Pełna pleksa obowiązkowa. Ma chronić przed koronawirusem
Pierwsza liga w Europie wprowadza dla zawodników obowiązek gry z pełną osłoną na twarz. Zdaniem działaczy ma to zapobiegać rozprzestrzenianiu koronawirusa wśród hokeistów.
Władze fińskiej Liigi zdecydowały, że gdy przerwany w ubiegłym tygodniu sezon zostanie wznowiony, to wszyscy hokeiści będą musieli grać z pełnymi pleksami. O wprowadzeniu takiego rozwiązania mówiło się już od jakiegoś czasu, a teraz stało się to faktem - potwierdził dyrektor rozgrywek Arto I. Järvelä w rozmowie z dziennikiem "Ilto-Sanomat".
Działacze wierzą, że takie rozwiązanie zmniejszy liczbę zakażeń po restarcie rozgrywek, a tym samym pomoże uniknąć odsyłania drużyn do kwarantanny, co torpedowało terminarz.
Według Järvelä, fiński Narodowy Instytut Zdrowia potwierdził, że po wprowadzeniu pełnych osłon na twarz nawet w przypadku stwierdzenia zakażeń w drużynie, całe zespoły być może nie będą musiały być izolowane, choć ostateczna decyzja zawsze będzie należała do lokalnej stacji sanitarno-epidemiologicznej.
Pomysł wzbudził w Finlandii pewne kontrowersje, bo i tak zawodnicy muszą mieć choć częściowo odsłonięte usta, więc pojawiają się wątpliwości co do skuteczności ochrony przed zakażeniami. Järvelä przekonuje jednak, że pomysł ma sens.
- Ta pleksa eliminuje ryzyko zakażenia przez kropelki spadające na twarz - tłumaczy. - Latem takie osłony wprowadzili w ligach uniwersyteckich w Ameryce Północnej i długo już tak grają. U nas wszyscy dostali informację, dlaczego to wprowadzamy i decyzja była raczej jednomyślna. Może nie być zbyt miło w tym grać, ale jeśli to pomoże w walce z epidemią, to dlaczego nie?
Klub Marcina Kolusza Vaasan Sport na Twitterze zamieścił poglądowe zdjęcie jednego ze swoich graczy Jonne Virtanena z pełną pleksą. Sam Virtanen skomentował, że nie wierzy, że taka osłona może chronić przed koronawirusem i nie chciałby jej używać, ale liga oraz zawodnicy muszą robić to, co rekomenduje tamtejszy Narodowy Instytut Zdrowia, by móc bezpiecznie rozgrywać mecze.
Jonne Virtanen / Fot. Twitter
Co ciekawe, zgodni co do użyteczności tego rozwiązania nie są specjaliści. Po stronie działaczy stanął główny epidemiolog regionu Helsinek Asko Järvinen. - Taka osłona powinna być użyteczna, bo pozwala uniknąć bezpośredniego kontaktu z kropelkami. Może nie chronić w taki sam sposób tego, kto ją nosi, ale chroni innych - wyjaśnił. - Jeśli mogą się zdarzać zakażenia podczas meczów, a o ile wiem zdarzały się, to uważam, że to mądre rozwiązanie.
Zupełnie odmienne zdanie ma zapytany o to główny epidemiolog Szwecji Anders Tegnell. - Nie mam pojęcia, skąd oni to wzięli. Z naszych analiz nie wynika, że jakaś duża liczba zakażeń zdarza się na lodzie podczas gry - skomentował. Dyrektor sportowy szwedzkiej SHL Johan Hemlin powiedział, że jego liga nie zamierza wprowadzać podobnego obowiązku.
Osłony na twarz nie są jednak największym problemem fińskiego hokeja, bo sezon został przerwany nie z powodu zakażeń w drużynach, a zakazu organizowania meczów z udziałem publiczności w różnych. Fińscy działacze nie chcą zaś grać przy pustych trybunach. W tej chwili rozgrywki są przerwane do 26 grudnia. Nawet wtedy jednak może być je trudno wznowić, bo w kolejnych miastach przedłużane są restrykcje dla imprez masowych.
Jak powiedział Arto I. Järvelä, już co najmniej w trzech miastach przepisy nie będą pozwalały grać 26 grudnia.
- Wybraliśmy drugi dzień świąt właśnie z myślą o tym, żeby na mecze mogli przyjść kibice - mówi. - Ale jeśli decyzje lokalnych władz będą takie, że nigdzie wtedy nie będzie można wpuścić publiczności, to będziemy musieli się zastanowić czy jest sens grać.
Fińscy działacze nadal robią co mogą, by uniknąć meczów w pustych halach. - Ta decyzja nie jest wyryta w kamieniu, ale gra bez kibiców to nie jest też nasza opcja numer 1. Być może do 26 grudnia będzie kilka miejsc, gdzie uda się zagrać z publicznością, a może być też tak, że nigdzie nie będzie się dało - skomentował Järvelä.
Komentarze