Play-off NHL: Canadiens wygrali w Las Vegas. Finał na 80 procent (WIDEO)
Zespół Montréal Canadiens wygrał na wyjeździe z Vegas Golden Knights w meczu numer 5 półfinału play-off NHL i jutro stanie przed szansą wywalczenia awansu do wielkiego finału.
Goście z Montrealu uciszyli większość z 17 969 widzów oglądających mecz w Paradise, Las Vegas, wygrywając go 4:1. W całej półfinałowej serii prowadzą teraz 3-2 i w czwartek u siebie będą mogli awansować do finału po raz pierwszy od 28 lat.
Punktowym liderem Canadiens był Nick Suzuki, który najpierw asystował przy golach Erica Staala i Cole'a Caufielda, a w przedostatniej minucie sam ustalił wynik strzałem do pustej bramki rywali. Po raz pierwszy w play-off zdobył 3 punkty w jednym meczu. Dobry kolega Alana Łyszczarczyka jeszcze z czasów wspólnej gry w Owen Sound Attack w kanadyjskiej lidze juniorskiej OHL, został przez Golden Knights wybrany w 2017 roku z numerem 13 draftu NHL, ale "Złoci Rycerze" nie dali mu szansy debiutu w najlepszej lidze świata i we wrześniu 2018 oddali w wymianie, w której sprowadzili Maxa Pacioretty'ego, który tej nocy strzelił dla nich honorowego gola.
Strzelanie dla drużyny z Montrealu rozpoczął wczoraj Jesperi Kotkaniemi, który trafił do siatki w 9. minucie. 36-letni Staal strzelił swojego pierwszego zwycięskiego gola w fazie play-off od 26 kwietnia 2009 roku, gdy jako gracz Carolina Hurricanes trafił przeciwko New Jersey Devils. Pierwszą gwiazdą meczu wybrany został jednak po raz kolejny bramkarz "Habs" Carey Price, który obronił 26 strzałów. Szczególne problemy miał z nim strzelający najczęściej ze wszystkich graczy na lodzie Reilly Smith, którego Price zatrzymał sześciokrotnie. W tych play-offach broni ze skutecznością 93,3 %.
Z kolei trener Golden Knights Peter DeBoer podejmując decyzję o obsadzie bramki zdecydował się wrócić do Marc-André Fleury'ego, mimo że w meczu numer 4 znakomicie zaprezentował się Robin Lehner. Fleury tej nocy wpuścił 3 z 25 strzałów.
Canadiens wykorzystali 1 z 2 przewag, za to nie dali sobie strzelić gola grając w osłabieniu. Obronili obie gry w mniejszym liczebnie składzie i był to ich już 12. z rzędu mecz bez straty gola w takiej sytuacji. To najdłuższa seria w play-offach od 1934 roku, od kiedy są dostępne statystyki przewag i osłabień. Drużyna z Montrealu obroniła 28 osłabień z rzędu.
Wczoraj poradziła sobie bez swojego trenera Dominique'a Ducharme'a, który musiał opuścić trzeci kolejny mecz z powodu pozytywnego wyniku testu na COVID-19. Drużynę ponownie prowadził jego asystent Luke Richardson.
Canadiens, którzy do play-off przystąpili z najgorszym punktowym dorobkiem ze wszystkich drużyn, są teraz o jedną wygraną od awansu do pierwszego od 1993 roku finału Pucharu Stanleya. Wtedy zdobyli trofeum i do dziś jest to ostatni puchar wywalczony przez kanadyjski zespół. Drużyna z ojczyzny hokeja nie grała w finale od 2011 roku, gdy Vancouver Canucks ulegli Boston Bruins 3-4.
W historii play-off NHL 77 % zespołów zaczynających serię na wyjeździe i prowadzących 3-2 ostatecznie wygrywa. Na poziomie półfinału dzieje się tak w 80 % przypadków. Tylko 8 drużyn zdołało dotąd skutecznie odwrócić losy półfinału w sytuacji, w jakiej obecnie znajdują się Golden Knights.
Vegas Golden Knights - Montréal Canadiens 1:4 (0:1, 0:2, 1:1)
0:1 Kotkaniemi - Anderson - Byron 8:45
0:2 Staal - Suzuki - Toffoli 26:32
0:3 Caufield - Perry - Suzuki 29:49 (w przewadze)
1:3 Pacioretty - Roy 44:09
1:4 Suzuki - Toffoli 58:54 (pusta bramka)
Strzały: 27-26.
Minuty kar: 4-4.
Widzów: 17 969.
Stan rywalizacji: 2-3. Szósty mecz w nocy z czwartku na piątek w Montrealu.
Komentarze