Wicemistrz olimpijski się zastrzelił
Wicemistrz olimpijski z Lillehammer Greg Johnson popełnił samobójstwo. Kanadyjczyk najprawdopodobniej się zastrzelił - wynika z raportu policyjnego.
O śmierci Johnsona informowaliśmy w ubiegłym tygodniu. Wtedy jednak nie była znana jej przyczyna. Dziś wiadomo ze wszelkim prawdopodobieństwem, że były hokeista popełnił samobójstwo strzelając do siebie. Tak wynika z raportu policji, do którego dotarł dziennik "The Detroit News". W raporcie zapisano, że obok ciała Johnsona jego żona znalazła broń palną i jeden nabój. Lekarz sądowy hrabstwa Oakland dokonał sekcji zwłok, ale nie chciał ujawnić jej wyników. O przyczynach śmierci byłego hokeisty oficjalnie nie chce mówić także jego rodzina ani agent.
Kristin Johnson znalazła swojego męża w magazynie w piwnicy ich domu w stanie Michigan w ubiegłą niedzielę ok. 10 rano. "The Detroit News" bardzo dokładnie opisuje jej zeznania złożone na policji. Według nich, gdy w niedzielny poranek zeszła na parter domu, zobaczyła świeżo zaparzony dzbanek kawy, więc wyszła na patio, gdzie jej mąż zwykle pił kawę, ale go tam nie było. Zobaczyła, że drzwi do piwnicy były zamknięte, co zwykle się nie zdarzało. Jej podejrzenia wzbudziło światło świecące się w piwnicznym magazynie. Gdy zajrzała do niego po raz pierwszy, niczego jednak nie zauważyła. Ale gdy nie mogła znaleźć męża w całym domu, wróciła do piwnicy i dopiero wtedy zobaczyła leżące ciało byłego hokeisty.
Żona byłego kapitana Nashville Predators zeznała, że nawet nie wiedziała, iż posiadał on broń palną. Co więcej, według niej, był przeciwnikiem szerokiego dostępu do broni. Policja ustaliła, że pistolet nabył w styczniu 2017 roku.
Kristin Johnson w swoich zeznaniach zwróciła uwagę policji na fakt, że jej mąż w trakcie kariery sportowej wielokrotnie doznawał wstrząśnień mózgu, ale nie widziała u niego nigdy objawów depresji ani żadnych sygnałów wskazujących na to, że może sobie zrobić krzywdę. Dzień przed śmiercią Grega Johnsona oboje byli na kolacji na mieście, a po powrocie siedzieli przy ognisku w ogrodzie. Żona nie zauważyła u niego żadnych niepokojących objawów. Teść hokeisty zeznał jednak, że podczas kolacji dzień przed śmiercią Johnson z frustracją opowiadał, że nie może znaleźć kupca na dom, który chciał sprzedać, by przeprowadzić się bliżej pracy. Dodał jednak, że nie musi go sprzedawać za wszelką cenę, kwitując sprawę słowami "to nie tak, że ktoś trzyma pistolet przystawiony do mojej głowy".
Nieoficjalnie mówi się, że Johnson mógł zmagać się z encefalopatią bokserską - chorobą neurologiczną wynikającą z częstych uderzeń w głowę, którą zdiagnozować można dopiero po śmierci chorego. W ostatnich latach mówi się o niej dużo w kontekście futbolistów NFL i hokeistów NHL. Ten problem zasugerował jego były kolega z drużyny Detroit Red Wings Darren McCarty. - Świetny chłopak. Miał problemy ze wstrząśnieniami mózgu i z innymi kontuzjami... Wydaje mi się, że to było dla niego za dużo do zniesienia - skomentował McCarty po śmierci Johnsona.
Greg Johnson w trakcie swojej kariery w NHL rozegrał 785 meczów sezonów zasadniczych, strzelił 145 goli i zaliczył 224 asysty. W play-offach wystąpił 37 razy i zdobył 13 punktów za 7 bramek i 6 asyst. W drafcie w 1989 roku z numerem 33 wybrał go klub Philadelphia Flyers, ale nigdy nie przebił się do składu "Lotników". Występował za to w Detroit Red Wings, Pittsburgh Penguins, Nashville Predators i Chicago Blackhawks. Do Detroit wrócił w 2006 roku, ale już nie zagrał ponownie w barwach "Czerwonych Skrzydeł". W trakcie przedsezonowych przygotowań wykryto u niego wrodzoną wadę serca, która zmusiła go do zakończenia kariery.
Johnson miał bardzo udaną karierę juniorską i uniwersytecką. Trzykrotnie nominowano go do nagrody dla najlepszego hokeisty uniwersyteckiej ligi NCAA. Do dziś jest najlepiej punktującym zawodnikiem w historii drużyny Uniwersytetu Północnej Dakoty. Na arenie międzynarodowej sięgnął po mistrzostwo świata juniorów, a także srebrny medal Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Lillehammer w 1994 roku, gdy jeszcze na igrzyska nie przyjeżdżały wszystkie gwiazdy NHL. W przegranym 2:3 finałowym meczu Kanady ze Szwecją zaliczył wówczas asystę przy golu na 1:1, którego strzelił Paul Kariya.
Komentarze