Okiem Kojota: Ligowe media - a na co to komu?
W hokejowym Internecie od dawna śmiga zabawne video, w którym zawodnik, prawdopodobnie niższej lub amatorskiej ligi, zjeżdża z lodowiska i zostaje zaczepiony przez jakąś kobietę. Pani chce go zapytać, gdzie znaleźć szatnię czy cokolwiek, a zawodnik automatycznie odpowiada „zagraliśmy dobrą tercję, każdy dokłada swoje trzy grosze” i tego typu rzeczy. Po czym odjeżdża. Skecz zrobiony jest naprawdę dobrze. Znamy go doskonale, bo takie skecze to poważna esencja wszystkich mediów stworzonych przez lub zaprzyjaźnionych z daną ligą. Po co w ogóle takie media istnieją? Czy ktoś to ogląda?
Jest super, jest super więc o co Ci chodzi?
Najlepszym początkiem wywodu na temat „oficjalnych” i „powiązanych” mediów jest pogadanka o wywiadach z zawodnikami. Z Kubą Wanackim wymienialiśmy kiedyś takie Święte Grale oficjalnych pytań. Wszak nikt nie może się doczekać, aż zawodnik powie czego zabrakło, co nie zagrało, jak drużyna czuje się przed meczem i po meczu. Pytania te są oczywiście beznadziejne. Nawet nie dlatego, że nikogo to nie interesuje, ale dlatego, że nikt nie spodziewa się szczerej odpowiedzi. Usłyszymy, że wszyscy są w dobrej formie, nie mogą doczekać się nadchodzącego sezonu, a gra w PHL to dla nich zaszczyt i wyróżnienie (najlepiej brzmi to z ust zawodników ze Szwecji czy Finlandii).
O ile ciekawiej byłoby, gdyby te same media pozwalały mówić graczom to, co faktycznie w tym momencie ci zawodnicy czują? Zamiast peanów pochwalnych na temat wszystkiego, Marek Strzyżowski mógłby spokojnie powiedzieć, że „typ dostanie ode mnie wpier***, bo go nie lubię”, ktoś inny że ma media w dupie i nie chce z nimi gadać, a jeszcze ktoś inny, że gra w tych Katowicach, ale wolałby w Tychach. Albo odwrotnie. O ileż ciekawiej byłoby, gdybyśmy mogli usłyszeć prawdziwe głosy zawodników? Dopiero X czasu po meczu Polska-Rumunia, Przemek Odrobny mógł powiedzieć w nieoficjalnym podkaście, że co prawda zrobił błąd wyrzucając krążek pod nogi rywala, ale „trzeba było pierd***** pięć bramek to by nie było problemu”. Coś takiego w oficjalnych mediach skończyłoby się linczem.
Wywiady studyjne z zawodnikami też są tragiczne. Czy to w NHL czy w PHL. Uśmiechnięty zawodnik musi odpowiadać, że całe życie marzył by grać w Winnipeg Jets, gdzie poziom zadupia przekracza wszelkie dopuszczalne normy. Jakiś Fin, któremu nie przedłużono kontraktu w drugiej lidze krajowej będzie grać w polskiej drużynie i tłumaczy wszystkim, dlaczego to był jego cel życiowy i dlaczego poziom tu jest niesamowicie wysoki. „NHL on the fly” jest tego doskonałym przykładem, ot tuba propagandowa. „Magazyn Hokejowy” pozwólcie, że pominę, bo wątpię że nawet jego redakcja go ogląda.
Komentarz
Komentarz meczowy to jeden z tych elementów, do których nie można się przyczepić. To znaczy można, ale w trakcie spotkań nie są wypluwane żadne propagandowe bzdury o świetności każdej ligi, doskonałości każdego zawodnika i bezstresowej karierze w ramach danej organizacji. Każdy ma meczowe głosy, które lubi i których nie lubi, ale na szczęście żadna liga nie wystawia do mikrofonu typa, który w przerwach między tercjami opowiada o tym, w jak magicznej firmie pracuje i dlaczego każdy zawodnik świata marzy, by tu grać.
A co z telewizją?
W teorii powinienem przejechać się po telewizji jako rządowej organizacji, która siłą rzeczy jest powiązana z rządowym związkiem sportowym. Być może to „linia partii”, a być może retoryka narzucona przez prezenterów, ale jeśli dobrze pamiętam i słucham to Panie i Panowie komentujący tam mecze w trakcie trwania i między tercjami stronią od sprzedawania reklamowych farmazonów.
Co więcej, jest to ważny bastion pasjonatek naszej dyscypliny, w osobach Ani Kozińskiej i Olgi Rybickiej. Być może przydałoby się kilku nowych ekspertów, bo trudno mi uwierzyć, że wynaleziono już wszystkich w tym kraju, ale telewizja nie bawi się jakimś cudem w bezsensowną propagandę. Robią robotę, a ich transmisje są w dalszym ciągu kluczowe, jeśli naszym sportem ma zainteresować się ktokolwiek inny niż kilku zapaleńców z południa Polski.
Coś pominąłem?
Tego, czego najbardziej zazdroszczę Ameryce Północnej, to niesamowicie rozwiniętego hokejowego rynku podcastowego. Legendarny już „Spittin Chiclets” to ekskluzywna marka, a nie tylko kilku byłych zawodników gadających o hokeju. Swoje produkcje mają też dziennikarze związani z telewizją czy z poszczególnymi drużynami. Co ciekawe, wcale nie muszą słodzić i cukrować. Krytyka i często niewygodne pytania zdarzają się na porządku dziennym. Oczywiście, Connor McDavid czy Sid Crosby raczej nie usłyszą szorstkich pytań, ale szorstkich zawodników na przykład nie traktuje się jak mikołajów z czekolady. Paul Bissonnette rozpoczął rozmowę z krewkim Brendanem Lemieux słowami „ty naprawdę potrafisz być strasznym gnojem”, co z początku oprotestował interlokutor, by finalnie zgodzić się i śmiać jednocześnie.
W naszym małym grajdołku mamy „Na buliku” czyli flagowy okręt portalu hokej.net. Ja mam przyjemność współtworzyć „Gumą Po Jajach” wraz z Grześkiem Kociubą, portal Nhlw.pl regularnie robi eksperckie podcasty o NHL, a redaktor Wróbel komentujący mecze dla Polskiego Hokeja udziela się w produkcji kibiców GKS Katowice „Z Klepy”. Do ostatnich próbowałem się przyczepić z racji powiązania redaktora Wróbla, ale ten nie boi się mówić co myśli i nie stara się być wysłannikiem związkowym na uchodźctwie. To tyle jeśli chodzi o produkcje, których autorzy nie starają się za wszelką cenę trzymać głów w miejscu, które oficjelom służą do siedzenia. Mam nadzieję, że niczego nie pominąłem.
Co więc proponujesz?
To samo, co teraz, czyli traktowanie oficjalnych mediów jak Telegazety. Informacja o tym, kiedy jest mecz, potencjalnie w jakim zestawieniu i tyle. Zresztą niczego więcej się z takich mediów nie dowiemy – i mówię tu zarówno o polskich jak i każdych innych. Nie spodziewajmy się, że NHL pozwoli na krytykę czy szersze komentowanie „niewygodnych” aspektów funkcjonowania organizacji. Nie szukajmy tam „smaczków” czy czegokolwiek zza kulis, bo jeśli znajdziemy, to znaczy, że nie jest to zakulisowe. Polecam mocno szukać kanałów, podcastów i słuchowisk niezwiązanych z działaczami lig, którym kibicujemy. W ten sposób przysłużymy się tej lidze nie zniechęcając się z powodu monotonnego jednostajnego przekazu płynącego z jej głośników.
Komentarze
Lista komentarzy
Prawdziwy Kibic Unii
Dobry artykul Mikołaju :) niemniej uważam że góra powninna zachęcać do wspołpracy z Wami a najleiej sama rozpocząć taką współpracę nasz południowy sport z kilkoma wyjątkami potrzebuje zdjęcia zasłony tematów szkolenia dzieci i młodzieży kompetencji i podejścia do pracy trenerów którzy już na początku potrafią zniszczyć lub rozwinąć młodych adeptów hokeja na lodzie, którzy będą pokazywać calym sobą jak należy pracować doskonalić się angażować i przyporządkowywać swoje życie obranemu kierunkowi.
Nie każdy będzie Czerkawskim ale nigdy nie dowiemy się ilu Czerkawskich w różnych miastach zostało zniszczonych przez osoby niekompetentne a mjące być mentorami dla dzieci a następnie młodzieży…
Karol1964
Nie wiem skąd autor nabył pewności że związki sportowe są państwowe jak TVP.SA czy Orlen w których rząd ma udział większościowy. Szanowny autor co do związków sportowych pomylił polskie związki jak PZPN, PZPS czy PHL z związkami sportowymi Rosji,Białorusi czy Chin. To że siedzi w nich stara gwardia rodem z lat 80 nie znaczy że są zależne od rządzących a próba ich likwidacji jest prawnie bardzo trudna co było widoczne przy próbie rozbicia PZPN.
Ixat
Pominąłeś. Cross-Check IHP na Spotify. Bardzo fajny podcast tworzony przez ludzi z Oświęcimia.
A tak nawiasem to i "Na buliku" mogłoby mieć swoją wersję na tej platformie.
beny77
Świetne
Swora83
Nareszcie! Oglądam hokej dopiero dwa lata, ale poziom tych wywiadów jest żenujący. Powiewa nudą. Kiedy wreszcie będzie jakich challenge jak w NHL? Skoki przez kij w pełnym rynsztunku? Zapytania przed treningiem ile schabowych można zmieścić za niebieską linią? Czy komuś w ogóle tam krew płynie w żyłach?😂