Wiktor Pysz: Dawałem mu szansę!
Wiktor Pysz, były trener Wojasa Podhale Nowy Targ, po opublikowaniu przez nasz portal wywiadu ze Zdzisławem Zarębą, jest mocno wzburzony słowami swojego byłego zawodnika. – Nie był przygotowany do sezonu. Ale chciałem mu podać rękę. On niestety żadnej z szans nie wykorzystał – mówi Pysz.
Były trener nowotarskich „Szarotek” zaprzecza, jakoby to on wyrzucił Zarębę z drużyny. – U mnie dostawał szansę. Chciałem wsadzić go do drugiego, trzeciego czy czwartego ataku. Ale nie potrafił się odnaleźć. Z zespołu wyleciał po tym, jak posadę trenera objął Mialan Jancuska. Dlatego przykro mi jest, że teraz całe swoje żale wylewa na mnie. Może po powrocie z Niemiec pomyślał, że polska liga to jakiś Bangladesz? – kontynuuje Pysz, który zwrócił się do naszego portalu z prośbą o opublikowanie swojego oświadczenia, w którym odpiera ataki Zdzisława Zaręby. Oto jego treść:
„Jeżeli zawodnik przychodzący do drużyny, która zdobyła tytuł Mistrza Polski po 10 latach, uważa, że trener jest nieodpowiedni, to należy uznać, że zawodnik żyje w jakiejś innej rzeczywistości. Zdzisław Zaręba odnosi się negatywnie do metod szkoleniowych, które dały reprezentacji Polski awans do grupy A, a Podhalu zapewniły tytuł Mistrza Polski. Zawodnik jest nieświadomy swojej niewiedzy, jeśli uważa się za autorytet w tej dziedzinie.
Już w okresie przygotowawczym jego postawa oburzała mnie i zawodników. Nie mogłem go natychmiast wyrzucić z drużyny, bo chronił go źle skonstruowany kontrakt. Jego słaby występ na Mistrzostwach Świata w Chinach był sygnałem o nieprzydatności do drużyny mistrza Polski. Zaręba w okresie przygotowawczym dwukrotnie wyjeżdżał na wczasy do Argentyny i Hiszpanii oraz kilkakrotnie we własnych interesach handlowych. W tym czasie reszta zawodników ciężko trenowała. O lekceważącym stosunku do swoich obowiązków świadczy m.in. fakt, że w ramach indywidualnego treningu, wskazał siłownie – w której miał ćwiczyć – a jak się później okazała, nie istniała już od trzech lat!
Odznaczał się wyjątkowym lenistwem i brakiem zaangażowania. W trakcie treningów na lodzie notorycznie zwalniał się, podając przeróżne powody, co zresztą skrupulatnie odnotowywałem w dzienniku trenera. Swoją postawą doprowadził do braku akceptacji przez resztę drużyny. Dawałem mu szansę gry, niestety często musiałem go wycofywać, bo nie spełniał oczekiwań. Blokował miejsce młodszemu i bardziej ambitnemu zawodnikowi. Mój następca – Milan Jancuska – usunął go z drużyny, na co zresztą sobie zasłużył.
Uważam, że Zdzisław Zaręba nie powinien wypowiadać opinii na mój temat, ponieważ rzadko uczestniczył w treningach i nie ma pojęcia o teorii sportu. Po za tym dziwi mnie to, że zawodnik nie wspomniał, że to trener Jancuska nie widział dla niego miejsca w składzie. A wszystkie żale i niepowodzenia sportowe przypisuje mojej osobie. Nutę rozgoryczenia w jego wypowiedzi mogę jedynie wytłumaczyć tragiczną sytuacją rodzinną, w której się znalazł. Nie dziwię się, że żaden z zawodników po ukończeniu kariery nie garnie się do roli trenera. Nikt nie chce być bezkarnie tułany, bo takie zjawiska nie powinny mieć miejsca w cywilizowanym świecie”.
Wiktor Pysz mówił także o tym, że brak zaangażowania Zdzisława Zaręby w treningach był dostrzegany przez kibiców. – Czasami śmiali się na trybunach, gwizdali. Pytałem się go, czy sąsiedzi nie mówią mu, że nic nie gra. Ale on nie reagował. Znam doskonale jego rodzinę. Robiłem wszystko, żeby się pozbierał po trudnych przejściach. Ale… bez chęci drugiej strony niestety nie dało się nic zrobić – podsumowuje Pysz.
Komentarze