NHL: Seria Islanders przerwana. Owieczkin wyprzedził Esposito (WIDEO)
Zespół Washington Capitals przerwał najdłuższą w NHL zwycięską serię, którą mieli New York Islanders i awansował na pierwsze miejsce w dywizji wschodniej. Aleksandr Owieczkin swoim zwycięskim golem wyprzedził Phila Esposito w strzeleckiej klasyfikacji wszech czasów.
Capitals we własnej hali pokonali 3:1 Islanders, którzy wcześniej wygrali 9 meczów z rzędu, co było najdłuższą serią w NHL. Owieczkin strzelił zwycięskiego gola w przewadze, który był już jego 718. w sezonach zasadniczych. Tym samym samodzielnie znalazł się na 6. miejscu w strzeleckiej klasyfikacji wszech czasów, bo do tej pory na tej pozycji był mający 717 trafień Phil Esposito. Owieczkin zrównał się z nim dzień wcześniej, trafiając do siatki w meczu z Buffalo Sabres. Z kolei wczoraj Rosjanin także asystował i był to jego 1 300. punkt w rozgrywkach zasadniczych. Bramkę i asystę uzyskał również Nicklas Bäckström, a pierwszego gola w meczu zdobył T.J. Oshie, który z bliska dobił krążek zatrzymany na słupku po strzale Jewgienija Kuzniecowa. Honorowy gol dla Islanders był dziełem Olivera Wahlstroma. Pozostałych 21 strzałów gości obronił Ilja Samsonow.
Owieczkin strzelił 264. gola w przewadze w sezonach zasadniczych NHL. To trzeci najlepszy wynik w historii ligi. Tylko jedno trafienie dzieli go od zajmującego w tej klasyfikacji drugie miejsce Bretta Hulla. Capitals odnieśli już 6. zwycięstwo z rzędu i objęli prowadzenie w dywizji wschodniej kosztem swoich wczorajszych rywali, którzy spadli na drugą pozycję. Obie drużyny mają teraz po 42 punkty, ale "Stołeczni" rozegrali o jeden mecz mniej. Zespół z Waszyngtonu wygrał do tej pory wszystkie 3 mecze w tym sezonie z Islanders, prowadzonymi przez Barry'ego Trotza, który doprowadził Capitals do Pucharu Stanleya w 2018 roku. Wszystkie rozgrywał u siebie.
Obok meczu na szczycie dywizji wschodniej, odbył się wczoraj także mecz na jej dnie. New Jersey Devils przed własną publicznością w Prudential Center pokonali ligowego outsidera Buffalo Sabres 3:2. "Diabły" przerwały najgorszą w historii klubu serię 11 porażek u siebie, a ich rywale ponieśli już 12. porażkę z rzędu. Miles Wood strzelił gola zwycięskiego, po raz pierwszy w tym sezonie do siatki trafił obrońca Sami Vatanen, a swojego gola zdobył również Jahor Szaranhowicz. Bramkarz Devils Mackenzie Blackwood obronił 33 strzały. Zespół z Newark swój poprzedni mecz u siebie wygrał 24 stycznia, a przed wczorajszym spotkaniem poniósł 4 kolejne porażki. W dywizji pozostaje przedostatni, wyprzedzając Sabres, którzy z 16 punktami są najgorsi w całej NHL. Po 177 minutach i 27 sekundach wreszcie udało im się strzelić gola, bo nie trafili do siatki w dwóch poprzednich meczach. W 11 ostatnich spotkaniach nie wykorzystali za to gry w przewadze.
W tej samej dywizji Boston Bruins na wyjeździe pokonali Pittsburgh Penguins 2:1, rewanżując się rywalom za poniedziałkową porażkę 1:4. Zwycięskiego gola strzelił w trzeciej tercji Trent Frederic. 3 z 4 jego dotychczasowych goli w NHL decydowały o zwycięstwach Bruins. Trafił też David Pastrňák, ale bohaterem wieczoru był nominalny trzeci bramkarz gości Dan Vladar. W swoim debiucie w sezonie zasadniczym NHL obronił 34 z 35 strzałów rywali, a popisał się zwłaszcza w 10. minucie, gdy w niesamowity sposób kijem zatrzymał krążek po strzale Coltona Scevioura z bliska. W trakcie meczu Penguins stracili Jewgienija Małkina, który doznał kontuzji po ostrym wejściu Jarreda Tinordiego. Rosjanin wrócił jeszcze później na chwilę do gry, ale nie był w stanie jej kontynuować. Dziś przejdzie dokładniejsze badania. Z kolei z karą meczu za niesportowe zachowanie po rzuceniu Tinordiego na bandę do szatni odesłany został w drugiej tercji strzelec jedynego gola dla Penguins Brandon Tanev. "Pingwiny" są w dywizji wschodniej na 2., a "Niedźwiedzie" na 3. miejscu.
Fantastyczna interwencja kijem Dana Vladara
W niespodziewanych okolicznościach zakończyła się zwycięska seria Carolina Hurricanes. "Huragany", po 8 kolejnych wygranych, tym razem uległy outsiderowi dywizji centralnej Detroit Red Wings 2:4. Adam Erne strzelił 2 gole w przewagach, Filip Hronek dwukrotnie mu asystował, a później sam ustalił wynik swoim trafieniem przez całą taflę do pustej bramki rywali. Na listę strzelców w zwycięskim zespole wpisał się też Robby Fabbri. Z kolei bramkarz Jonathan Bernier obronił 35 strzałów. Mimo zwycięstwa, Red Wings pozostają na ostatnim, 8. miejscu w dywizji centralnej. Hurricanes, którzy do wczoraj mieli najwyższy odsetek punktów możliwych do zdobycia w całej lidze, są w tej samej dywizji na 3. pozycji.
Trwa dobra passa drużyny Minnesota Wild. Podopieczni Deana Evasona odnieśli już 5. zwycięstwo z rzędu, wygrywając u siebie 3:0 z Arizona Coyotes. "Dzicy" z kompletem wygranych zakończyli serię 3 meczów przeciwko "Kojotom". Ich bramkarz Kaapo Kähkönen obronił 31 strzałów i po raz drugi w NHL zachował "czyste konto", a także odniósł 9. zwycięstwo z rzędu. Gole strzelali: Ryan Hartman, Mats Zuccarello Aasen i po raz pierwszy w tym sezonie kapitan Jared Spurgeon. W bramce gości zabrakło Anttiego Raanty, który krótko przed meczem wypadł ze składu z powodu kontuzji. Zastąpił go Adin Hill. W 3 meczach z rzędu przeciwko Coyotes Wild mieli bilans bramkowy 11:1. Wczoraj wygrali, mimo że nie wykorzystali żadnej z 3 gier w przewadze. W tym elemencie ze skutecznością 8,1 % są najgorsi w NHL. W dywizji zachodniej zajmują jednak 2. miejsce. Ich wczorajsi rywale są na 6.
Na pierwsze miejsce w tabeli dywizji centralnej i całej NHL wrócił zespół Tampa Bay Lightning. Mistrzowie NHL pokonali swoich rywali z ostatniego finału play-off, Dallas Stars, 4:3 po serii rzutów karnych. W decydującej rozgrywce skutecznie strzelali Ross Colton i Brayden Point. Ten drugi trafił także z gry i miał asystę. Na listę strzelców w drużynie "Błyskawicy" wpisali się też Steven Stamkos oraz Mathieu Joseph, a najlepiej punktujący obrońca ligi Victor Hedman, dzięki asyście, osiągnął 500 punktów w sezonach zasadniczych. Lightning pierwszy raz w tym sezonie wygrali rzuty karne. Stars przegrali 4 z 5 takich serii. Drużyna z Tampy ma 42 punkty, czyli tyle samo, ile drudzy w dywizji centralnej Florida Panthers, ale wygrała więcej spotkań w regulaminowym czasie od swoich stanowych rywali i dlatego znajduje się wyżej w tabeli. Z kolei "Gwiazdy" są w dywizji na 6. miejscu.
Grad goli padł w Denver, gdzie Colorado Avalanche pokonali Anaheim Ducks 8:4, mimo że pierwszą tercję przegrali 2:4. Nazem Kadri strzelił dla zwycięzców 2 gole i zaliczył 2 asysty, po bramce i asyście uzyskali: André Burakovsky, Samuel Girard, Mikko Rantanen i Brandon Saad, trafiali też Pierre-Édouard Bellemare i Nathan MacKinnon, a trzykrotnie asystował Devon Toews. Rantanen zdobył gola strzałem z ujemnego kąta z bekhendu, odbijając krążek od bramkarza rywali Ryana Millera. W bramce "Lawiny" mecz zaczął Hunter Miska, ale po wpuszczeniu 4 z 7 strzałów rywali nie wyjechał na drugą tercję. Zastępujący go nominalny pierwszy bramkarz Philipp Grubauer był bezbłędny i obronił pozostałych 15 uderzeń. Avalanche mają ostatnio dobry czas, bo wygrali 4 mecze z rzędu. W dywizji zachodniej są na 3. pozycji. Za to Ducks 4 razy z rzędu przegrali i zamykają tabelę.
Gol Mikko Rantanena z ujemnego kąta
Komentarze