NHL: Dwukrotny zdobywca Pucharu Stanleya został, bo wierzy w kolejny triumf
Carl Hagelin zdecydował się na podpisanie kontraktu z Washington Capitals, w którym to klubie dokończył ostatni sezon NHL. Umowa ze „Stołecznymi” zawarta została na cztery lata z rocznym wynagrodzeniem 2,75 miliona dolarów.
Podpisując kontrakt z waszyngtończykami 30-letni lewoskrzydłowy uniknął wejścia w życie statusu nieograniczonego wolnego agenta, którym zostałby od 1 lipca. Jego poprzednia umowa obowiązuje do końca bieżącego miesiąca.
Hagelin zawarł ją z Anaheim Ducks w połowie sierpnia 2015 roku. Na jej podstawie zarabiał rocznie cztery miliony dolarów. Oznacza to tyle, iż napastnik rodem z Nykvarn pogorszył swój byt, gdyż obecnie na jego konto wpływać będzie co rok o 1,25 miliona mniej niż w ostatnich czterech latach. Łączna wartość kontraktu z Capitals wynosi bowiem 11 milionów dolarów.
Od czasu podpisania umowy z „Kaczorami” Hagelin zdążył już występować w Pittsburgh Penguins i Los Angeles Kings, a także rozegrać ostatnio 20 meczów końcówki fazy zasadniczej z klubie z Waszyngtonu i zaprezentować się w siedmiu spotkaniach tej ekipy w play-offie. Zanim tam trafił do stolicy USA, zaliczył 22 gry w „Królach”, gdzie znalazł się w wyniku wymiany za Tannera Pearsona, a to i tak nie był jego pierwszy klub w poprzedniej kampanii. Zaczął ją w „Pingwinach”, w których po 16 meczach miał na koncie jedno trafienie i dwie asysty. Niewiele lepiej było w „mieście aniołów”. Strzelecko osiągnął ten sam wynik, natomiast zaliczył dwa razy więcej kluczowych podań.
Do Waszyngtonu trafił 21 lutego ubiegłego roku w wymianie za dwa prawa draftowe. Zdobył w tej drużynie w fazie zasadniczej 11 „oczek”, w tym strzelił trzy gole. W rozgrywkach postsezonowych zaliczył jedno punktowe podanie.
- Jesteśmy zadowoleni z tego, że udało nam się podpisać z Carlem czteroletni kontrakt – powiedział Brian MacLellan, dyrektor generalny waszyngtońskiego klubu. – To zwrotny, elastyczny zawodnik, którego można wykorzystywać w obu liniach, a poza tym doskonale spisujący się podczas gier w osłabieniach. Sprawdził się już jako ligowy triumfator i jest świetnym materiałem na jednego z liderów naszego zespołu.
Hagelin wciąż myśli o powiększeniu swojego dorobku, w którym znajdują się dwa Puchary Stanleya wywalczone rok po roku z Pittsburgh Penguins, począwszy od 2016.
- Nie podpisałbym umowy w Waszyngtonie, gdybym nie wierzył, że ta drużyna ma realne szanse znów zdobyć Puchar Stanleya – wyjaśnił dwukrotny triumfator akademickiej ligi NCAA w barwach Uniwersytetu Michigan. – Zresztą trudno inaczej uważać, skoro zespołem kieruje taki kapitan jak Alex Owieczkin, a na środku ataku jest Nicklas Bäckström, natomiast w defensywie śmiga John Carlson. To są starzy ligowi wyjadacze, znający smak wygranej i wiedzący jak poprowadzić drużynę do sukcesu. Oni byli naszymi największymi atutami w ostatnich play-offach i jestem pewien, że dalej zachowają ten poziom. To co lubię w Capitals, to mix jaki stanowią doświadczeni zawodnicy i młodzi chłopacy oraz hokeiści, którym nie można już nadać statusu młodych, ale posiadający dobre zrozumienie na czym polega ten biznes.
Srebrny medalista olimpijski z Soczi sprzed pięciu lat trafił do NHL przez draft w 2007 roku. Wybrali go New York Rangers w szóstej rundzie z numerem 168, a niedługo potem Hagelin został wicemistrzem świata juniorów wraz z ekipą „Trzech Koron”. Jego ligowy debiut nastąpił dość późno, ponieważ dopiero w rozgrywkach 2011/12. Łącznie rozegrał blisko 550 gier w sezonach zasadniczych, zdobywając w tym czasie 241 punktów (93G + 148A). W play-offach wywalczył 48 „oczek” (22G + 26A) w 128 występach.
Komentarze