Wygrana „rzutem na taśmę” (WIDEO)
GKS Tychy pokonał Comarch Cracovię 2:1, choć jeszcze pięć minut przed końcową syreną przegrywał z krakowianami 0:1. Mecz mógł się podobać, choć obie drużyny były dzisiaj skupione na grze defensywnej.
–Na pewno nasze mecze ostatnio nie wyglądają tak, jak tego byśmy chcieli. Wiedzieliśmy, że mecz z Krakowem będzie meczem bardzo ciężkim i to wszystko będzie musiało wyglądać inaczej. Myślę, że dobrze podołaliśmy wyzwaniu, dotrzymaliśmy tempa i pokazaliśmy charakter. Ostatnio w ogóle najlepsze są nasze końcówki, tak było i tym razem – powiedział Mateusz Bepierszcz, skrzydłowy trójkolorowych. – Na Puchar Kontynentalny jesteśmy przygotowani. W sezonie trudno się do niego przygotować, ale ciężko przepracowaliśmy okres przygotowawczy i mamy do tego takie same podejściem jak rok temu. Będziemy walczyć o najwyższe cele – dopowiedział.
W pierwszej tercji optyczną przewagę mieli krakowianie, brakowało jednak skuteczności, a przede wszystkim szczęścia. Już w trzeciej minucie Petr Šinágl oddał bardzo dobry strzał, jednak Žigárdy’ego przed utratą bramki uratowało spojenie słupka z poprzeczką. Dwie minuty później znów Šinágl próbował zaskoczyć bramkarza, bez powodzenia. Z czasem do głosu doszli tyszanie. W 11. minucie gry dobrą okazję po podaniu Adama Bagińskiego miał Michał Woźnica, lecz po strzale z najbliższej odległości chybił. Bardzo groźną akcję w 16. minucie przeprowadzili Martin Vozdecky z Jakubem Witeckim, jednak krakowianie przejęli krążek wyprowadzili szybką kontrę,a Richard Jenčik strzałem po lodzie uderzył w słupek.
Druga odsłona nie przyniosła zmian w obrazie gry. Ponownie zaraz po wznowieniu gry lepsze okazje mieli goście. W 24. minucie Peter Novajovsky oddał bardzo groźny strzał z dystansu, który z trudem obronił „Žigy”. Cztery minuty później Matuš Chovan znalazł się w znakomitej sytuacji na zdobycie gola, lecz Stefan Žigárdy kapitalnie wykazał się swoim refleksem. Mimo, iż kibice trzymają „sztamę” z Cracovią, to na lodzie nie ma o tym mowy, co było widać niejednokrotnie. Jak na przykład sytuacja kiedy to w 34. minucie doszło do ostrej wymiany zdań pomiędzy Bartoszem Ciurą a Maciejem Kruczkiem, których musieli rozdzielać koledzy i sędziowie. Pod koniec tercji tyszanie ruszyli nieco do ataku. Doskonałą sytuacje na otwarcie wyniku miał Marcin Kolusz, który znalazł się sam na sam z bramkarzem, ten jednak przekombinował, gdyż zbyt długo zwodził „Radzika” i krążek po jego strzale zatrzymał się pomiędzy słupkiem, a parkanem. Na dwie minuty do końca drugiej tercji tyszanie rozprowadzali dobrze zapowiadającą się akcję, lecz przeszkodzili im... sędziowie liniowi, którzy nieco kontrowersyjnie odgwizdali spalonego na linii niebieskiej.
Początek trzeciej tercji obie drużyny rozpoczęły ospale, a strzałów było jak na lekarstwo. Dziać zaczęło się dopiero w 43. minucie gry, kiedy to sygnał do ataku dał Filip Drzewiecki, który minimalnie chybił nad poprzeczką. Dwie minuty później Radosław Galant zakręcił obroną mistrzów Polski, lecz jego strzał został zatrzymany.
W 50. minucie gry „Pasy” rozklepały tyską defensywą, a Maciej Kruczek dopełnił tylko formalności, tym samym otwierając wynik spotkania. Wydawało się, że Cracovia dotrwa do końca z korzystnym wynikiem, jednak w ich szeregi wkradła się niepotrzebna nerwowość, co było wynikiem tego, że na ławkę kar powędrował Maciej Urbanowicz. Podczas tej przewagi wicemistrzowie Polski nie bali się uderzać. Bardzo blisko wyrównania był Marcin Kolusz, lecz za długo zwlekał z oddaniem strzału. Poszczęściło się za to Mateuszowi Bepierszczowi, który w zamieszaniu podbramkowym umieścił krążek w siatce „Radzika”. Następnie kolejny błąd popełnili goście, a mianowicie Mateusz Rompkowski został ukarany karą mniejszą. Zaraz po tym Adam Bagiński dobrze się odnalazł przed bramką Rafała Radziszewskiego i dał swojej drużynie prowadzenie. Cracovia wzięła jeszcze czas, ale tyszanie „dowieźli” wynik do końca.
–Bardzo dobre spotkanie z obu stron. O wyniku zdecydowały dwa nasze głupie błędy, którymi były dwie kary pod koniec meczu, a Tychy to wykorzystały. Więc niestety wyjeżdżamy stąd bez punktów – powiedział Rafał Dutka.
Powiedzieli po meczu:
Rudolf Roháček,trener Comarch Cracovii:- Pragnę pogratulować GKS-owi. Myślę, że przez 56 minut był to z naszej strony dobry mecz zarówno pod względem kombinacyjnym, jak i szybkościowym. Mieliśmy dużo sytuacji strzeleckich, ale bramkarz był dzisiaj trudny do pokonania. Gdybyśmy wykorzystali sytuacje stuprocentowe, to wyglądałoby to inaczej. Na wyniku zaważyły dwie kary pod koniec meczu, które wykorzystali tyszanie. Najbardziej dzisiaj wyróżniał się Damian Słaboń.
Jiří Šejba,trener GKS Tychy:- Dzisiaj był to ciężki mecz. Krakowianie zagrali bardzo dobrze, szybko i sprawiali nam dużo problemów. Kluczowe dzisiaj były interwencjeŠtefana Žigárdy’ego, który niejednokrotnie ratował nam skórę. Pokazaliśmy dzisiaj, że się nie poddajemy i walczymy do końca. Chcieliśmy się dzisiaj dobrze wykazać przed własną publicznością, a końcówki ostatnio idą nam najlepiej.
0:1 – Maciej Kruczek – Damian Kapica, Matuś Chovan (49:32, 5/4),
1:1 – Mateusz Bepierszcz – Jakub Witecki, Michał Kotlorz (56:54, 5/4),
2:1 – Adam Bagiński – Bartłomiej Pociecha, Jarosław Rzeszutko (57:37, 5/4).
Sędziowali: Paweł Breske (główny) – Artur Hyliński, Tomasz Przyborowski (liniowi)
Minuty karne: 6-8
Widzów: 1800
GKS Tychy: Žigárdy – Zat’ko(2), Kotlorz; Bepierszcz, Kalinowski(2), Kolusz – Kuboš, Ciura: Jeziorski, Komorski, Galant – Pociecha, Bryk(2); Witecki, Kristek, Vozdecky – Górny, Horzelski; Woźnica, Rzeszutko, Bagiński.
Comarch Cracovia: Radziszewski – Novajovsky, Dutka; Svitana(2), Dziubiński, Šinágl – Rompkowski(2), Kruczek; Urbanowicz(2), Słaboń, Kapica – Dąbkowski, Wajda; Jenčik, Chovan, Drzewiecki – Kolarz,Maciejewski; Kisielewski, Paczkowski, Domogała.
Komentarze