“Rozmowa tygodnia”. Maciej Sulka o sytuacji organizacyjnej Podhala: Nie ma do czego się przyczepić
Tauron Podhale Nowy Targ zamyka tabelę Polskiej Hokej Ligi. W tym sezonie “Szarotki” obrały strategię ogrywania wychowanków u boku doświadczonych graczy. Zaglądamy za kulisy nowotarskiej drużyny, próbujemy zgłębić role w szatni i dopytać o wesele, dla którego przełożono mecz ligowy. Naszym przewodnikiem jest Maciej Sulka.
HOKEJ.NET: – Przyzwyczaiłeś się już do obrączki na palcu?
Maciej Sulka: – Nie do końca. Bywa jeszcze uciążliwa, ale myślę, że to kwestia czasu aż się przyzwyczaję.
Zostaje na palcu podczas treningów i meczów czy nie uczestniczy w grze na lodzie?
– Trenuję w niej, ale przy okazji meczów ściągam. Kontakt kija z dłonią jest kluczowy i bywa to niekomfortowe. Słyszałem też o potencjalnych zagrożeniach, różne na ten temat krążą teorie. Zobaczymy, co będzie. Póki co jest to dla mnie coś nowego, kieruję się opiniami innych osób, ale myślę, że docelowo przyzwyczaję się do obrączki także podczas meczów.
Wniosek o przełożenie meczu z GKS-em Tychy to była Twoja inicjatywa czy pomysł klubu?
– Ja wyłożyłem temat zarządowi, który po naradzie zadecydował o próbie przełożenia meczu z niedzieli na wtorek. Wyszedłem z inicjatywą i wykonałem telefony do starych dobrych znajomych…
...czyli do kogo?
– Do Michała Woźnicy i Adama Bagińskiego. Przedstawiłem sytuację i kiedy dowiedzieli się, że chodzi o mój ślub, stali się bardziej przychylni do zmiany terminu. Oczywiście nie obyło się bez małego upominku w ramach podziękowań.
Duża część drużyny brała udział w uroczystości?
– Większość chłopaków była oczywiście zaproszona. Listę gości musieliśmy uszczuplić ze względu na sytuację, jaką mamy. Hokeistów było sporo, praktycznie każdy ze starszego pokolenia. Zaprosiliśmy też prezesa i trenera.
Skoro o trenerach mowa...Kilku na swojej drodze już spotkałeś. Andriej Gusow ma rzeczywiście rękę najtwardszą z najtwardszych?
– To zależy od kontekstu odpowiedzi. Na siłowni rzeczywiście lubi dołożyć ciężary. Każdy trener ma swój styl. Te treningi nie są jednak ekstremalnie trudne, bo trener widzi jaką mamy drużynę. To zespół złożony z wielu młodych chłopaków, którzy mogą mieć problemy z pewnymi obciążeniami. Trener musi więc w jednym miejscu dodać, a w drugim odjąć. Zajęcia są wymagające, ale dostosowane do potrzeb. Ja też w niektórych momentach treningu siłowego muszę odjąć kilka ciężarów z uwagi na swoje problemy. W moim wieku muszę już uważać na siebie. Dzisiaj są różne szkoły podejścia do hokejowego treningu i trzeba przyznać, że nasz trener jest na bieżąco z pojawiającymi się trendami. To już nie te czasy, kiedy dokładało się 150 kilogramów i nie było zmiłuj.
Jak wygląda szatnia Podhala? Z jednej strony znajdują się w niej zawodnicy bardzo doświadczeni, a z drugiej wchodząca dopiero w seniorski hokej młodzież. Fundujecie nastolatkom szkołę życia?
– Pewnie, że nie. Staramy się tworzyć miks, w którym wiek i staż nie mają znaczenia. Oczywiście, żarciki są na porządku dziennym, przed nimi nie uciekniemy i one muszą być, ale nie ma mowy o tym, by kogoś obrażać i poniżać. Widać, że młodsi czują wobec nas respekt, bo mają okazję trenować z zawodnikami, których do tej pory oglądali z trybun. Jest szacunek, kiedy głos zabiera starszyzna.
Kto jest pierwszy do dowcipów w nowotarskiej szatni?
– A to zależy od dnia, od tego, kto ma dobry humor, a kto wstał lewą nogą. Na pewno Bartłomiej Neupauer lubi pożartować, Kasper Bryniczka także. Czasem są takie dni, np. po trudnym meczu, który całkowicie nam nie wyszedł, że nikt nie ma ochoty na żarty.
Jak wygląda klub w kwestiach organizacyjnych? Odczuwacie braki w sprzęcie, infrastrukturze? Płatności pojawiają się regularnie?
– Cóż, ci, którzy śledzą Podhale od lat, wiedzą, jak wygląda sytuacja w spółce. Jeśli pojawiają się zaległości, włodarze robią wszystko, by je regularnie uzupełniać. Wielkich braków nie ma. Dziś mamy naprawdę trudne czasy, kiedy na sprzęt można czekać przesadnie długo, ale niczyjej winy w tym nie ma. Tak po prostu jest. Pewne długi oczywiście były, ale klub nieustannie z nami rozmawia i stara się uzupełniać zaległości, kiedy tylko to możliwe. Nie ma wielkich problemów, nie ma do czego się przyczepić.
Słychać w kuluarach o planach wzmocnień drużyny?
– To wszystko zależy od sytuacji, a raczej jej ewentualnej poprawy. Może dojść do kilku roszad: rezygnacji z tych, którzy nie spełniają oczekiwań i kilku wymian. Na ten moment nie jestem w stanie konkretnie odpowiedzieć na pytanie, czy ktoś do nas dołączy i kto to będzie.
Na koniec chciałem zapytać o życie poza lodem, bo zdaje się, że hokej to nie jedyna Twoja praca.
– Jestem pracownikiem Zakładu Gospodarczego Zieleni i Rekreacji pod urzędem miasta w Nowym Targu. Pracuję w zakładzie zieleni, gdzie do dyspozycji mam szereg specjalistycznego sprzętu i o nudzie nie ma mowy. Tam jestem zatrudniony na cały etat, wcześniej były to mniejsze wymiary czasu pracy. Pomocą drogową służę w wolnych chwilach, kiedy stali klienci lub znajomi znajdują się w potrzebie. Mało już mam czasu na tę działalność.
Jeśli więc w Nowym Targu wydarzy nam się drogowe nieszczęście, trudno będzie liczyć na pomoc i ciekawą rozmowę o hokeju przy okazji?
– Nikomu tego nie życzę. Zdarza się, że znajomi dzwonią i wtedy robię wszystko, by pomóc. Taki już jestem, że staram się pomóc w każdej sytuacji, w której mogę to zrobić.
Rozmawiał: Dominik Kania
Komentarze