Krok po kroku realizuję swoje marzenia
Rozmowa z Oskarem Jaśkiewiczem, 19 letnim obrońcą TatrySki Podhala Nowy Targ, który kilka dni temu zadebiutował w pierwszej reprezentacji Polski w meczu przeciwko drużynie Zagranicznych Gwiazd Polskiej Ligi.
Byłeś zaskoczony powołaniem od selekcjonera Jacka Płachty?
- Skłamałbym gdybym powiedział, że nie. Po cichu liczyłem, że za jakiś czas dostanę szansę występu w pierwszej reprezentacji, ale raczej nie spodziewałem się, że nastąpi to już teraz. Oczywiście zadaję sobie sprawę, że sam mecz miał bardzo towarzyski charakter, ale już sam fakt, że przez kilka dni trenowałem w gronie najlepszych polskich zawodników, to dla mnie duże wyróżnienie i motywacja na przyszłość.
Na oficjalny debiut w dorosłej kadrze musisz jeszcze poczekać. Nie znalazło się bowiem dla Ciebie miejsce w kadrze na turniej prekwalifikacyjny do Igrzysk Olimpijskich w 2018 roku, który już w ten weekend Polacy rozegrają na Węgrzech. Zawiedziony?
- W żadnym wypadku. Liczyłem się z tym. W reprezentacji jest wielu świetnych zawodników z dużo większym bagażem doświadczeń. Ja spokojnie czekam na swój czas. Przede mną jeszcze ogrom pracy na treningach.
Powołanie do reprezentacji to efekt Twojej postawy w lidze. Choć sezon jeszcze trwa, to Ty już chyba teraz możesz go uznać za bardzo udany...
- Na pewno. Gram dużo. Udało się zdobyć parę bramek, do tego dołożyć kilka asyst. W każdym meczu daję z siebie 100 procent. Zdaję sobie jednak sprawę, że najważniejszy egzamin przede mną. W play-off poprzeczka idzie znacznie wyżej. Mam nadzieję, że nie zawiodę siebie, trenerów, kolegów z drużyny i kibiców i razem wspólnie będziemy cieszyć się z dobrego wyniki.
Trener Marek Ziętara obdarzył Cię dużym zaufaniem. Nie każdy ma odwagę postawić na 19 - latka w pierwszej parze obron...
- Zgadza się. Doskonale zdaję sobie z tego sprawy. Staram się mu za to odpłacić jak najlepszą postawą. Nie chcę się tłumaczyć młodością, brakiem doświadczenia. Jeżeli popełniam błąd, zawsze staram się go szybko naprawić. Gra w pierwszej formacji wiąże się z dużą odpowiedzialnością. Jeszcze czasem zdarza mi się odczuwać tremę, ale zazwyczaj mija to z pierwszym wznowieniem. Dużo daje mi gra u boku Joniego Haverinena. Dużo się od niego uczę. Staram się go podglądać, w wielu momentach naśladować. Bardzo podoba mi się jego styl gry. Mogę śmiało powiedzieć, że to jeden z czterech zawodników na których staram się wzorować. Trzej pozostali to Erik Karlsson, Drew Doughty oraz Duncan Keith z NHL.
Chyba możesz być zadowolony z przebiegu Twojej dotychczasowej kariery..
- Narzekać na pewno nie mogę, choć trudno jeszcze w moim przypadku mówić o karierze. Na razie krok po kroku staram się piąć w górę. Cieszę się każdym kolejnym małym sukcesem, ale też jestem świadom tego, że nie mogę stać w miejscu. Muszę jeszcze więcej pracować by osiągać kolejne cele jakie sobie założyłem. Robię to nie tylko dla siebie, ale dla tych wszystkich którzy mnie wspierają: mamy, dziadka, dziewczyny czy grona przyjaciół. Dzieki nim jest mi łatwiej przełamywać pewne bariery.
O czym marzysz?
- Na razie skupiam się na bieżących sprawach. Chcę z Podhalem zajść w tym sezonie jak najwyżej. Chcę być pomocny drużynie. A wybiegając w przyszłość, marzy mi się zostać najlepszym polskim obrońcą i kiedyś spróbować się w mocniejszej lidze.
Wróćmy do teraźniejszości. Przed wami mecze pierwszej rundy play-off z Unią Oświęcim. To trudny przeciwnik?
- Trudny, ale na pewno w naszym zasięgu. Jeżeli tylko zagramy ma swoim poziomie, będziemy realizować założenia trenera i podjedziemy do tych meczów z odpowiednią koncentracją i szacunkiem do przeciwnika, to myślę, że nie powinniśmy mieć większych problemów z awansem do kolejnej rundy.
Jest w szeregach Unii zawodnik, na którego będziecie musieli szczególnie zwrócić uwagę?
- Jest tam spora grupa dobrych napastników. My jednak wierzymy w swoje umiejętności.
Rozmawiał Maciej Zubek
Komentarze