W Sosnowcu powiało optymizmem
Hokeiści Zagłębia Sosnowiec utrzymują się na fali wznoszącej. Po piątkowym zwycięstwie nad nowotarskimi „Szarotkami” (4:1), zespół Mariusza Kiecy i Krzysztofa Podsiadły wyprzedził w tabeli KTH Krynica.
Zagłębie zagrało na własnym lodzie po blisko miesięcznej przerwie. Po raz ostatni na Stadionie Zimowym sosnowiczanie wystąpili 5 listopada (rywalizowali wtedy z Unią Oświęcim). Potem była przerwa na reprezentację oraz strajk zawodników, w wyniku którego przełożono spotkanie z KH Sanok. Pojedynek z Cracovią został przesunięty ze względu na udział wicemistrzów Polski w trzecim etapie rozgrywek o Puchar Kontynentalny.
Sosnowiecki zespół po raz pierwszy w sezonie znalazł sposób na Podhale, które przed meczem również legitymowało się dwiema wygranymi z rzędu (z Naprzodem Janów oraz GKS-em Tychy – przyp. red.).
O zwycięstwie gospodarzy przesądziły bramki Piotra Sarnika, Jarosława Dołęgi, a także obrońców Kamila Duszaka i Rafała Cychowskiego.
Spotkanie rozpoczęło się jednak od niezaliczonej bramki Podhala (strzelał Kamil Kapica, dobijał Frantisek Bakrlik). – Kompletnie nie rozumiem tej decyzji. Widziałem, jak krążek wypadał z bramki, sędzia bramkowy też nie miał wątpliwości, bo od razu zapalił czerwoną lampkę – mówił trener nowotarskiej drużyny, Jacek Szopiński.
Żadnym dyskusjom nie podlegało natomiast trafienie Milana Baranyka (był to setny stracony gol Zagłębia w obecnym rozgrywkach). Dla zawodników oraz kibiców miejscowych był to cios w samo serce.
Baranyk bieżący sezon rozpoczął przecież jako gracz Zagłębia. Wystąpił jednak tylko w 3 spotkaniach, zaś przez większość swojego pobytu w Sosnowcu leczył kontuzję, której nabawił się jeszcze w okresie przygotowawczym.
W piątkowy wieczór, znać o sobie dał także Bakrlik. Na trzy i pół minuty przed końcem trzeciej tercji, niedoszły obrońca Zagłębia otrzymał karę za nadmierną ostrość w grze (2 min.), niesportowe zachowanie (10) oraz karę meczu (20), a w sumie zgromadził na koncie aż 38 minut karnych!
– Szczerze? Spodziewałem się takiego scenariusza. Nawet ostrzegałem przed meczem chłopaków, że może być ciężko. Zbyt często graliśmy dziś w osłabieniach. Sędziowie też się nie popisywali – powiedział Baranyk, który od czasu powrotu na lód wystąpił w 8 spotkaniach, zdobywając 8 bramek. – Mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej. Dwa miesiące przerwy zrobiło jednak swoje – kontynuował.
– Przyjechaliśmy tu, aby wygrać. Optyczna przewaga była po naszej stronie, tyle, że niewiele z niej wynikało. Zagłębie było skuteczniejsze, pewniejsze w defensywie, lepiej radziło sobie z kontrataku. Postawy sędziów nawet nie komentuję – podsumował Szopiński.
– Cieszy forma strzelecka, której brakowało na początku sezonu. Zostało nas tak niewielu, że w każdym meczu musimy dawać z siebie wszystko. Siła tkwi w drużynie, jeśli będziemy grać na sto procent swoich możliwości, to nie powinno być źle – zapowiadał Jarosław Dołęga.
Zagłębie Sosnowiec – MMKS Podhale Nowy Targ 4:1 (1:1; 2:0; 1:0)
0:1 – Baranyk (Bakrlik) 16.47’
1:1 – Sarnik (Dołęga, Voznik) 19.59’
2:1 – Dołęga (Kulik, Sarnik) 26.32’ PP
3:1 – Duszak (M. Kozłowski) 29.02’ PP2
4:1 – Cychowski 59.45’ EN
Kary: 10-52 min. (w tym 10 min. oraz KMNZ dla F. Bakrlika za niesp. zach.)
Strzały: 41-36
Widzów: 600
Zagłębie: Dzwonek – Cychowski, Kulik, Sarnik (2), Voznik, Dołęga (2), Duszak, Kuc (4), M. Kozłowski (2), T. Kozłowski, Podsiadło, Jaskólski, Banaszczak, Białek, Zachariasz, Twardy, Stokłosa
Podhale: Rajski – K. Kapica, Łabuz (2), Kmiecik (2), K. Bryniczka (2), Baranyk (4), W. Bryniczka, Dutka, Różański, Kolusz, Czuy (4), Sulka, Szumal, Michalski, Bomba, Bakrlik (38), Cecuła, Neupauer, Jastrzębski
Komentarze