przegraliście po rzutach karnych z Cracovią i jak się potem okazało był to kluczowy mecz w kontekście awansu do półfinału. Czego zabrakło w tym spotkaniu?
– Zabrakło przede wszystkim skuteczności w ataku. Przeważaliśmy przez cały mecz, ale Cracovia wykorzystywała każdy nasz najmniejszy błąd w obronie. Stąd też taki, a nie inny wynik.
Czyli w obronie też pojawiały się rażące błędy?
– Na pewno popełniliśmy ich więcej od przeciwnika i dlatego przegraliśmy dwa mecze, które zaważyły, że nie walczymy o medale.
W ostatnim meczu zagraliście z gospodarzem turnieju Polonią Bytom. Grało wam się z nimi szczególnie trudno?
– Był to dla nas najcięższy mecz na tym turnieju. Ruszyli na nas od pierwszej minuty i byli szczególnie groźni w ofensywie. Walczyliśmy do końca, nie poddawalismy się, ale Polonia była lepszą drużyną w tym meczu.
Czuć było, że grają na własnej tafli?
– Tak, było czuć, że graja u siebie na własnej tafli.
Czy brak wyjścia z grupy uznajecie za porażkę i cenną lekcję?
– Jest to dla nas lekcja, która zmotywuje nas do jeszcze cięższej pracy na lodzie jak i po za nim. Dla niektórych z nas są to pierwsze mistrzostwa polski, w których nie wracamy z medalem do domu.
Rozmawiał: Mikołaj Hoder
Komentarze