NHL: "Bitwa o Ontario" dla Maple Leafs. Lider lepszy od outsidera (WIDEO)
Zakończyła się seria 3 meczów derbowych kanadyjskiej prowincji Ontario. Mający najlepszy punktowy dorobek w NHL Toronto Maple Leafs nie dali szans outsiderowi rozgrywek Ottawa Senators, a Auston Matthews wzbogacił swoje konto bramkowe.
"Klonowe Liście" u siebie pokonały lokalnego rywala 7:3, a Matthews znów był ich najskuteczniejszym graczem. Najlepszy snajper ligi dwukrotnie wpisał się na listę strzelców i dwa razy asystował. To już jego 15. z rzędu mecz ze zdobytym punktem, a na koncie ma 16 goli strzelonych w tym sezonie w 17 występach. Seria punktowa Matthewsa została przerwana przez opuszczenie przez niego jednego z meczów z powodu kontuzji, ale nawet 12 gier ze zdobytym punktem od tego czasu to najdłuższa passa w całej lidze w tym sezonie. Wczoraj piękną bramkę po ograniu obrońcy rywali Mike'a Reilly'ego strzelił także Mitch Marner, który dodatkowo trzykrotnie asystował. Gola i 2 asysty zaliczył Joe Thornton, bramkę i asystę krytykowany ostatnio William Nylander, a do siatki w zwycięskim zespole trafili także: Ilja Michiejew oraz John Tavares.
Piękny gol Mitcha Marnera
Dla Senators gola po ładnej indywidualnej akcji lewym skrzydłem i asystę zaliczył numer 3 ostatniego draftu Tim Stützle, a później bramki dołożyli: były zawodnik Maple Leafs Connor Brown i Drake Batherson. Już po 12 minutach goście stracili bramkarza, bo urazu doznał Marcus Högberg. Zastępujący go Matt Murray wpuścił 6 z 26 strzałów. Z kolei w bramce gospodarzy 34 uderzenia obronił grający po raz pierwszy w tym sezonie nominalny numer 3 w hierarchii bramkarskiej "Klonowych Liści" Michael Hutchinson, który wszedł między słupki pod nieobecność Frederika Andersena i Jacka Campbella. Obie drużyny zagrały ze sobą 3 razy z rzędu. Seria zaczęła się od niespodziewanego zwycięstwa Senators, ale kolejne 2 mecze wygrała ekipa z Toronto.
Jej 28 punktów to najlepszy wynik nie tylko w dywizji północnej, ale także w całej NHL. Senators i w dywizji, i w lidze są najgorsi z 9 punktami.
Trzecie zwycięstwo z rzędu odniosła drużyna New Jersey Devils, która na wyjeździe zaskoczyła Boston Bruins wygrywając 3:2. Kyle Palmieri strzelił dla "Diabłów" 2 pierwsze gole w sezonie, a zwycięskie trafienie dołożył w pięknym stylu Pavel Zacha. Czech najpierw obrotem dookoła własnej osi ominął rywala, a później rozegrał krążek z Andreasem Johnssonem i trafił do siatki. 25 strzałów gospodarzy obronił Mackenzie Blackwood. Devils wygrali drugi mecz rozegrany po wyjściu z kwarantanny podczas której na liście protokołu COVID-19 znajdowało się aż 19 ich graczy. W tabeli dywizji wschodniej z 14 punktami zajmują dopiero 6. miejsce, ale ma na to wpływ także ich przerwa, ponieważ pod względem odsetka zdobytych punktów są na 3. pozycji. Bruins mają 22 punkty i ciągle tej samej dywizji przewodzą. Swój kolejny mecz rozegrają w niedzielę z jej obecnym wiceliderem Philadelphia Flyers pod gołym niebem nad górskim jeziorem Tahoe.
Piękny gol Pavla Zachy
"Lotnicy" także przegrali próbę generalną przed niedzielnym spotkaniem nad jeziorem. Wracając do gry po trwającej prawie 2 tygodnie przerwie spowodowanej przez koronawirusa ulegli po rzutach karnych New York Rangers 2:3. W serii karnych dla Rangers trafili: Kaapo Kakko i Artiemij Panarin, a wcześniej z gry Colin Blackwell i Brendan Smith, dla którego był to pierwszy gol w tym sezonie. W drugiej tercji przy stanie 1:1 rzutu karnego nie wykorzystał Pawieł Buczniewicz. Z kolei Panarin ma w karnych w NHL niezwykłą skuteczność. Na gole zamienił 16 ze swoich 25 prób, czyli 64%. To najlepszy wynik ze wszystkich zawodników strzelających w NHL więcej niż 10 razy. Dzięki jego wczorajszemu celnemu strzałowi drużyna z Nowego Jorku przerwała serię 4 porażek. Z 13 punktami jest przedostatnia w dywizji wschodniej. Flyers pozostają w niej na 2. miejscu mając 19 "oczek". Mimo powrotu drużyny na lód, wczoraj zagrała ona ciągle bez 6 zawodników znajdujących się na liście protokołu COVID-19, w tym ofensywnych gwiazd: Claude'a Giroux, Travisa Konecny'ego i Jakuba Voráčka. Żaden z nich nie zagra także w niedzielę nad Tahoe.
W trzecim wczorajszym meczu dywizji wschodniej Pittsburgh Penguins pokonali u siebie New York Islanders 4:1. To pierwsza porażka "Wyspiarzy" w regulaminowych 60 minutach od 9 spotkań. Dla Penguins po golu i asyście zaliczyli: Bryan Rust i Jason Zucker, Teodors Bļugers zdobył bramkę zwycięską, a strzelanie rozpoczął rozgrywający swój 999. mecz w sezonach zasadniczych NHL Sidney Crosby. 31 skutecznych interwencji zaliczył Tristan Jarry. Co ciekawe, dopiero w 15. w tym sezonie występie drużyna z Pittsburgha po raz pierwszy ani przez chwilę nie przegrywała. Islanders, mimo porażki, pozostają przed swoimi rywalami w tabeli dywizji. 19 punktów daje im 4. miejsce, podczas gdy Penguins tracą do nich 2 "oczka" i są na 5. pozycji.
Columbus Blue Jackets wygrali we własnej hali z Nashville Predators 3:0. Bohaterem wieczoru był ich wracający do składu po kontuzji bramkarz Elvis Merzļikins, który obronił wszystkie 32 celne strzały gości i zachował 6. "czyste konto" w NHL. Cam Atkinson trafił do siatki już w 5. meczu z rzędu i był to gol zwycięski, a kolejne bramki dołożyli: Max Domi i Eric Robinson. Przy golu Domiego bramkarzowi Predators Juuse Sarosowi widok częściowo zasłonił sędzia liniowy. Sytuacja była analizowana na wideo, by sprawdzić czy krążek nie odbił się od arbitra, ale tak nie było. W całym meczu sędziowie nałożyli tylko jedną karę. Predators zagrali bez wykluczeń, ale nie pomogło im to w odniesieniu zwycięstwa. Przegrali 5 z ostatnich 6 meczów, a 12 punktów daje im przedostatnie miejsce w dywizji centralnej. Blue Jackets z 20 "oczkami" są w niej na 5. pozycji.
Juuse Saros wpuszcza gola zasłonięty przez sędziego liniowego
Washington Capitals wygrali drugi mecz po serii 4 porażek. Drużyna ze stolicy USA u siebie pokonała 3:1 outsidera dywizji wschodniej Buffalo Sabres. Tom Wilson strzelił zwycięskiego gola w osłabieniu, wcześniej Nicklas Bäckström trafił w przewadze, a były gracz Sabres Conor Sheary dobił swoich niedawnych kolegów w równych składach. Asystując przy tym ostatnim golu Lars Eller zdobył 300. punkt w NHL. Stołeczna drużyna ma w tej chwili 19 punktów i zajmuje 3. miejsce w swojej dywizji. Sabres zamykają jej tabelę z 10 "oczkami", a ich seria porażek została wydłużona do 4. Gracze z Buffalo przegrali wszystkie 3 mecze po wyjściu z koronawirusowej kwarantanny.
W St. Louis miejscowi Blues po dogrywce wygrali 3:2 z San Jose Sharks i wrócili na prowadzenie w dywizji zachodniej. David Perron najpierw asystował przy obu golach swojej drużyny w ciągu 60 minut, a później rozstrzygnął mecz celnym strzałem podczas gry w przewadze w dogrywce. 32-letni skrzydłowy w zeszłym sezonie zasadniczym strzelił 4 gole w dogrywkach, czyli najwięcej w całej lidze. Wczoraj bramkę i asystę dla zwycięzców zaliczył Mike Hoffman, a trafił też Brayden Schenn, który doprowadził do dogrywki celnym strzałem na 40 sekund przed końcem trzeciej tercji. Blues mają teraz 22 punkty i o 1 wyprzedzają w dywizji zachodniej Vegas Golden Knights, ale rozegrali od tej drużyny o 3 mecze więcej. Sharks znów spadli na ostatnie miejsce w dywizji. Zajmują je z dorobkiem 14 punktów.
Rzuty karne przesądziły o wyjazdowym zwycięstwie Los Angeles Kings nad Arizona Coyotes. Przyjezdni co prawda stracili wypracowaną w pierwszej tercji dwubramkową przewagę, ale ostatecznie zwyciężyli 3:2. Decydującego karnego wykorzystał Gabriel Vilardi, który miał także asystę z gry, w rozstrzygającej serii trafili także: Anže Kopitar i Adrian Kempe, a w pierwszej odsłonie Dustin Brown i Jeff Carter. Tak naprawdę Carterowi gola sprezentował bramkarz rywali Darcy Kuemper, który w podbramkowym zamieszaniu próbując nakryć leżący na linii bramkowej krążek nogą skierował go do własnej bramki. Sędziowie na lodzie gola nie zaliczyli ze względu na przeszkadzanie bramkarzowi, ale ławka "Królów" zgłosiła "challenge" i decyzja została zmieniona. 21-letni Vilardi wykorzystał karnego po raz pierwszy w NHL. Po 3 zwycięstwach z rzędu Kings z 15 punktami awansowali na 5. miejsce w dywizji zachodniej. Coyotes wciąż są na 4. z dorobkiem 17 punktów.
"Samobójczy" gol Darcy'ego Kuempera
Ostatnie miejsce w tej samej dywizji opuścił zespół Minnesota Wild, który pokonał na wyjeździe 3:1 Anaheim Ducks. Kevin Fiala strzelił gola zwycięskiego, a trafili także Ryan Hartman i Marcus Foligno. Drużyna z Kalifornii oddała tylko 17 celnych strzałów, w tym zaledwie 1 podczas 65 sekund gry w podwójnej przewadze w pierwszej tercji. Wild wygrali po raz pierwszy w lutym. Był to ich drugi mecz po opuszczeniu koronawirusowej kwarantanny. W tej chwili w swoim dorobku mają 14 punktów, czyli tyle samo, co San Jose Sharks, ale rozegrali o 2 mecze mniej, więc nie są już w tabeli ostatni, a znaleźli się na 7. miejscu. Ducks zdobyli 15 punktów i wczorajszych rywali wyprzedzają o jedną pozycję.
Z powodu śnieżyc i spowodowanych przez nie przerw w dostawach prądu w Dallas nie odbył się wczoraj mecz miejscowych Stars z Tampa Bay Lightning. Obie drużyny nie zagrają ze sobą także w sobotę. To już 4 przełożone mecze "Gwiazd" z tej samej przyczyny. Wcześniej drużyna Ricka Bownessa nie zagrała dwukrotnie z Nashville Predators. Na razie żadne z tych spotkań nie ma nowego terminu. Stars mają w tym sezonie pecha do meczów z Lightning, z którymi zmierzyli się w zeszłorocznym finale Pucharu Stanleya. Przełożone na maj zostały już wcześniej mecze obu ekip planowane na 17 i 19 stycznia w początkowej fazie sezonu. Było to efekt koronawirusa w drużynie z Dallas.
Komentarze