„Rozmowa Tygodnia”. Jan Sołtys: Całą swoją uwagę skupiamy na Pucharze Kontynentalnym
Jan Sołtys, jest kolejnym gościem naszego cyklu "Rozmowa Tygodnia". 22-letni skrzydłowy Re-Plast Unii Oświęcim, odpowiedział nam na pytania odnośnie nadchodzącego turnieju Pucharu Kontynentalnego w Nitrze, nie bał się również odpowiedzieć na pytania zadane przez naszych czytelników.
HOKEJ.NET: – Za Tobą udany czas. W 18 meczach zdobyłeś 9 punktów, a jak ty oceniasz swoją formę?
Jan Sołtys, skrzydłowy Re-Plast Unii: – Pierwsza runda była dla mnie swego rodzaju przetarciem, ponieważ były to pierwsze mecze po długiej przerwie. W drugiej rundzie czułem się już dużo pewniej i cieszę się, że zaowocowało to zdobyczami punktowymi. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie w dobrym kierunku i uda mi się utrzymać dobrą formę do końca sezonu.
Unia prezentuje się w tym sezonie bardzo solidnie. Zajmujecie na razie fotel lidera, ale rodzi się pytanie: jak utrzymać taką formę w dalszej części sezonu?
– Przygotowujemy się solidnie do każdego meczu i nie chcemy wybiegać za daleko w przyszłość. Teraz całą swoją uwagę skupiamy na Pucharze Kontynentalnym, który rozegramy już w ten weekend.
Wspomniałeś o Pucharze Kontynentalnym, zapytam zatem, jakie są wasze cele na turniej w Nitrze?
– Naszym celem i założeniem jest zwycięstwo w Pucharze Kontynentalnym. Musimy wygrać każdy mecz.
Jak wygląda na ten moment atmosfera panująca w oświęcimskiej szatni?
– U nas atmosfera jest bardzo dobra, nie mamy żadnych problemów. Wszyscy patrzymy w tym samym kierunku i to jest najważniejsze.
Które drużyny PHL są dla was największymi konkurentami do walki o kolejne laury?
– Moim zdaniem w tych ostatnich sezonach poziom Polskiej Hokej Ligi znacznie się wyrównał i ciężko jednoznacznie stwierdzić, kto z kim będzie walczył o najwyższe trofea. W spotkaniach czołówki ligi te różnice są małe. To są detale, które decydują o losach poszczególnych meczów i zwycięstwach.
Wróćmy do Ciebie, bo pomimo młodego wieku po raz kolejny zostałeś powołany do reprezentacji. Jak dużo to dla Ciebie znaczy?
– W pewnym sensie jest to dla mnie spełnienie marzeń z dzieciństwa. Na pewno te mecze mają większą wagę i jestem bardzo szczęśliwy za każdym razem, kiedy mogę grać z orzełkiem na piersi. Dla mnie gra w reprezentacji to z całą pewnością jest coś wyjątkowego.
Jak bardzo rywalizacja na międzynarodowym poziomie może procentować, potem na ligowej tafli?
– Poziom reprezentacji jest troszkę inny. Na zgrupowaniach pojawiają się bardzo dobrzy zawodnicy z różnych zespołów. Dzięki temu można podpatrzeć i nauczyć się czegoś nowego od starszych, bardziej doświadczonych kolegów. Moim zdaniem bardzo wartościowa jest także zmiana otoczenia. Na kadrze sztab szkoleniowy patrzy na nas pod innym kątem. Dla zawodnika nowe uwagi i podpowiedzi są bardzo cenne, ponieważ wpływają na poprawę gry.
Pora na pytania od czytelników naszego portalu. Jeden z nich pyta o Twoje samopoczucie w Oświęcimiu oraz o poziom kibiców w oświęcimskiej twierdzy?
– Na pewno jest to inny rodzaj kibicowania niż spotkałem wcześniej w Jastrzębiu. Zawsze jest super atmosfera na trybunach, bardzo mi się to podoba. Z tego miejsca chciałbym pozdrowić wszystkich kibiców Unii.
Kolejnego z naszych czytelników frapuje, czy jeśli byłaby możliwość przejścia do zagranicznej ligi, to skorzystałbyś z niej i tam kontynuował swoją karierę?
– Już próbowałem swoich sił za granicą, ale niestety się nie udało. Mam ogromną nadzieję, że teraz po tych wszystkich zawirowaniach, związanych z moim stanem zdrowotnym wszystko będzie w normie. Nie chcę wybiegać w przyszłość i gdybać. Jeśli nadarzy się taka okazja, to wtedy dopiero będę się nad tym zastanawiał.
No właśnie, zdradź nam jak się czujesz, po tych wszystkich kontuzjach i problemach zdrowotnych?
– Dalej odczuwam niestety skutki tych kontuzji, można powiedzieć, że dopiero powoli wracam do tej gry. Miałem trzy ciężkie sezony, w dwóch w ogóle nie grałem. Cieszę, się że jest już lepiej i mogłem wrócić do gry i mam nadzieję, że będzie tak aż do końca sezonu.
Na koniec, jeden z naszych czytelników poprosił o przytoczenie Twoim zdaniem najzabawniejszej historii z czasów Szkoły Mistrzostwa Sportowego.
– No cóż, było ich bardzo dużo, ale jedną zapamiętam na długo (śmiech). Podczas jednego z meczów, mojemu koledze z Jastrzębia-Zdroju wypadł batonik ze spodenek w trakcie gry. Do dziś pamiętam nasze zdziwienie, gdy kolega zamiast skupić się na dalszym rozwoju gry, szybko się zreflektował i od razu pognał z powrotem by podnieść, upuszczonego wcześniej batonika i wrzucić go do boksu kar. Pozdrawiam Antka bardzo serdecznie.
Rozmawiał: Kamil Przegendza
Komentarze
Lista komentarzy
Cola
Powodzenia Janek. Forma idzie w górę!
swojak
Fajny chłopak. I atak Sołtys, Krzemień, Wanat zaczyna być coraz bardziej widoczny. Oby tak dalej chłopaki.