Wronka: - Jesteśmy inną drużyną i nie boimy się walczyć
Reprezentacja Polski po nieudanym początku turnieju przeszła olbrzymią metamorfozę i pokonała faworyzowanych rywali, którzy jeszcze rok temu występowali w elicie. Po zwycięstwie 4:1 nad Słowenią, Polacy jedna bramką pokonali Austrię, a duży wpływ na to miał 21-letni napastnik Patryk Wronka.
- Ten dzień przerwy na pewno nam pomógł. Chcieliśmy także pokazać polskim kibicom, że nie zapomnieliśmy jak się gra w hokeja. Teraz jesteśmy inną drużyną. Nie boimy się walczyć i zwyciężać z wyżej notowanymi rywalami - mówi napastnik reprezentacji Polski Patryk Wronka.
Biało-czerwoni w niczym nie przypominali drużyny, która nie potrafiła pokonać teoretycznie słabszego rywala jakim była Korea Południowa i w efekcie przegrała 1:4. Wcześniej Polacy ulegli Włochom 1:3 i sytuacja w tabeli zrobiła się niezbyt wesoła. Tymczasem podopieczni Jacka Płachty już w meczu ze Słowenią pokazali, że wciąż mogą się liczyć w walce o awans. Udowodnili to również w meczu z Austrią i po dwóch zwycięstwach 4:1 i 1:0 wrócili do gry. Skąd taka zmiana w grze naszej kadry?
- Źle weszliśmy w ten turniej, gdzieś po drodze przyplątała się też presja. Na szczęście udało nam się zresetować i teraz jesteśmy już inną drużyną. Szkoda tych przegranych meczów, ale to już przeszłość - twierdzi 21-letni napastnik, który dwa pierwsze mecze zagrał w trzeciej formacji.
Po dwóch porażkach trener Jacek Płachta postanowił dokonać przetasowań w drużynie i wychowanek TatrySki Podhala Nowy Targ znalazł się w pierwszym ataku, gdzie jego partnerami zostali Krzysztof Zapała i Tomasz Malasiński. Jak się okazało był to przysłowiowy strzał w dziesiątkę, bowiem popularny "Malaś" w swoim setnym występie w kadrze zaliczył hat-tricka, a Patryk Wronka zdobył dwie asysty. Jak wygląda współpraca między zawodnikami w pierwszej piątce?
- Współpraca układa nam się naprawdę bardzo dobrze. Z każdym meczem czy treningiem rozumiemy się coraz lepiej.Świadczą o tym zresztą nasze statystyki, ale tak naprawdę to liczy się wynik całej drużyny - mówi skromnie reprezentant Polski.
Kolejny mecz polskie "Orły" zagrają na zakończenie turnieju z Japonią. Aby myśleć o awansie należy go bezwzględnie wygrać, a także liczyć na korzystne rozstrzygnięcia we wcześniejszych spotkaniach.
- Najważniejsze to zwycięstwo z Japonią, reszta nie zależy od nas. Zapewniam jednak, że co by się nie stało to będziemy walczyć z całych sił i postaramy się o kolejną wygraną - mówi Patryk Wronka, który jest również pod wrażeniem dopingu i niesamowitej atmosfery jaka panuje w katowickim "Spodku".
- Wszystko przygotowane jest doskonale, zarówno organizatorzy jak i kibice stanęli na wysokości zadania. Nam nie pozostaje nic innego jak tylko grać - kończy reprezentant Polski, dla którego katowicki turniej jest kolejnym krokiem w kierunku wielkiej kariery.
Komentarze