Słowacy rozliczają juniorskie mistrzostwa świata w atmosferze skandalu
Występ w ćwierćfinale Mistrzostw Świata do lat 20 został uznany przez słowackich kibiców za porażkę, chociaż zdaniem sztabu szkoleniowego ósme miejsce na tym turnieju jest odzwierciedleniem stanu hokeja za naszą południową granicą. Z takim postawieniem sprawy nie zgadzają się jednak niektórzy zawodnicy, a pod adresem trenera kadry Ernesta Bokroša wysuwane są nawet oskarżenia o korupcję.
W fazie grupowej rozgrywanych w Kanadzie Mistrzostw Świata juniorów, Słowakom udało się pokonać jedynie najsłabszą w grupie B reprezentację Kazachstanu, zaś w ćwierćfinale turnieju ulegli oni Rosji 3:8. Po drugiej stronie Tatr ósme miejsce i zaledwie jedna wygrana podczas turnieju uznano jednak za porażkę, chociaż przed turniejem mocno tonowano nastroje. Trener Bokroš nie tylko nie zapowiadał przysłowiowych gruszek na wierzbie, ale wprost mówił o problemach słowackiego hokeja, podkreślając głównie niewielkie pole manewru w kwestii selekcji zawodników.
Rozliczenie występu Słowaków w Kanadzie rozpoczęło się jeszcze przed powrotem hokeistów do ich ojczyzny. W mediach społecznościowych swoimi przemyśleniami postanowili podzielić się dwaj uczestnicy turnieju, którzy wywołali prawdziwą burzę. Martin Pospíšil twierdzi więc, że Bokroš nie chciał powołać go do składu na turniej, a uczynił to dopiero po interwencji reszty reprezentantów oraz dyrektora generalnego reprezentacji, Miroslava Šatana. Głównym argumentem przemawiającym za jego występem miał być fakt, iż Pospíšil jest najbardziej produktywnym zawodnikiem w United States Hockey League (USHL), dlatego powinien mieć pewne miejsce w zespole.
Trener reprezentacji juniorów Słowacji, Ernest Bokroš (fot. hokej.sk).
Szkoleniowiec reprezentacji miał odpowiadać za beznadziejną atmosferę w drużynie, którą ratował jedynie Šatan, określany przed hokeistę mianem bardzo dobrego trenera od przygotowania mentalnego. Bokroš rzekomo kłócił się z zawodnikami, a także pozwalał sobie na niewybredne komentarze na ich temat. Pospíšil przyznał, że nie wierzył w pojawiające się już wcześniej negatywne opinie o szkoleniowcu, chociaż upokorzeń z jego strony doznali wcześniej jego starsi bracia. Hokeista skrytykował swojego trenera także za fatalny dobór taktyki w spotkaniach ze Szwecją, Finlandią oraz Rosją, zupełnie nieadekwatny do poziomu i sposobu gry tych niezwykle silnych przeciwników.
Podobny wpis zamieścił w mediach społecznościowych inny z reprezentantów, Miloš Fafrák, który także miał już wcześniej słyszeć bardzo negatywne opinie na temat trenera słowackiej kadry. Skrzydłowy nie tylko potwierdził zarzuty stawiane przez Pospíšila, lecz dodatkowo skrytykował menadżera drużyny Marcela Ulehla, zarzucając mu głównie niezadbanie o pomoc medyczną dla zawodników. Hokeiści po odniesieniu kontuzji na treningu musieli więc na własną rękę załatwiać sobie transport do szpitala, aby zajęli się nimi lekarze, bowiem Ulehl miał zasłaniać się brakiem czasu na zajmowanie się podobnymi sprawami.
Dodatkowo Fafrák nie zgodził się z oceną trenera reprezentacji, który przed mistrzostwami narzekał na wspomniany już niewielki wybór zawodników, a także na ich przeciętną jakość. Zawodnik przypomniał bowiem, że w 2017 roku ci sami hokeiści osiągnęli sukces dochodząc do ćwierćfinału Mistrzostw Świata juniorów do lat 18. Zespół prowadzony przez Norberta Javorčíka co prawda również zajął ósmą pozycję w światowym czempionacie, ale szkoleniowiec był chwalony za odpowiedni dobór taktyki, natomiast sami zawodnicy słyszeli pochwały za widowiskową grę w ofensywie. Bokroš twierdził tymczasem, iż słowaccy hokeiści wystąpili wówczas w „turnieju dla dzieci”.
Jeszcze poważniejsze zarzuty pod adresem szkoleniowca wyartykułował Martin Jakúbek. Hokeista HC Nove Zámky napisał na Facebooku, że przed sześcioma laty otrzymał wiadomość telefoniczną, iż po zapłaceniu trenerowi kwoty pięciu tysięcy euro można dostać powołanie do kadry na Mistrzostwa Świata juniorów do lat 20.
Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej trener reprezentacji odniósł się do zarzutów stawianych mu przez zawodników, a także do krytyki samego występu Słowacji na mistrzostwach. Bokroš zapowiedział więc przede wszystkim podjęcie kroków prawnych, dotyczących osób oskarżających go o przyjmowanie łapówek. Szkoleniowiec pytał przy tym, dlaczego Jakúbek dopiero po sześciu latach przypomniał sobie o wspomnianym SMS-ie, nie ujawniając wcześniej posiadanej przez siebie korespondencji. Ponadto Bokroš podkreślił, iż jest zbyt doświadczonym trenerem, aby popełniać zawodowe samobójstwo poprzez domaganie się osobistych korzyści w zamian za powołania hokeistów do reprezentacji.
Od lewej: dyrektor generalny słowackiej reprezentacji do 20 lat Roman Ulehla, główny trener Ernest Bokroš, kapitan Martin Fehérváry i obrońca Marek Korenčík (fot. hokej.sk)
Ponadto szkoleniowiec kadry Słowacji do lat 20 zarzucił Pospíšilowi oraz Fafrákowi mijanie się z prawdą. Wątpliwości przy powołaniu pierwszego z hokeistów miały wziąć się z faktu, iż zachorował tuż przed Mistrzostwami Świata, dlatego do ostatniej chwili wstrzymywano się z ostateczną decyzją na temat jego występu. Ostatecznie zawodnik miał otrzymać trzy dni wolnego, aby dojść do siebie i pojechać na najważniejszą juniorską imprezę. Drugiego z młodych hokeistów Bokroš oskarżył z kolei o niechęć do ciężkiej pracy, co miało być powodem jego nieudanej przygody z rozgrywkami kanadyjskiej Western Hockey League (WHL). Słowacki trener zaznaczył, że mimo to przez ostatnie pięć miesięcy pracował intensywnie, aby wyciągnąć z Fafráka wszystkie pokłady jego talentu.
Szkoleniowiec młodzieżowej reprezentacji Słowacji utrzymuje przy tym swoją dotychczasową narrację, zrzucając słaby wynik na karb ogólnej kondycji młodzieżowego hokeja za naszą południową granicą. Jego zdaniem ósme miejsce w mistrzostwach jest adekwatne do stanu słowackiego hokeja, a ponadto przypomniał on, iż w ciągu ostatnich czternastu lat pierwsze cztery miejsca na turnieju zajmowali przedstawiciele zaledwie pięciu nacji.
Poza Bokrošem na konferencji zwołanej przez Słowacki Związek Hokeja na Lodzie pojawili się kapitan drużyny Martin Fehérváry oraz obrońca Marek Korenčík. Pierwszy z hokeistów zgodził się ze swoim szkoleniowcem, uznając ósme miejsce za odzwierciedlające obecne możliwości młodzieżowego hokeja na Słowacji. Fehérváry dodał, że nie wiedział o sprawach opisywanych przez Pospíšila oraz Fafráka, dlatego nie potrafi odpowiedzieć czy zgadza się z ich opiniami, przy czym jego zdaniem zespół powinien bazować na dobrej komunikacji pomiędzy zawodnikami. Korenčík uznał postępowanie swoich kolegów za ich własną sprawę, chociaż w jego opinii podobne problemy powinny być rozwiązywane w inny sposób.
Bokroš najprawdopodobniej po ośmiu latach pracy nie będzie już prowadził młodzieżowej reprezentacji Słowacji, o czym miał już rozmawiać ze swoimi dotychczasowymi asystentami. Słowacki szkoleniowiec twierdzi, że lawina krytyki jaka spadła na jego osobę odbija się nie tylko na nim, lecz również dotyka jego rodziny.
Autor: Maurycy Mietelski
Komentarze