Poczekają i zdecydują
Szefostwo KH Energi Toruń jest na etapie kompletowania kadry na nowy sezon. Bogdan Rozwadowski, prezes „Stalowych Pierników” na antenie radia „Pik” zaznaczył, że zespół może zostać jeszcze wzmocniony na przełomie sierpnia i września.
Budowanie zespołu to żmudna i niezwykle trudna praca, zwłaszcza wtedy, gdy nie jest się krezusem finansowym.
– Musimy przebudować zespół w ogromnej części. W związku z sytuacją na Ukrainie nie podpisaliśmy kontraktów z naszymi rosyjskimi i białoruskimi zawodnikami, a było ich dziewięciu – zaznaczył Bogdan Rozwadowski.
Przypomnijmy, że z ekipą z grodu Kopernika pożegnali się obrońcy: Dmitrij Kozłow, Daniił Kuraszow, Aleksandr Rodionow, Jegor Szkodienko i Aleksandr Szkrabow oraz występujący w ataku Robert Korczocha, Jegor Rożkow, Mikałaj Syty i Michaił Szabanow.
– Kilku zawodników zagranicznych, z którymi rozmawialiśmy także nie będzie kontynuowało gry w naszej drużynie. Z różnych powodów, przede wszystkim finansowych, ale też zmieniła się nasza koncepcja – wyjaśnił prezes KH Energi Toruń.
Te słowa mogą oznaczać, że w ekipie z grodu Kopernika nie zobaczymy już Vadima Vasjonkina, Henriego Limmy i Lauri Huhdanpy. Braki kadrowe mają zostać uzupełnione na przełomie sierpnia i września. Władze toruńskiego klubu zamierzają się przyjrzeć zawodnikom, którzy nie przebiją się do silniejszych lig i klubów.
– W sierpniu zagramy sześć sparingów, a po ich zakończeniu będziemy podejmować ostateczne decyzje co do kształtu drużyny, ale można mówić tu o maksymalnie dwóch zawodnikach – wyjaśnił Rozwadowski, który wyjawił też, o jakie cele będzie walczył toruński zespół w zbliżających się rozgrywkach Polskiej Hokej Ligi.
– Będziemy starali się grać nie gorzej niż w poprzednim sezonie.
Komentarze
Lista komentarzy
PanFan1
PHL pod wpływem recesji i inflacji, która niestety dotyka nas wszystkich, wyraźnie słabnie, może to szansa dla większej liczby młodych polskich zawodników, oby.
marcinek73
Pan fan1 . Dodam również, że na trybunach może być mniej kibiców. Bilety będą droższe a i domowe budżety są teraz mocno nadwyrężone. Inflacja nie osiągnęła jeszcze maksymalnego pułapu. Może się okazać, że "głupie" 20 zł za bilet to majątek. Niektórzy staną przed wyborem obiad, czy mecz? Oto jest pytanie.
PanFan1
marcinek73 - zgadzam się z tobą, choć zmniejszenie frekwencji może być wynikiem spadku poziomu, wszak w warunkach obecnej inflacji, owe 20zł znaczy coraz mniej.