NHL: Bramkarska legenda odchodzi
Po 19 sezonach gry na taflach najlepszej ligi świata Roberto Luongo zdecydował się zakończyć karierę. Bramkarz Florida Panthers, w których spędził aż 11 lat zajmuje trzecie miejsce w rankingu wszech czasów wśród golkiperów z największą liczbą zwycięstw.
- W imieniu całej organizacji Florida Panthers chciałbym podziękować Roberto za jego niedościgniony poziom zaangażowania w nasz klub i lokalną społeczność – powiedział Vincent J.Viola, właściciel drużyny z Sunrise. – Był to dla mnie niesamowity przywilej oglądać zawodnika takiego kalibru, który budował sobie miejsce w historii hokeja, a to, że mogłem go poznać osobiście jest wielkim honorem. Roberto to pasjonat i oddany człowiek głęboko troszczący się o sprawy społeczności, w której żyje. To jeden z najlepszych bramkarzy w historii oraz kluczowa postać dla budowy dziedzictwa „Panter”.
Luongo jest niesamowicie doceniany w klubie z Florydy. To żywa legenda i ikona tego zespołu. Słowa najwyższego uznania na jego temat skierował również Dale Tallon, prezydent do spraw operacji hokejowych oraz dyrektor generalny Florida Panthers.
- Roberto to ukochany gracz naszej organizacji i ktoś kogo wielce szanuję – powiedział 68-latek, który w Sunrise pracuje od sezonu 2010/11. – Wiem, że ta decyzja ciążyła na nim. Szanujemy zatem, że zdecydował się ją ogłosić. Sprowadzenie go w 2014 roku z powrotem na Południową Florydę było momentem zwrotnym w dziejach naszego klubu. Wpływ jaki wywarł na tworzący się kręgosłup tej organizacji, jej drużyny i społeczności z nią związanej jest niezaprzeczalny. Zawsze podchodził do wszystkiego z zaangażowaniem i determinacją, która nie miała sobie równych. Wywarł piętno nie tylko na Południowej Florydzie jako na miejscu, ale również na grze tutaj. Nie mam żadnych wątpliwości, że pewnego dnia „Lu” znajdzie się w Galerii Sław NHL. Zasługuje na to. Chcę podziękować Roberto za jego profesjonalizm, zaangażowanie we Florida Panthers oraz w życie Południowej Florydy, a także za jego wkład w hokeja.
40-letni Luongo zajmuje drugie miejsce w ligowym rankingu wszech czasów w ilości spotkań rozegranych na pozycji bramkarza. Ma za sobą 1044 występy i jest jednym z zaledwie trzech golkiperów, którzy mają w dorobku ponad tysiąc spotkań. „Oczko” niżej jest w klasyfikacji zwycięstw, których zanotował aż 489. To dziewiąty bramkarz w historii NHL pod kątem największej liczby meczów bez wpuszczonego gola. Takich spotkań rozegrał 77. Spośród siedmiu golkiperów, którzy zaliczyli w lidze co najmniej 900 gier, Loungo obronił najwięcej, bo blisko 92% strzałów. Rodowity montrealczyk pięć razy występował w Meczu Gwiazd NHL.
Żaden inny golkiper klubu z Sunrise nie rozegrał tylu spotkań dla „Panter” co on (572) i nie odniósł takiej liczby zwycięstw (230), ani też nie zanotował tylu „czystych kont” (38). Żaden nie obronił więcej strzałów niż Luongo (16068), jak również nie był tak skuteczny jak „Lu”, który popisał się 13 asystami. Oprócz rekordów dotyczących całej historii klubu z Sunrise, należą do niego również bramkarskie rekordy sezonowe w tej organizacji: ilości meczów (75 w rozgrywkach 2005/06), zwycięstw (35 w 2005/06 oraz 2015/16), obron (2303 w sezonie 2003/04), „czystych kont” (7 w rozgrywkach 2003/04). Jego 572 mecze w bluzie Panthers to czwarte najlepsze osiągnięcie w dziejach tego klubu bez podziału na pozycje na lodowisku.
Mieszkający na Florydzie w Parkland zawodnik miał swój ogromny udział w historycznym sukcesie „Panter” w sezonie 2015/16, kiedy to klub z Sunrise okazał się najlepszy w Dywizji Atlantyckiej, a fazę zasadniczą zakończył z rekordowym wynikiem 103 punktów.
W NHL pojawił się przez draft 1997 roku, kiedy to z numerem czwartym wybrali go działacze New York Islanders. W rozgrywkach 1999/00 rozegrał tam 24 spotkania, po czym 24 czerwca 2000 roku przeniósł się do „Panter”. To dopiero w tym klubie rozegrał sezon, w którym otrzymał status rookie, na co złożyło się 47 występów i rewelacyjne statystyki: 92% skuteczności obron oraz 5 meczów bez wpuszczonego gola. Po pięciu kampaniach w klubie z Florydy, przeniósł się 23 czerwca 2006 roku do Vancouver. W Canucks niezapomniany dla niego sezon to rozgrywki 2010/11, w których „Orki” dotarły aż do finału ligi, a w fazie zasadniczej żadna drużyna nie straciła mniej goli niż oni, co poskutkowało nagrodą dla duetu bramkarskiego tego klubu. Luongo odebrał wtedy słynne Trofeum Jenningsa. Do niego należał również rekord najwyższej liczby wygranych w tamtej edycji ligowej (38). 4 marca 2014 powrócił do Sunrise, a po trzech dniach w swoim powtórnym debiucie w tej drużynie zaliczył „czyste konto”.
Wielki „Lu” jest jedynym bramkarzem w historii NHL, który zanotował ponad 200 zwycięstw, dokonując tego w barwach dwóch klubów. Jego statystyki meczowe to: 489 wygranych bez dogrywek, 33 zwycięstwa po karnych lub dodatkowym czasie gry, 392 przegrane bez dogrywek i 91 porażek po karnych lub dodatkowym czasie gry. W swojej karierze obronił 91,9% strzałów, a w meczu średnio wpuszczał 3,12 gola. W play-offach rozegrał 70 gier, zaliczając 34 wygrane. W tej fazie obronił 91,8% uderzeń, a pięciokrotnie kończył pojedynki jako niepokonany.
Trzykrotnie znajdował się wśród ścisłego grona finalistów Trofeum Veziny, czyli nagrody indywidualnej dla najlepszego bramkarza sezonu w NHL. Raz był również nominowany do Trofeum Harta, którym nagradzany jest najbardziej wartościowy gracz ligi, a w rozgrywkach 2017/18 był finalistą wyścigu po Trofeum Billa Mastertona przyznawanego zawodnikowi wykazującemu największą wytrwałość, uczciwą grą i poświęcenie.
Na arenie międzynarodowej Luongo zaznaczył swoją obecność przede wszystkim dwoma złotymi medalami olimpijskimi. Kanada zwyciężyła na igrzyskach w 2010 roku, po czym obroniła swój tytuł 4 lata później w Soczi. Mierzący 190 cm bramkarz zdobył również dwa razy z rzędu złoto mistrzostw świata (2003, 2004), a także triumfował w Pucharze Świata w 2004 roku. Dorobek medalowy uzupełniają dwa srebrne krążki, jeden z mistrzostw globu seniorów, a drugi z juniorskiego czempionatu.
Luongo przez 19 lat swojej kariery spotkał niezliczoną ilość zawodników, którzy dojrzewali przy nim, uczyli się hokejowego rzemiosła, podpatrując wielkiego mistrza.
- Jestem niezmiernie wdzięczny za to, że miałem możliwość przez całą moją karierę w NHL grać u boku kogoś takiego – podkreślił 23-letni fiński napastnik Aleksander Barkov. – Nigdy nie zapomnę tego jak ważną personą był dla nas w szatni. Nauczyłem się od niego jak być profesjonalistą zarówno na lodzie, jak i poza nim.
- Od kiedy tylko miałem sposobność przebywać z nim w jednej szatni, Roberto był dla mnie zawsze uosobieniem lidera – wyznał 25-letni Vincent Trocheck. – W tej lidze nie ma większego profesjonalisty niż on. Jest świetnym hokeistą i jeszcze lepszym człowiekiem.
Luongo zawsze odznaczał się wielkim poświęceniem i zaangażowaniem, dzięki czemu jego partnerzy bardzo cenili sobie możliwość gry z takim bramkarzem. O takich jak on mówi się „pewny punkt drużyny”.
- Dla mnie to niesamowite przeżycie, że przez tyle lat „Lu” był moim przyjacielem i kumplem z drużyny – wyznał Jonathan Huberdeau, alternatywny kapitan Florida Panthers. – Za każdym razem kiedy stawał między słupkami wiedzieliśmy, że da z siebie wszystko. Będzie go brakowało w szatni. Nie był typem, którego usta się nie zamykały, ale jak już coś mówił, to wszyscy milkli i słuchali.
Luongo dał się zapamiętać jako hokeista ciężko pracujący każdego dnia na swoją pozycję. Jego dobre występy w meczach poprzedzone były litrami potu wylanego na treningach.
- To zaszczyt uczyć się i mieć za kolegę z drużyny kogoś takiego jak on – powiedział 23-letni Aaron Ekblad. – To prawdziwa legenda, ale i świetny kumpel z drużyny. To w jaki sposób pracował ciężko dzień po dniu będzie moim mottem na dalszą część kariery. Chcę to po prostu powtórzyć. Jego pasja połączona z miłością do hokeja były niesamowite. Był jak małe dziecko, które wciąż goni za marzeniami.
Luongo to nie tylko zasłużona postać dla Florida Panthers, gdzie spędził ponad połowę swojej kariery. Przez 19 lat stał się również jedną z ikon całej NHL, a jego odejście jest wydarzeniem zdecydowanie wykraczającym poza Sunrise, w którym grał przez ostatnie pięć lat.
- Będzie nam bardzo brakowało „Lu”. To nie dotyczy tylko naszej szatni, ale wszystkich, którzy związani są z tą grą – zauważył doświadczony obrońca „Panter”. Keith Yandle. – To wielce utalentowany zawodnik. Ktoś kto trafia się mniej więcej raz na 20 lat. To dla mnie zaszczyt, że jest moim kolegą w życiu prywatnym i w drużynie. Wiem, że jego brak na lodowisku będzie odczuwalny każdego dnia.
Komentarze