Zemsta najlepiej smakuje na Zimno
Dwa tygodnie temu Orlik Opole przed własną publicznością upokorzył Legię Warszawa, wygrywając 9:1. Dzisiaj po południu w Warszawie, kiedy temperatura na zewnątrz zbliżała się do minus 20 stopni, na lodowisku iskrzyło. W 59. minucie spotkania Mateusz Bepierszcz strzelił dla Legii 9 bramkę w meczu i 100 dla Legii w tym sezonie i ustalił wynik spotkania na 9:3.
Pierwsza tercja była jedyną, którą określić możemy jako wyrównaną, zarówno pod względem gry, jak i stanu osobowego na lodzie. W sobotnim spotkaniu, po dłuższej przerwie, od początku Legię w bramce reprezentował Michał Strąk. W 2. minucie Krzysztof Cwykiel jako pierwszy bezskutecznie sprawdził możliwości Strąka. Dla kibiców zgromadzonych na Torwarze był to wyraźny sygnał, że z Michałem jest coraz lepiej. W 3. minucie za spowodowanie upadku ławkę kar jako pierwszy odwiedził Bryan Świderski. Niedługo później dołączył do niego Marcin Obrał, który został wytypowany do odbycia kary w imieniu swojej drużyny, której w pewnym momencie było za dużo na lodzie. Legioniści w sobotnim meczu zaoferowali rywalom stopniowe dawkowanie emocji. Pierwsza bramka padła łupem Damiana Krana, który wykorzystał brak zdecydowania Jarosława Nobisa i w 7. minucie spotkania umieścił krążek w bramce. Mamy nadzieję, że ta bramka, jak i postawa w całym meczu, będą dla 19-letniego obrońcy Legii Warszawa zachętą do dalszej gry w hokeja. Orlik nie kazał długo na siebie czekać i 40. sekund później Rafał Szymański z pomocą Mateusza Stopińskiego wykorzystują rozkojarzenie legionistów po zdobytej chwilę wcześniej bramce i odwdzięczają się tym samym. Filip Komorski, Rafał Solon i 30. sekund po bramce Szymańskiego to legioniści ponownie wykonują triumfalny przejazd przed ławką swojej drużyny. W 14. minucie na ławce kar schronienie najpierw znajduje Mateusz Stopiński (spowodowanie upadku), a chwilę później dołączają do niego Patryk Pronobis (atak kijem trzymanym oburącz) i Rafał Solon (ostrość). Druga bramka dla Orlika pada przy okazji gry w podwójnej przewadze, nie umniejsza to jednak jej urody. Dawid Kabelac wystawia krążek na środek, a kapitan Orlika Rafał Bernacki precyzyjnym strzałem pokonuje Michała Strąka. Remis, po którym wolność odzyskuje jeden z legionistów, Patryk Pronobis. Minutę później traci ją Krzysztof Cwykiel za spowodowanie upadku przeciwnika. W 18. minucie ponownie bardzo niepewnie zachował się bramkarz Orlika Nobis, który odbija strzał Karola Szaniawskiego wprost pod kij Patryka Wąsińskiego, który nie zmarnował okazji i zdobył trzecią bramkę dla stołecznej drużyny. Ciekawe wydarzenia w pierwszej tercji kończy strzał z dystansu w wykonaniu Mateusza Pawlaka – Michał Strąk na posterunku.
Pierwsza tercja, w dużej mierze wyrównana i nie zdominowana przez gospodarzy budziła mieszane uczucia w kontekście drugiej tercji, które ostatnimi czasy były piętą achillesową wojskowych. To spotkanie pokazało, że może być inaczej. W 22. minucie Matusz Bepierszcz udowadnia, że samemu też można i czwarta bramka dla Legii staje się faktem. Chwilę później sędziowie wskazują Świderskiemu drogę na ławkę. Bardzo dobrą okazję do strzelenia bramki w przewadze marnuje duet Pawlak-Siwiak, któremu po naprawdę ładnej dwójkowej akcji nie udaje się pokonać bardzo pewnie prezentującego się w bramce Michała Strąka. To, co nie udało się Orlikowi w przewadze, chwilę później udało się Legii w osłabieniu. Kapitan Legii Mateusz Wardecki przekazuje krążek Filipowi Komorskiemu. Rezultat to piąta bramka dla Legii i zmiana bramkarza w Orliku. Przy stanie meczu 5:2 Jarosława Nobisa zmienia Michał Wojciechowski. Kolejną próbę pokonania Michała Strąka podejmuje Krzysztof Cwykiel, ale krążek pewnie ląduje w rękawicy Strąka. Na chwilę uwagi zasługuje szósta bramka dla Legii. Akcję bramkową zainicjował Jarosław Grzesik, kontynuował Patryk Wąsiński, który z rogu zza linii bramkowej precyzyjnie „wyłożył” krążek Grzegorzowi Rostkowskiemu, który dopełnił formalności. W 30. minucie sędziowie ponownie doliczyli się zbyt wielu zawodników na lodzie, tym razem Legii, w imieniu której karę odbył Krzysztof Rostkowski. Emocje wśród zawodników Orlika zaczynają brać górę. Minutę później, już za własne przewinienie, dołącza do Rostkowskiego ukarany za ostrość Kabelac. W tej części spotkania bardzo dobrą okazję, a nawet dwie, do zdobycia bramki miał Bartłomiej Bychawski. Pierwszy strzał z dystansu znalazł schronienie pod prawym parkanem Michała Strąka. Za drugim razem Bychawski próbował z bliska, ale i tym razem bez rezultatu. W 35. minucie Wojciech Błaszków w iście futbolowym stylu sprowadza jednego z legionistów do parteru. Kolejnym hokeistą z Opola na ławce jest prześladowca Strąka ,Bartłomiej Bychawski. Ta kara kosztowała Orlik kolejną bramkę. Pronobis asystuje, a ładnym minięciem bramkarza popisuje się Matusz Wiśniewski, który w ostatnich kilku meczach Legii jest naprawdę jej naprawdę cennym atutem. 7:2 i koniec drugiej tercji.
Po meczu dało się słyszeć ze strony sztabu szkoleniowego Orlika, że sędziowie stracili trochę panowania nad tym co działo się w trzeciej tercji.
Najprawdopodobniej mieli na myśli jedenaście kar, jakie sędziowie sprezentowali zawodnikom z Opola w tej tercji. Nie może zatem dziwić po pierwsze, wypowiedź po meczu kapitana Orlika, Rafała Bernackiego, po drugie, że z lodowiska schodził wykończony. Po kolei. Recydywę Orlika rozpoczynają Tomasz Siwiak i Marcin Obrał. Legia nie powinna i nie marnuje takiej okazji. Grzegorz Rostkowski do Jarosława Grzesika, 8:2 na tablicy i Siwiak wychodzi przed czasem. Później na ławkę trafiają Mateusz Pawlak i Wojciech Błaszków. Niedługo potem dochodzi do ostrzejszej wymiany zdań, i nie tylko na werbalnej wymianie się kończy, najpierw na linii Wardecki-Kabelac, a następnie na linii Bepierszcz-Kabelac. Efekt. Cała trójka Bepierszcz i Wardecki na dwie minuty i Kabalec na cztery, zostają odesłani przez sędziów, aby ostudzili swoje emocje. Innym efektem było również zamieszanie związane z tym, kto karę dostał, kto powinien i co się dzieje. Sędziowie trochę się chyba jednak zatracili w karaniu. W pewnym momencie na lodzie Orlik miał rzadką w tym spotkaniu okazję grać z przewagą jednego zawodnika i szansę tę wykorzystał. Bartłomiej Bychowski otrzymuje podanie od kapitana Rafała Bernackiego i naprawdę ładnym i precyzyjnym strzałem z nadgarstka na długi słupek pokonuje Michała Strąka, uwalniając tym samym kapitana Legii Mateusza Wardeckiego. Po bramce Bychawskiego z pewnym trudem podnosił się Michał Strąk. Łukasz Blot na wszelki wypadek rozpoczął rozgrzewkę na ławce Legii. Kolejnym zawodnikiem Orlika, skazanym przez sędziów na 4 minuty za ostrość, był słusznej budowy hokeista Matusz Pawlak, który nie pozostał obojętny na prowokacje ze strony hokeistów Legii. Później na ławkę kar trafiali kolejno: Kabelac (przeszkadzanie), Stępski i Błaszków w duecie (ostrość), Solon (atak kijem trzymanym oburącz), Pawlak (atak kijem trzymanym oburącz), Cwykiel (gra wysokim kijem). Kary przerywane były całkiem ładnymi akcjami w wykonaniu legionistów, którzy grając w przewadze konstruowali zamek i sprawnie wymieniali krążek między sobą. Warto odnotować jedną z takich akcji. Komorski podaje do Bepierszcza, Bepierszcz do Karola Wąsińskiego. Ten ostatni oddaje mocny strzał na bramkę Michała Wojciechowskiego, który dosłownie własną piersią odbija krążek. W tym miejscu Michał Wojciechowski zasługuję na chwilę refleksji, a dokładniej jego postawa. Podejrzewamy, że gdyby nie jego skuteczne interwencje, wynik byłby dużo wyższy po stronie Legii Warszawa. Do końca tercji listę winnych uzupełnili Legia Warszawa za opóźnianie gry (w jej imieniu Wiśniewski) oraz Pawlak za zahaczanie. Mecz legioniści zakończyli z przytupem, zdobywając rękami duetu Komorski-Bepierszcz dziewiątą bramkę dla Legii w tym spotkaniu i setną w sezonie.
W tym spotkaniu role się niejako odwróciły. Legia po raz pierwszy od dłuższego czasu rozegrała spotkanie uzbrojona w trzy „piątki”, Orlik w dwie. Legia przeważała, była konsekwentna w grze obronnej i ataku. Przede wszystkim zauważalny był jednak spokój jaki prezentowali legioniści. Wydaje się, że spokój, cytując trenera Stajaka, nazywa się Michał Strąk.
Powiedzieli po meczu:
Zbigniew Stajak, trener Legia Warszawa:O meczu: - Udany ze względu na to, że drużyna karna była w grze defensywnej, co pomogło nam tworzyć korzystne sytuacje do kontrataków, które miały miejsce i bramki wpadały. Nie powtórzyła się sytuacja z Opola – tam bramkarze trochę nie potrzymali i drużyna nie była tak mocno zmobilizowana jak dzisiaj i dlatego trochę nam się rozjechało to wszystko. O duecie Komorski-Bepierszcz: - Ten duet istnieje już od żaka, tak, że oni bez siebie nie potrafią i muszą ze sobą grać. Są fajni, skuteczni, kreatywni w tej grze i oby tak dalej. To jest z pożytkiem dla drużyny, dla nich i dla tego co robią. O następnym meczu z Polonią Bytom: To będzie ciężki mecz. Jeżeli chłopaki będą chcieli tak wytrzymać trzy tercje karnie jak dwie w tym meczu, to na pewno wyjdziemy zwycięsko. O powrocie do bramki Michała Strąka: Spokój Michała. Tego było potrzeba drużynie. Bramkarz spokojny, pewny, pozwala grać bardziej otwarcie do przodu. Tego potrzeba. W drużynie każdy zawodnik musi być pewny zawodnika, a tutaj jest ta pewność, którą mają od lat i potwierdza się, że stanowią dobrą drużynę.
Filip Komorski , Legia Warszawa:Duet od żaka Bepierszcz-Kormoski działa. 100 bramka dla was– Działa, działa, oby nie przestał działać. Trenujemy od tylu lat, że dziwne żeby nie działał. Co do meczu, zaczęliśmy strasznie spokojnie, mecz mógł momentami nawet nudzić, ale później konsekwentnie, cały czas bramka za bramkę, aż w końcu odskoczyliśmy na początku drugiej tercji i udało się. W końcu przełamaliśmy tę passę, pierwsza, druga, trzecia tercja była konsekwentnie do przodu, a nie tak jak to zawsze u nas pierwsza najlepsza, a później konsekwentnie do tyłu. Czyżbyście przełamali złą sławę drugiej tercji?: - Okażę się jutro. Jutro będzie naprawdę ważny mecz. Dzisiaj zaczęliśmy wreszcie grać na trzy piątki. Spokojnie, żeby jutro na 100% podejść do meczu. Spodziewamy się zatem ciężkiej walki z Polonią Bytom?: - Na pewno dobrego meczu.
Mateusz Bepierszcz, zdobywca 100. bramki dla Legii w tym sezonie: Setną bramkę zdobyłem, dziewiątą w tym meczu. Udało nam się zwyciężyć z Opolem, z którym dwa tygodnie temu przegraliśmy 9:1. Myśleliśmy, że dzisiaj będzie jeszcze lepiej, ale skończyło się 9:3. Czy duet Komorski-Bepierszcz rozstrzela jutro Polonię Bytom?: - Miejmy nadzieję, że będzie dobrze. Zaraz wracamy do domu, wyśpimy się, będziemy odpoczywać na jutro.
Rafał Bernacki, kapitan Orlika Opole: - 9:3 przegrana w Warszawie. Zawsze nam się tutaj ciężko grało. Ciężko jest nawiązać walkę, kiedy praktycznie 3/4 meczu gramy w osłabieniu, w czwórkę lub, tak jak prawie całą trzecią tercję, w trójkę. Nie da się wygrać meczu grając cały czas w osłabieniu.
Legia Warszawa – Orlik Opole 9:3 (3:2,4:0,2:1)
Bramki:
1:0 – Kran (Bepierszcz) 6:31’
1:1 – Szymański (Stopiński) 7:11’
2:1 – Solon (Komorski) 7:45’
2:2 – Bernacki (Kabelac) 14:27’ 3/5
3:2 – Wąsiński P. (Szaniawski) 17:53’
4:2 – Bepierszcz 21:58’
5:2 – Komorski (Wardecki) 23:50’
6:2 – Rostkowski G. (Wąsiński P., Grzesik) 27:37’ 4/5
7:2 – Wiśniewski (Pronobis) 38:59’ 5/4
8:2 – Grzesik (Rostkowski G.) 42:23’ 5/3
8:3 – Bychawski (Bernacki) 44:31’ 3/4
9:3 – Bepierszcz (Komorski, Solon) 59:09’
Składy:
Legia Warszawa: Strąk – Blot (nie grał), Wardecki, Solon, Bepierszcz, Komorski, Wąsiński K., Grzesik, Pronobis, Wąsiński P., Wiśniewski, Rostkowski G., Kran, Szaniawski, Stępski, Rostkowski K., Świderski, Wolski
Orlik Opole: Nobis - Wojciechowski, Pawlak, Snela, Zdrojewski, Szydło, Bernacki, Bychowski, Błaszków, Obrał, Cwykiel, Kabelac, Stopiński, Resiak, Siwiak, Szymański
Strzały:Legia – 54, Orlik – 46
Kary: Legia – 20, Orlik – 38
Sędziowie: P.Kobielusz (główny) - A.Witek, T.Dutkiewicz (liniowi)
Widzów: 250
Komentarze