MŚ U20 Dywizji IB: Ten mecz można było wygrać. Polska przegrała ze Słowenią po dogrywce (WIDEO)
Trzy stuprocentowe okazje w trzeciej tercji spotkania, w tym dwie na pustą bramkę mieli biało-czerwoni, żeby zakończyć pojedynek ze Słowenią po sześćdziesięciu minutach. Zabrakło precyzji i zimnej krwi. Mecz wygrali nasi rywale strzałem oddanym dziesięć sekund przed końcem dogrywki.
Polacy wreszcie inaczej zaczęli spotkanie niż to miało miejsce w dwóch poprzednich próbach. Od początku realizowali założenia taktyczne sztabu szkoleniowego, a w ich poczynaniach nie było widać nerwowości. Wygląda na to, że zadziałały słowa Piotra Sarnika, że z każdym dniem nasi juniorzy będą bardziej oswojeni z atmosferą turnieju, co przełoży się na lepszą grę.
Biało-czerwoni nie pozwolili sobie na żadne osłabienie w pierwszej tercji. Rywale podarowali im łącznie 6 minut gry w przewadze, czego nasi reprezentanci nie potrafili wykorzystać. Strzelali dużo, ale niecelnie. Od 5. minuty Polska przez cztery kolejne 60-sekundowe okresy miała o jednego zawodnika więcej na tafli. Ten fragment meczu dał się zapamiętać strzałem w słupek Kamila Wałęgi. Dosłownie po chwili Igor Smal idealnie wypatrzył nieobstawionego Jana Sołtysa, a ten z najbliższej odległości dał biało-czerwonym prowadzenie, które okazało się jedynym trafieniem pierwszej części. Słoweńcy rzucili się do odrabiania strat. Pod bramką Sebastiana Lipińskiego zawrzało, ale obyło się bez utraty gola. W czasie kolejnej kary Słoweńców Dominik Paś wrzucił „gumę” tuż przed Žigę Kogovšeka. Był tam Damian Tyczyński, który podniósł krążek, ale golkiper „Rysiów” nie dał się zaskoczyć. Równo z syreną wzywającą do kwadransu odpoczynku ofiarnie z pozycji leżącej uderzał jeszcze Wałęga, który pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie w partii otwierającej dzisiejsze spotkanie.
O drugich 20 minutach meczu można powiedzieć …było bardzo ciężko, ale się udało. Konsekwencją niewykorzystanych kolejnych czterech minut gry w przewadze była dla Polaków utrata prowadzenia. Fatalny błąd naszej defensywy wykorzystał Jan Drozg. Aljaž Predan przejął „gumę”, która czekała w okolicach bramki Lipińskiego, zagrał ją do draftowanego w ubiegłym roku przez Pittsburgh Penguins zawodnika, a ten bez problemu zapakował ją do siatki. Ciśnienie w obu zespołach rosło z sekundy na sekundę. Wynikiem tego było spięcie między Łukaszem Kamińskim, a strzelcem gola dla „Rysiów”, do którego dołączyli kolejny zawodnicy. Posypały się kary. Obaj główni bohaterowie oraz Anej Kujavec rozjechali się do swoich boksów kar. Patrząc na to, co dopiero miało nastąpić zbawiennym była decyzja francuskiego arbitra o nałożeniu na Drozga kary 2+10. Polacy musieli bronić się po kolejnych trzech dwuminutowych karach, a obecność bardzo dojrzałego zawodnika grającego za Oceanem w lidze QMJHL na pewno by nam nie pomogła. Przez ponad półtorej minuty broniliśmy nawet podwójnego osłabienia. Zanim do tego doszło popularny „Lipa” w czasie gry czterech na pięciu uratował Polaków przy strzale spod niebieskiej Žigi Urukalo oraz przy uderzeniu Roka Kapela z ostrego kąta. Podczas kolejnego wykluczenia Kamińskiego znów Lipiński popisał się opanowaniem, ratując nas przed stratą bramki. Przed jego świątynią doszło do sporej kotłowaniny, a torunianin schował sprytnie krążek pod plecami, uniemożliwiając rywalom wydostanie go. Nerwowa atmosfera towarzysząca całej sytuacji spowodowała, że w boksie kar wylądował Jakub Worwa, a Polska przez 95 sekund grała trzech na pięciu. Udało się przetrwać, po czym nawet ponownie objąć prowadzenie. Po raz drugi tego dnia do siatki trafił Sołtys, wybrany zresztą najlepszym zawodnikiem naszej reprezentacji. Napastnik JKH GKS Jastrzębie zabrał „gumę” w okolicach niebieskiej linii i wpadł z nią w tercję rywala. Nie bacząc na Słoweńców, ani na swoich kolegów odważnie pognał w stronę bramki i strzałem na dalszy słupek pokonał Kogovšeka, odzyskując prowadzenie dla biało-czerwonych.
Seria błędów w trzeciej tercji nie pozwoliła Polakom wygrać tego spotkania. Zaczęło się od pozostawienia bez opieki Nejca Stojana, który wyrównał stan meczu. Niedługo później pierwszy raz w tym meczu przegrywaliśmy. Słoweńcy ukarali podopiecznych Piotra Sarnika za błąd, którego po prostu nie można popełnić. Z powodu zbyt dużej ilości zawodników na lodzie zmuszeni byliśmy bronić się w czwórkę. Bramka zdobyta przez kapitana Jakę Sodję była bliźniaczo podobna do poprzedniego trafienia. Trzeba przyznać, że Polacy zareagowali najwłaściwiej jak mogli. Szybko wyrównali po dobitce Sebastiana Brynkusa. Dobrą robotę wykonał w tej akcji Wałęga, który odważnie przymierzył z dalszej odległości. Biało-czerwoni w ostatnich minutach mieli dwukrotnie pustą bramkę, ale krążek nie znalazł się w siatce. Przy pierwszej sytuacji znów w roli głównej wystąpił Wałęga. Uderzył mocno, bramkarz nie potrafił sobie poradzić z tym strzałem, a zawodnik JKH GKS Jastrzębie przestrzelił przy dobitce. Po chwili do odsłoniętej bramki nie trafił Paweł Zygmunt. Trzeba wspomnieć również, że we wcześniejszej fazie tej tercji Dominik Paś nie wykorzystał sytuacji sam na sam z Kogovšekiem.
Rozstrzygnięcie zapadłe w dogrywce to wynik zarówno szczęścia rywali, jak i kolejnego błędu naszych reprezentantów. Błędem było pozwolenie sobie na złapanie kary. To właśnie w czasie gry czterech na trzech Drozg wypalił jak z armaty, a krążek po rykoszecie zatrzepotał w siatce Lipińskiego, którego nie można obwiniać za utratę tego gola.
–Dopóki krążek w grze, wszystko jeszcze jest możliwe – powiedział trener Sarnik zapytany o szanse Polaków na awans po dwóch przegranych.
Polska – Słowenia 3:4 po dogrywce (1:0, 1:1, 1:2, 0:1)
1:0 – Jan Sołtys – Igor Smal, Kamil Wałęga (8:48)
1:1 – Jan Drozg (27:10)
2:1 – Jan Sołtys (36:54)
2:2 – Nejc Stojan – Jan Drozg (43:33)
2:3 – Jaka Sodja – Rok Kapel, Erik Svetina (46:49, 5/4)
3:3 – Sebastian Brynkus – Kamil Wałęga, Armen Khoperia (47:28)
4:3 - Jan Drozg -ŽigaUrukalo, Nejc Stojan(64:50, 4/3)
Strzały: 26 - 36
Kary: 24 - 26
Widzowie: 1149
Sędziowie: Pierre Dehaen (Francja) – główny, Aleh Klaszczenikau (Białoruś), Andriej Korowkin (Kazachstan) – liniowi.
Składy drużyn:
Polska: Lipiński (Zawalski) – Bieniek, Bizacki, Zygmunt, Kamiński (4), Paś (kapitan) – Wysocki (2), Libik, Sołtys, Brynkus, Wałęga – Gosztyła, Noworyta (10), Worwa (4), Tyczyński, Smal – Khoperia, Olszewski, Obłoński, Mularczyk (2), Słowakiewicz.
Trener: Piotr Sarnik
Słowenia: Kogovšek (Usnik) – Urukalo (2), Klofutar (2), Kujavec (2), Predan (4), Drozg (12) – Stojan (2), Brus, Kapel, Svetina, Sodja (kapitan) – Crnovič, Brun Rauh, Brglez, Seršen, Stražišar – Pavc, Bohinc, Tavčar (2), Tišlar, Šturm.
Trener: Aleš Burnik
Komentarze