Łukasz Hebda na podsumowanie sezonu MHL. "Było widać, że nasza drużyna nie była najlepsza"

– Z niektórymi graliśmy jak równy z równym, innych przeważaliśmy, a z czołówką byliśmy pod pressingiem – tak ubiegły sezon MHL podsumował Łukasz Hebda, bramkarz MKS-u Cracovii. Drużyna z Krakowa zakończyła regularne rozgrywki na dziewiątym miejscu i nie zakwalifikowała się do fazy play-off.

HOKEJ.NET: – Pierwszego meczu sezonu zasadniczego na pewno nie zaliczysz do udanych. Wysoko przegraliście z Polonią Bytom 2:7 i to na swoim lodzie. Jak myślisz czym to było spowodowane?

Łukasz Hebda, bramkarz MKS-u Cracovii: – Na pewno mogliśmy zagrać lepiej w obronie, ale Polonia była jedną z lepszych drużyn w lidze, więc to oni dyktowali tempo gry. Od początku na nas usiedli wysokim presingiem i ciężko było wyjść z własnej tercji.

Następne dwa mecze u siebie z Opolem (4:1) i Unią Oświęcim (5:0) były znacznie lepsze. Było to dla was w jakimś stopniu przełamanie?

– Może nie przełamanie, bo jednak to był sam początek. Graliśmy to, co trener narysował przed meczem i to, co ćwiczylismy na treningach. Mecze były bardziej wyrównane, więc mogliśmy więcej pokazać w ataku i lepiej grać w obronie, co dało dobre efekty.

W pierwszej rundzie przegrywaliście dużo meczy z czołówka tabeli? Nie mieliście pomysłu na ich grę, czy też okazali się zbyt mocni na waszą drużynę?

– Z drużynami z czołówki mecze wyglądały tak, że siedzieliśmy w naszej tercji i graliśmy z kontry. Ciężko było wychodzić z akcjami, gdy przeciwnik atakował dwójką a czasami trójką zawodników. Często wyjście z naszej tercji kończyło się na lini niebieskiej naszej tercji. Z każdym graliśmy tak samo. Ta sama taktyka, z niektórymi graliśmy jak równy z równym, innych przeważaliśmy, a z czołówka byliśmy pod pressingiem.

Czy wygrana z MOSM-em Tychy na koniec pierwszej rundy miała zwiastować dobre wejście w kolejna odsłonę sezonu?

– Zawsze gramy, żeby wygrać nie ważne z kim gramy. Liczyliśmy, że potrzymamy dobra dyspozycję i będziemy walczyć o wejście do fazy play-off.

 

Pierwsze cztery kolejki drugiej rundy przegraliście. Można rzec, że mieliście powtórkę z poprzedniej rundy. Czym twoim zdaniem było to spowodowane?

– Graliśmy wtedy z czołówka tabeli. Zawsze jest ciężko zagrać dobry mecz, jeśli popełnialiśmy podobne błędy w obronie. Często marnowaliśmy sytuacje strzeleckie.

Można było zauważyć zwrot akcji w waszych meczach z czołówką ligi na przykład w wygranych meczach z Sokołami Toruń i Naprzodem Janów oraz w zaciętych grach - chociaż przegranych - z Zagłębiem Sosnowiec i ŁKH Łódź. Za pewne pod koniec sezonu chcieliście wszystkim coś udowodnić.

– Mieliśmy kilka dobrych meczów. Nie wiem czy można powiedzieć, że chcieliśmy coś komuś udowodnić. Bardziej graliśmy, to czego oczekiwał trener i to się opłaciło wygranymi lub meczami, które były zacięte i wyrównane.

Dziewiąte miejsce na pewno was nie zadowoliło. Polonia Bytom, która zajęła pierwsze miejsce po sezonie regularnym, miała od was ponad sto procent więcej punktów. Jakie wnioski wyciągasz po tym ubiegłym sezonie?

– Na pewno było widać, że nasza drużyna nie była najlepsza. Należy zauważyć, że mamy wolę walki, a wnioski są takie, że trzeba trenować i w nowym sezonie grać na sto procent i nawiązać walkę z najlepszymi drużynami w lidze i zająć wysokie miejsce oraz zagrać w play-offach.

Jakie pozytywne aspekty potrafisz wskazać w swojej grze, jak i postawie swojej drużyny?

– Pozytywne aspekty to na pewno wola walki i twarde charaktery chłopaków, bo walczą do końca. Szybkie kontry najbardziej zapadły mi w głowie. Natomiast ze swoich aspektów mogę wymienić jedynie to, że jako bramkarz bronię, ile się da. Staram się pomagać obrońcom w naszej tercji. Krzyknąć, że jest wolny zawodnik i żeby pokryć.

Co w twojej opinii jest do poprawy? Nad czym musicie się skupić w przygotowaniach do następnego sezonu?

– Gra w obronie i szybkie przejście z obrony do ataku. To są napewno te aspekty, które według mnie są do poprawy. Zawsze można popracować nad kondycją.

Rozmawiał: Jakub Klimek