Trzy drogi do odbudowy polskiego hokeja
Już w sobotę w katowickim „Spodku” rozpoczną się Mistrzostwa Świata Dywizji I Grupy A. Wczoraj zorganizowano konferencję prasową promującą to wydarzenie, a także debatowano na temat przyszłości polskiego hokeja na lodzie. Nie zabrakło także zacnych gości. Jednym z nich był Henryk Gruth, jedyny Polak przyjęty do Galerii Sławy IIHF, obecnie pracujący w szwajcarskim ZSC Lions Zurych.
– Co prawda obserwuje polski hokej z daleka, ale widzę poprawę niektórych aspektów w naszej lidze. Drgnęło już naprawdę sporo, może nie w zespołach z dolnej części tabeli, ale ogólnie. Zdecydowanie lepiej gra też reprezentacja i to nie tylko moja opinia – zaznaczył jeden z najwybitniejszych zawodników w historii polskiego hokeja na lodzie i czterokrotny olimpijczyk.
Henryk Gruth dwadzieścia lat temu wyjechał do Szwajcarii. Obecnie jest tam szefem szkolenia jednego z najlepszych klubów ZSC Lions Zurych.
– Żeby cokolwiek zacząć w hokeju trzeba wyszkolić dobrych trenerów. Bez solidnej podstawy nie da się niczego zbudować – przyznał 59-letni szkoleniowiec, który wskazał, że aby postawić polski hokej na nogi niezbędne jest "kroczenie" trzema drogami. – Za pierwszą należy uznać ogólnonarodową koncepcję szkolenia młodzieży, czyli tak zwaną bazę. Drugą są wszystkie reprezentacje, a trzecią silne i stabilne rozgrywki ligowe.
Henryk Gruth opracował już program szkolenia młodzieży, ale sprawa nie została ostatecznie sfinalizowana. – Było to jeszcze za prezesury Zdzisława Ingielewicza. Ówczesny szef hokejowej centrali odwiedził mnie w Zurychu razem z Mariuszem Czerkawskim – wspominał pan Henryk.
– Później czekałem na telefon, ale niestety nie zadzwonił. Szkoda, bo chętnie podzieliłbym się swoją wiedzą i spróbowałbym przenieść kilka wzorów i schematów szkolenia na polski grunt – dodał.
W ostatnim czasie 59-letni szkoleniowiec obserwował, jak wygląda szkolenie w Szwecji i w Rosji. – W szwajcarskim hokeju jest pewna stagnacja, dlatego staramy się szukać nowych rozwiązań – zaznaczył.
Sporo zmieniło się choćby w technice strzału. – Nie ciągnie się kija po lodzie, tylko korzysta z tak zwanego "flexu", czyli giętkości kija. W najlepszych ligach świata, w tym oczywiście nie ma zbyt dużo czasu na podjęcie decyzji – wyjaśnił Henryk Gruth.
– Jeszcze raz deklaruje, że jestem otwarty na pomoc. Moje serce nigdy nie przestało bić dla Polski – zakończył.
Na konferencji prasowej obecny był również Andrzej Tkacz, były bramkarz polskiej reprezentacji, który znakomicie strzegł swojego posterunku w pamiętnym meczu ze Związkiem Radzieckim, wygranym przez biało-czerwonych 6:4. Obecnie szkoli on nowe pokolenie polskich trenerów.
–Unowocześnienie systemu szkolenia jest dla nas priorytetem. Największym problemem jest dla nas jest to, że młodzi zawodnicy zbyt szybko kończą kariery– wyjaśnił 69-letni szkoleniowiec.
–Młodzież tracimy głównie na dwóch etapach, zarówno po zakończeniu gimnazjów, jak i liceów. Zawodnik po zakończeniu edukacji w szkole średniej nie ma perspektyw w postaci regularnej gry w ekstralidze, czy w pierwszej lidze, dlatego kończy karierę– wyjaśnił.– Nad tym musimy się pochylić i znaleźć odpowiednie rozwiązania.
Komentarze