Roy zdobył ze swoim zespołem Memorial Cup. Jego celem jest praca w NHL
Patrick Roy, były kanadyjski bramkarz i trener, marzy o powrocie do prowadzenia drużyny NHL, ale nie zamierza siedzieć bezczynnie w domu i czekać na telefon. Niedawno poprowadził swój zespół Québec Remparts do zdobycia Memorial Cup.
– Trudno mi dostać pracę przez to jak przebiegło moje rozstanie z Colorado – powiedział Patrick Roy, czterokrotny zdobywca Pucharu Stanleya, który w tym momencie trenuje Quebec Remparts z Quebec Major Junior Hockey League, z którą właśnie wygrał Memorial Cup podczas turnieju w Kamloops, w Kolumbii Brytyjskiej. – Zdaję sobie sprawę z tego, że dokonałem złych wyborów i, że styl, w jakim odszedłem może się teraz odbijać czkawką i mieć wpływ na moją obecną zawodową sytuację. Niby co było, to było, ale jednak trzeba żyć ze swoimi błędami i w pełni to rozumiem.
W sierpniu 2016 roku Roy złożył niespodziewaną rezygnację ze stanowiska trenera Colorado Avalanche i wiceprezesa do spraw hokejowych. Podwójna rola, jaką pełnił w klubie, nie spełniała jego oczekiwań, kłóciła się też z długofalową polityką organizacji oraz z wizją Joe Sakica, generalnego menedżera.
– Teraz lepiej to wszystko rozumiem. Nie można być w zarządzie i jednocześnie być trenerem, trzeba te funkcje rozdzielać – wyjaśnił Roy.
Po swojej rezygnacji były bramkarz wrócił do rodzinnego Quebec City i podjął się trenowania Quebec Ramparts, których prowadził już wcześniej, zanim związał się z Colorado. Gorąca krew, która pchnęła go do bezceremonialnego rzucenia papierami to ten sam temperament, który sprawił, że w 1995 roku zaatakował trenera Montreal Canadiens, Mario Tremblaya. Ten incydent zakończył jego trwającą ponad dekadę karierę w "Habs". Zaledwie cztery dni później Roy bronił już bramki Colorado, czego montrealscy kibice do tej pory nie chcą mu zapomnieć.
– Fajnie było wrócić do juniorów i pomóc Ramparts zdobyć pierwsze od lat trofeum, doceniam to jakie mam szczęście, że znalazłem tu pracę i naprawdę świetnych młodych hokeistów. Gdy pracowałem w Colorado to zbyt wiele rzeczy brałem za pewnik, za coś oczywistego, nie miałem refleksji. Człowiekowi wydaje się, że pewne drzwi zawsze będą stały dla niego otworem, ale w końcu zaczyna rozumieć, że to tak nie działa. Jest całe mnóstwo dobrych trenerów, każdego można kimś zastąpić. Pamiętam rozmowę z Alainem Vigneaultem, moim przyjacielem i ówczesnym trenerem New York Rangers, po tym jak odszedłem. Powiedział mi w zasadzie jedynie tyle, że w NHL jest raptem trzydziestu trenerów, teraz oczywiście trzydziestu dwóch. I miał rację. Ile osób dostaje taką szansę, by prowadzić drużynę w najlepszej lidze świata? To jest przywilej, honor, którego ja wtedy zupełnie nie doceniałem. To, jakim się było zawodnikiem, co się osiągnęło nie ma w tym momencie już żadnego znaczenia. Bardzo chciałbym wrócić do NHL, ale jeżeli nikt nie zadzwoni to też nie będę z tego powodu rozpaczał – wspominał świetny przed laty golkiper.
Roya czeka teraz draft do QMJHL oraz decyzja, czy porzucić trenowanie młodych zawodników na rzecz zostania generalnym menedżerem Ramparts. Pomimo skupiania się na turnieju Memorial Cup i sprawach juniorskiej ligi, Kanadyjczyk uważnie śledzi walkę o Puchar Stanleya.
– Uwielbiam oglądać mecze z trenerskiej perspektywy. Zawsze interesuje mnie pooglądanie ustalanych przez szkoleniowców strategii, czy to jak dobierają formacje. Jest cała masa świetnych trenerów, a ja uwielbiam się uczyć i doskonalić mój warsztat. To prawdziwa frajda! Jedna dobrze mi znana osoba powiedziała któregoś razu, że hokej nie powinien być moją pasją, tylko moim życiem. Sto procent racji! Gdybym dostał szansę powrotu do NHL, byłoby to dla mnie prawdziwym zaszczytem – zakończył Patrick Roy.
Komentarze