Łyszczarczyk: Ważny jest pierwszy mecz i dobre wejście w turniej
– Każdy mecz będzie trudny, w końcu są to Mistrzostwa Świata. Nie da się jednak ukryć, że faworytem jest Norwegia i to chyba z nimi czeka nas najtrudniejsze spotkanie – mówi przed rozpoczynającymi się w sobotę mistrzostwami świata do lat 20 Alan Łyszczarczyk. Czy to właśnie on poprowadzi nasz zespół do awansu na zaplecze elity?
HOKEJ.NET: - W sobotę zaczynacie Mistrzostwa Świata Dywizji I Grupy B, które odbędą się one w słoweńskim Bledzie. Jaka atmosfera panuje w zespole?
Alan Łyszczarczyk, napastnik Owen Sound Attack i reprezentacji Polski: – Atmosfera w drużynie jest bardzo dobra, wszyscy są już gotowi do gry. Do tej imprezy przygotowywaliśmy się już od początku lata i mam nadzieję, że uda się to przełożyć na dobry wynik.
Za wami dwie towarzyskie potyczki z Austrią, która gra dywizję wyżej. Oba mecze przegraliście 2:5. Jesteście zadowoleni, czy może byliście nastawieni na lepszy wynik?
– Były to po prostu dwie porażki, ale cieszę się, że w drugim meczu zagraliśmy lepiej jako drużyna. Realizowaliśmy to, co założyliśmy sobie w szatni. Ustalenia taktycznie trenera były wykonane, co na pewno jest pozytywem. Drugi mecz to na pewno obiecujący prognostyk przed mistrzostwami.
Kto może być waszym najtrudniejszym rywalem na słoweńskim turnieju?
– Każdy mecz będzie trudny, w końcu są to Mistrzostwa Świata. Nie da się jednak ukryć, że faworytem jest Norwegia i to chyba z nimi czeka nas najtrudniejsze spotkanie. Oprócz tego dobry hokej mogą pokazać Włosi, ale „na papierze” najsilniejszym składem dysponują Norwedzy.
Celem na te Mistrzostwa jest oczywiście awans?
– Wiadomo. My, tak jak każda inna drużyna chcemy wygrać i awansować. Na takich turniejach ważny jest pierwszy mecz i dobre wejście w turniej. Mecz z Włochami pokaże nam, jak przygotowaliśmy się do zawodów, na jakim poziomie jesteśmy i czy stać nas na wygraną. Wierzę, że dobrze się zaprezentujemy i wygramy.
Czyli „do trzech razy sztuka”? Jak wiadomo dwa razy awans był na wyciągnięcie ręki, jednak ponosiliście porażkę w decydującym meczu. Czy analizowaliście tamte spotkania?
– Dwa lata temu niestety nie grałem w kadrze, rok temu występowałem z orzełkiem na piersi i wiem jak to było. Jednak nie rozpamiętujemy tego za bardzo. Na turnieju jest sześć drużyn i każda chce awansować. Mecze są wyrównane i z każdym można zarówno wygrać, jak i przegrać. Zobaczymy jak będzie, ale liczę, ze tym razem to nam uda się wygrać i cieszyć się z awansu.
Pracowaliście nad sferą psychiczną? Bo chyba tu tkwił największy problem kadry.
– Większość chłopaków była już na mistrzostwach świata i wie o co w nich chodzi. Znają już to obciążenie i mam nadzieję, że tym razem damy radę. Jeśli dojdzie do decydującego starcia, to mam nadzieję, że nie popełnimy tych błędów, co w poprzednim roku i postawimy kropkę nad „i”. Trzeba zacząć od pierwszego meczu: skupić się na Włochach, wygrać to spotkanie, a później będziemy myśleć, co dalej. Musimy postępować według zasady krok po kroku, zobaczymy co będzie na koniec turnieju.
Jak przebiega współpraca z nowym trenerem Davidem Legerem?
– W porównaniu do poprzedniego trenera widać różnicę w treningach. Większy nacisk kładzie na taktykę, to właśnie pod nią tworzy ćwiczenia. Jasno mówi, czego od nas wymaga, a my staramy się to wykonywać.
Czyli metody są podobne do tych z Ontario Hockey League?
– Tak. Mam na co dzień kontakt z takim hokejem w Kanadzie, więc rozumiem trenera i wiem, jaki ma plan na to wszystko. Inni zawodnicy także dostosowują się do podejścia trenera. Zresztą wybrał takich graczy, którzy pasują mu do koncepcji i schematów gry.
Powiedź coś o grze w nowym klubie, bo kilkanaście meczów już za Tobą. Początek dość udany, a ostatnio jakby zjazd w dół..
– Zmieniłem klub i był to dla mnie duży plus. Dodało mi to pozytywnej energii, a po zmianie otoczenia poczułem, że tego potrzebowałem. Dlatego początek był bardzo dobry, ale jak wiadomo w sporcie nie zawsze będzie dobrze. Ostatnio było troszkę gorzej, ale to nie powód do tego, żeby się załamywać. Po prostu w sporcie jest tak. że nie zawsze jest się w świetnej formie. Trzeba nadal ciężko pracować i wrócić na właściwe tory. Mam nadzieję, że to co było złe jest już za mną i wszystko będzie w porządku.
Twój klub także gra w kratkę, a oczekiwania przed sezonem na pewno były znacznie wyższe.
– Oczywiście szefostwo liczy na to, że zagramy o najwyższe cele. Na razie nie spełniamy tego, czego się od nas oczekuje, ale nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, czym jest to spowodowane. Może presją? Mam jednak nadzieję, że się podniesiemy i wyjdziemy z tego dołka. A jako drużyna jeszcze udowodnimy na co nas stać i sprostamy oczekiwaniom, które na nas spoczywają.
Rozmawiał Sebastian Królicki.
Komentarze