Okiem Kojota. Moje "ale" a propos Gali Przeglądu Sportowego
Nie podpiszę się pod marudzeniem malkontentów twierdzących, że to straszna lipa, że Krystian Dziubiński nie załapał się do pierwszej 10-tki plebiscytu Przeglądu Sportowego. Fakt, że pojawił się w tym konkursie hokeista to już nie lada wyczyn. To trochę tak, jak gdyby na sportowca roku w USA startował kapitan reprezentacji w bandy („mutanta” powstałego z połączenia hokeja i piłki nożnej). Nie urażę chyba nikogo pisząc, że „Dziubek” dostąpił zaszczytu nie tyle jako znany hokeista, co jako kapitan reprezentacji Polski, tak więc symbolizuje wszystkich zawodników kadry. Są jednak rzeczy w ramach tego konkursu, na które mam szczerą ochotę ponarzekać.
Czy na pewno się należało?
Mam znajomych, którzy naprawdę zadawali mi to pytanie. Kibice piłki nożnej, żużla a nawet dyscyplin okołosportowych jak skoki narciarskie uważali, że hokeiści niczym takim się nie zasłużyli. Trzeba było uświadomić im, co oznacza awans do Elity i czym ta Elita jest. Trzeba było używać porównań do kadry piłkarskiej i kazać kibicom wyobrażać sobie, że odnosi ona jakieś sukcesy, a kapitan jest takim liderem z krwi i kości. Ten argument powoli docierał i w końcu okazywało się, że Dziubiński znajdował uznanie w oczach ludzi z hokejem niezwiązanych.
Więc do czego chcesz się przyczepić?
Na początek muszą polecieć pochwały. Krystian Dziubiński wyglądał na tej gali świetnie, bardzo reprezentatywnie. „Znawcy” dyscypliny mogli spodziewać się zblazowanego, bezzębnego troglodyty, który rzuci się na każdego, kto powie do niego cokolwiek w języku innym niż polski. W zamian dostali jednak świetnie ubranego, świetnie wyglądającego gościa, który wiedział, że jego miejsce jest na tej gali. Zupełnie dobrze wyglądał na tle żywych legend jak choćby Joanna Jędrzejczyk. Odniosłem wrażenie, że czuł się pewnie jak wspomniana „JJ”, a jednocześnie był skromny jak Bartosz Zmarzlik. Na co dzień cholernie zaczepny, nieustępliwy i momentami wredny na lodzie zawodnik (za co go uwielbiam i uważam za naszego Brada Marchanda w najlepszym możliwym kontekście), z całą pewnością przysporzył nam dumy i dał powody do zadowolenia. Zrobił co mógł, by nasza dyscyplina miała godną reprezentację podczas tak szacownego eventu.
Jedną z wielu rzeczy, na których się totalnie nie znam, jest piłka nożna. Oczywiście musiałbym mieszkać na Jowiszu, żeby nie znać nazwiska Lewandowski i tym większą satysfakcję miałem z tego, że Dziubiński wyprzedził piłkarskiego geniusza. Trochę zdziwiła mnie niska lokata Lewego, ale Krzysztof Stanowski napisał na Twitterze, że jego celem na 2024 rok będzie znalezienie się w pierwszej 10-tce najlepszych piłkarzy…FC Barcelony. To trochę wyjaśniło mi status głosowania. Jednak fakty są takie, że Dziubek „pozamiatał”.
Mój problem z hokejową częścią imprezy pojawił się, gdy zobaczyłem z niej zdjęcia. Od razu dodam, że nigdy wcześniej ta gala mnie nie interesowała, a tego rodzaju eventy zawsze omijałem szerokim łukiem. Nie mam nic przeciwko nim, ale po pierwsze ścianki i kreacje mało mnie interesują, a po drugie zdarzyło mi się usłyszeć wypowiedzi ulubionych sportowców co niechybnie dekapitowało moje zainteresowanie tą osobą. Czasami lepiej popatrzeć na osiągnięcia i zdobywane szczyty, a światopogląd sobie wyciszyć i kliknąć „forward”.
Do rzeczy Kojot
Z okazji udziału naszego hokeisty przeglądałem sobie z bólem serca zdjęcia z wydarzenia, a konkretnie tę nieszczęsną ściankę. Ponownie, nie znam się i może, a nawet na pewno, wiele pominąłem i wiele nie zobaczyłem. Rzecz w tym, że o ile zdjęcie samego Krystiana wygląda świetnie, a on jest trochę takim hokejowym Agentem 007, o tyle zdjęcie „grupowe” już wywołało moje mieszane uczucia. Uspokajam zwykłych hejterów gotowych na jakieś obelgi i tym podobne. Nie chodzi mi o wygląd Krystiana, prezesa Minkiny czy Wiesława Jobczyka. Chodzi mi o sam skład tej fotki „klasowej”.
Pewnie wynika to z mojej niewiedzy i ignorancji, ale nie widziałem wielu zdjęć sportowców pojawiających się w towarzystwie członków związków sportowych. Raczej wyglądało to dla mnie jak zdjęcia z partnerkami i partnerami życiowymi, przyjaciółmi czy też innymi sportowcami. Tymczasem Dziubiński pojawia się w towarzystwie prezesa i emerytowanego hokeisty. Promocyjna wartość jest dosyć niewielka.
A co ty byś zrobił, mądralo?
Mam kilka pomysłów. Uważam, że w oficjalnych mediach związku powinno znaleźć się zdjęcie Krystiana Dziubińskiego w towarzystwie żony. Nikogo by to nie zabolało. Wręcz przeciwnie - mam wrażenie, że ludzie chętnie oglądają takie „ciepłe” fotografie.
Drugi pomysł jest nieco bardziej „szalony”, a używam takiego słowa, bo wymagałoby to pomyślunku o naszych Paniach grających w hokeja, co polskiemu hokejowi ewidentnie nie idzie. Dziewczyny muszą robić zbiórki, aby móc jeździć na mecze, za swoją grę dostają uścisk dłoni szefa i uśmiech bąbelka, tak więc docenienie w jakiś ciekawy i dobry promocyjnie sposób byłby czymś. Tak więc, gdyby tak „Dziubek” pojawił się na ściance w towarzystwie kapitan Reprezentacji Polski Kobiet, Karoliny Późniewskiej? Świetna, wymowna fotografia dwóch świetnie wyglądających ludzi wysłałaby w świat polskiego sportu komunikat o treści „tak, istniejemy”. Niestety, jak mówiłem, kobiecy hokej jest zapomnianym bastionem w naszym kraju więc idę o zakład że nikt na ten pomysł nie wpadł.
Drugi pomysł jest dużo bardziej przyziemny. Bo gdyby tak postawić koło Dziubka, na przykład Grześka Pasiuta i Johnny’ego Murraya albo Maćka Miarkę? Albo któregokolwiek z zawodników, dzięki którym będziemy drzeć mordy na lodowisku i przed telewizorami ekscytując się meczami Polski w Elicie?
Okej, obecność prezesa można jakoś zrozumieć, bo to w sumie najważniejszy człowiek w strukturach. Jednak, przy całym szacunku dla dokonań Wiesława Jobczyka, to jego wkład w awans kadry do najwyższej grupy rozgrywkowej jest dokładnie taki, jak mój. Ubiegając pytania niezorientowanych – nie, nie mam wkładu w ten sukces, no chyba, że wliczamy w to krzyczenie "strzelaj!" na cały regulator. Zaryzykuję stwierdzenie, że jeśli już musi być to legenda polskiego hokeja niezwiązana z ostatnimi dokonaniami kadry, to postawiłbym na Mariusza Czerkawskiego, ponieważ jest on rozpoznawalny jako legenda hokeja, ale też z telewizji, biznesu i obecności w social mediach. Będąc sobą (tak więc ironicznie i pewnie prowokacyjnie) postawiłbym też na Krzysztofa Oliwę, ale przypuszczam, że samym wspomnieniem o takim pomyśle spowodowałem u niektórych problemy z nadciśnieniem tętniczym. Ponownie, przy całym szacunku dla Pana Wiesława i pamiętając o walce na lodzie przeciwko ZSRR, nie znajduję uzasadnienia jego obecności przy tej okazji.
Czy to sukces czy porażka?
Sukces. Sukces reprezentacji Polski. Jasne, super byłoby widzieć Krystiana odbierającego wyróżnienie podczas finałowej gali w imieniu reszty chłopaków i personelu działającego wokół kadry, ale hej – w końcu hokeista pojawił się na językach czytelników Przeglądu Sportowego! Zawodnicy nie słyną z reguły z chęci do udzielania wywiadów, pojawiania się na „czerwonym dywanie” i medialnej obecności, więc tym bardziej kapitanowi należą się wielkie brawa za to, jak reprezentował naszą dyscyplinę podczas tego wielkiego wydarzenia.
Komentarze
Lista komentarzy
KuzynKSU
10/10.
Zgadzam się
beny77
Racja, ale to pokazuje miejsce naszej dyscypliny. Dalej mentalnie w poprzednim systemie, najważniejsi są zasłużeni działacze. Całkiem inaczej jest w innych dyscyplinach.
Janusz99
Mam nadzieję że w 90 plebiscytcie będziemy mogli pochwalić się utrzmaniem w elicie a w wśród nominowanych drużyn będzie Katowicka Gieksa jako zdobywca Pucharu Kontynentalnego . Małymi kroczkami wstąpimy na salony z naszą ukochaną dyscypliną.
unista55
Równie dobrze, zamiast Jobczyka mogła tam stać Zawadzka, więc nie narzekajmy :)
kesenda.
Hahagaaaaaaaa dobre w H. Uśmiałem sie.
Ixat
Zgoda w 100%, szczególnie w kwestii zdjęcia z żoną jak i z kapitanką kadry kobiecej. Hokej trzeba promować na każdej płasczyźnie, a o sportach nietradycyjnie kobiecych jest teraz głośniej w mediach.
franek_dolas
Pieniądze jakie PZHL ze sponsoringu Taurona na PLHK to jest śmiech na sali.
Brakło nawet naszywek na dwa komplety koszul i nie mówimy tu o 20+2.
Dramat.
Dopóki związek będzie reprezentował poziom kołchozu lyb PRLowskiego PGRu to nasza dyscyplina nie ruszy z miejsca.
Za parę lat nue będzie komu grać w reprezentacji.
swojak
Jak zawsze (do tej pory ;) ) w punkt.
Tomunio82
A co dla polskiego hokeja zrobil czerkawski? Albo oliwa ? Nie rozumiem czemu Tam mieli by byc?. ???
J_Ruutu
"Mój problem z hokejową częścią imprezy pojawił się, gdy zobaczyłem zdjęcia z imprezy. Od razu dodam, że nigdy wcześniej ta impreza mnie nie interesowała (...).
Popracuj kolego trochę nad stylem, felieton to nie gadanie ze szwagrem przy piwku.
beny77
Mnie się takie gadanie że szwagrem podoba
Union
I po balu mistrzów Pan Krystian jakby nigdy nic, gra w meczu ligowym na najwyższych obrotach. Dodatkowo jeszcze strzela bramkę decydującą o wyniku meczu. Pokażcie mi drugiego takiego Mistrza. Nie ma, nie było.
Tomunio82
W Punkt!
mar62
Jaki on mistrz Mistrzem było statnio ze 6 lat temu z Cracowią , w tym sezonie może zostać z niczym
mario.kornik1971
kojot, chcesz iść pod prąd ale...