Oceniamy transfery klubów PHL. TOP 10 najgorszych "wzmocnień"
Sezon 2021/2022 zakończył się, nastał więc czas podsumowań. Postanowiliśmy wybrać dziesięć najbardziej nieudanych transferów, jakich dokonały polskie kluby.
W naszym zestawieniu skupiliśmy się na zawodnikach, którzy dokończyli sezon w Polskiej Hokej Lidze. Ci, którzy zostali zrotowani w trakcie sezonu, nie znaleźli się w naszym zestawieniu.
Dmitrij Korczemkin (GKS Tychy)
– Zastanawiamy się, czemu miało służyć zakontraktowanie rosyjskiego obrońcy. W żadnym aspekcie nie podniósł on poziomu tyskiego GKS-u. Czasem nawet nie łapał się do składu, a gdy grał, to nie gwarantował jakości, jakiej wymagamy od graczy zagranicznych. W 18 meczach zanotował dwie asysty, a w klasyfikacji plus/minus wypadł na 0.
Cóż, to kolejny zawodnik, który przemknął przez PHL jak meteor.
Daniił Apalkow (Re-Plast Unia Oświęcim)
– Z jego transferem sztab szkoleniowy i kibice Unii wiązali duże nadzieje. I nie ma w tym nic dziwnego, bo Apalkow rozegrał ponad 500 meczów w KHL i grał nawet w Meczu Gwiazd. Sęk w tym, że 30-letni środkowy snuł się po lodzie i po prostu grał na alibi. Inkasował za to solidną gażę!
Pierwszy rzut oka na statystyki Rosjanina jest bardzo mylący, bo w 19 meczach zdobył 13 punktów za 3 gole i 10 asyst. Trzeba jednak zaznaczyć, że aż pięć „oczek” zdobył w spotkaniu z Tauron Podhalem Nowy Targ (7:5), które zakończyło sezon zasadniczy.
Henri Limma (KH Energa Toruń)
– Przychodził do grodu Kopernika jako żołnierz Jussiego Tupamäkiego. Miał być graczem walczącym po obu stronach tafli, który wykaże się też solidnym dorobkiem punktowym. Jak mu poszło? Na pewno był to wynik grubo poniżej średniej.
Otóż w 47 ligowych starciach 25-letni skrzydłowy zdobył 10 bramek i zanotował 8 asysty, a przecież zdarzało mu się rozgrywać przewagi. W klasyfikacji plus/minus wypadł na… -18. Był to najgorszy wynik w całej drużynie „Stalowych Pierników”.
Jegor Dugin (Comarch Cracovia)
– Biły się o niego Unia i Cracovia. Ostatecznie wybrał hojniejszą ofertę „Pasów”. Czy spełnił oczekiwania? Z pewnością nie.
W ekipie spod Wawelu rozegrał w sumie 17 spotkań, zdobywając w nich 2 bramki i notując 6 asyst. Od tak doświadczonego zawodnika trzeba wymagać więcej. Choć grał „grube minuty” i trener Rudolf Roháček powierzał mu rozgrywanie przewag, to jego dorobek punktowy był po prostu mizerny.
Nikołaj Stasienko (Re-Plast Unia Oświęcim)
– Jeden z najbardziej elektrycznych zawodników Polskiej Hokej Ligi. Zdarzały mu się mecze, w których imponował ofiarnością, ale znacznie częściej rozgrywał spotkania, w których popełniał stosunkowo proste błędy i wielokrotnie prokurował zagrożenie.
Etatowy reprezentant Białorusi, olimpijczyk z Vancouver nie dał zespołowi tyle, ile powinien. Nie potrafił zrobić użytku ze swoich warunków fizycznych (195 cm, 103 kg), bo gracz o takich gabarytach powinien straszyć napastników rywali, a nie dać im się swobodnie objeżdżać.
Gleb Bondaruk (JKH GKS Jastrzębie)
– Przychodził do ekipy znad czeskiej granicy jako jeden z liderów Podhala Nowy Targ. W ekipie z alei Jana Pawła II przepadł jak kamień w wodzie. Dwie bramki, trzy asysty w 25 meczach to dorobek niegodny napastnika, zwłaszcza zagranicznego. Na tym może poprzestańmy.
Emil Oksanen (Comarch Cracovia)
– Podobno nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. W przypadku fińskiego napastnika to powiedzenie znalazło odbicie w rzeczywistości. O ile podczas pierwszej przygody z „Pasami”, Oksanen pokazał się z przyzwoitej strony i został wicemistrzem Polski, to jego drugi pobyt w Krakowie był po prostu nieudany. Jeśli obcokrajowiec w 7 meczach nie potrafi wpisać się do protokołu, to jest to ogromny powód do niepokoju. Jeśli na dodatek notouje bilans -5 w klasyfikacji plus/minus, to z takiego transferu nie da się wyciągnąć żadnego pozytywnego aspektu.
Andriej Czwanczikow (Zagłębie Sosnowiec)
– Powiedzmy, że w ekipie „Szarotek” radził sobie przyzwoicie. Jego przenosiny do Zagłębia - delikatnie mówiąc - nie były udane. Dość powiedzieć, że w 11 meczach zdobył tylko... jednego gola. W klasyfikacji plus/minus wypadł na -11. Na tym może poprzestańmy.
Daniel Klinecký (Zagłębie Sosnowiec)
– Został pozyskany w ostatniej chwili w miejsce Bartłomieja Bychawskiego, który z przyczyn rodzinnych zdecydował się zawiesić łyżwy na kołku. Czeski obrońca nawet nie zbliżył się do poziomu „Bychy”. Popełniał wiele prostych błędów, a jego liczby również nie powalały: 12 spotkań, 2 asysty i -7 w klasyfikacji plus/minus.
Jewgienij Sołowjow (Comarch Cracovia)
– Przychodząc po raz drugi do ekipy "Pasów" dużo od niego oczekiwano. Gdy rok temu po raz pierwszy przyszedł do Cracovii sporo wniósł do gry i potrafił rozstrzygać losy spotkania. Wszakże w 16 spotkaniach zdobył 15 punktów. Jednakże w tym sezonie nie dawał już tyle samo zespołowi, co przed rokiem. W 13 spotkaniach zaliczył jedynie 5 punktów, co nie przystoi zawodnikowi tej klasy, który w końcu przychodził do naszej ligi jako gwiazda.
Komentarze
Lista komentarzy
Karmel
Tych co poszli z Podhala to promował Gusov, już w Podhalu nic nie pokazywali przy innym trenerze to dawno by ich nie było tak mi mówili znajomi z N.Targu.