Schafer: Zakończyłem ten turniej z uśmiechem na twarzy

Mistrzostwa Polski Juniorów w Toruniu dobiegły końca. Brązowy medal trafił do MKS-u Sokoły Toruń, a tytuł najlepszego obrońcy turnieju do Eryka Schafera, dla którego były to ostatnie juniorskie rozgrywki w życiu. Jak będzie je wspominał?

HOKEJ.NET: – Weszliście w ten turniej jak burza. Chyba dobrze byliście do niego przygotowani, a miejsce rozgrywania turnieju było waszym asem w rękawie...

Eryk Schafer: – Tak, byliśmy bardzo dobrze przygotowani, nie tylko fizycznie, ale też dobrze byliśmy nastawieni psychicznie na nadchodzące Mistrzostwa Polski CLJ, a do tego wiedzieliśmy, że będziemy grali u siebie w domu, więc chcieliśmy się zaprezentować z jak najlepszej strony.

Pewne trzy zwycięstwa i awans do półfinału z pierwszego miejsca. Lepiej chyba nie dało się rozegrać fazy grupowej?

– Wyjście z grupy z pierwszego miejsca na pewno cieszy. Dobrze rozegraliśmy wszystkie mecze, w każdym z nich oddaliśmy wszystkie swoje siły, włożyliśmy w nie serce i pokazaliśmy charakter, do tego świetnie w bramce spisywał się nasz bramkarz Igor Tyczyński. 

Czego zabrakło w starciu z Polonią, żeby awansować do finału?

– Przegraliśmy z Polonią 0:1, więc czego tu mogło zabraknąć (śmiech). Oczywiście, że bramek, lecz to nie wszystko. Mimo tego, że oddawaliśmy znacznie więcej strzałów od przeciwnika i utrzymywaliśmy się więcej na krążku, to brakowało tego wykończenia. Mieliśmy wiele sytuacji, gdzie mogliśmy zdobyć bramkę, lecz zabrakło odrobinę szczęścia i koncentracji. Można powiedzieć, że biliśmy głową w mur, co nas lekko frustrowało, a do tego bramkarz Polonii był w dobrej dyspozycji tamtejszego dnia oraz hokeiści Bytomia mieli sporą wole walki i rzucali się pod strzały, mocno szli do ciała oraz dobrze grali w tercji obronnej. U nas zabrakło paru detali, przykładowo pracy na bramkarzu, wiadomo też, że stawka tego spotkania była wysoka, więc chcieliśmy za wszelką ceną wygrać te spotkanie, lecz się nie udało, ale cóż taki jest hokej nie wszystko da się wygrywać.

Ostatnie spotkanie zakończone zwycięstwem i zaksięgowanym brązem. Mimo wszystko chyba nie był to zły turniej w waszym wykonaniu?

– Moim zdaniem uważam, że był to dobry turniej w naszym wykonaniu, każdy z chłopaków starał się na tyle ile mógł, wiedzieliśmy, że daliśmy z siebie wszystko i też mieliśmy nadzieje, że pokazaliśmy się w Toruniu z dobrej strony.

Jak spoglądaliście na wynik meczu finałowego, mieliście w głowach myśl, że przecież w fazie grupowej pokonaliście złotych medalistów?

–Naprzód Janów to była solidna drużyna i w dodatku dobrze poukładana. Mieli silne cztery piątki, więc coś tak czuliśmy od samego początku, że będą w finale i też tak się stało. W dodatku patrząc na wynik w finale, tylko się utwierdza w tym przekonaniu. Mecz meczowi nie równy i każdy z każdym mógł wygrać czy przegrać, my wygraliśmy z Janowem w grupie, lecz do finału nie było nam dane dojść. Jak mówiłem, taki jest hokej nieprzewidywalny.

Indywidualnie zdobyty tytuł MVP obrońcy turnieju. Jak ocenisz ten ostatni w swoim życiu turniej juniorski?

– Na pewno będę go wspominał bardzo dobrze. Cieszę się, że udało mi się zdobyć taki tytuł, oraz że udało mi się zdobyć medal na koniec mojej przygody w juniorskich rozgrywkach i tak samo cieszy, że mogłem rozegrać swoje ostatnie Mistrzostwa Polski juniorów tutaj w Toruniu. Wiadomo, niedosyt jest i zawsze mówię, że mogłoby być lepiej, lecz zakończyłem ten turniej z uśmiechem na twarzy i ze świadomością, że każdy z nas robił co mógł, aby mieć na szyi medal.

Rozmawiał: Mikołaj Hoder