Hokej.net Logo

Z kart historii: Dwóch trenerów zza wielkiej wody

Z kart historii: Dwóch trenerów zza wielkiej wody

Ted Nolan jest trzecim w historii trenerem reprezentacji Polski z Kanady. Wcześniej byli Harold Farlow i Gary Hughes. Przeczesaliśmy archiwa aby odnaleźć coś więcej na temat poprzednich trenerów zza wielkiej wody.


Harold "Muggins"Farlow urodził się w 1894 roku w Woodstock w prowincji Ontario, reprezentację Polski objął w grudniu 1930 roku. Pod jego wodzą kadra występowała na Mistrzostwach Świata w Krynicy w 1931 roku.



W Przeglądzie Sportowym z 6 grudnia 1930 roku czytamy:

"Trener hokejowy dla Polski został już zaangażowany za pośrednictwem konsulatu w Montrealu. Jest nim Harold Farlow z Toronto H.C. jeden z najlepszych graczy tego zawodowego klubu. Trener wyjechał z Ameryki w niedzielę 30 ub. m. i prawdopodobnie przybędzie do Polski w połowie grudnia. Pertraktacje ze znanym Kanadyjczykiem dr. Watsonem stają się przez to samo nieaktualne."

O zaangażowaniu Kanadyjczyka informowała także gazeta Sport, w numerze z 9 grudnia 1930 roku:

"Starania PZHL celem zaangażowania dla obozu treningowego hokeistów w Katowicach kanadyjskiego trenera, zakończyły się dzięki pośrednictwu konsulatu polskiego w Montrealu pomyślnie.

Przedwczoraj otrzymał PZHL depeszę z Ameryki, zawiadamiającą, że udało się pozyskać na stanowisko trenera polskiej reprezentacji jednego z najlepszych graczy zawodowych i jednocześnie nauczycieli hokeja Harolda Farlowa ze słynnego klubu Toronto H. C. Farlow wyjechał do Polski w niedzielę.

Zaznaczyć należy, że projektowane pierwotnie zaangażowanie trenera dr. Watsona nie mogło dojść do skutku, ponieważ dr. Watson z nieznanych powodów nie dotrzymał swej obietnicy przyjazdu do Polski."


Natomiast w książce „Śladem hokejowego krążka” Witolda Domańskiego czytamy:

„Jeżeli chodzi o stronę sportową, to zaraz na miejscu w Chamonix dr Polakiewicz zwrócił się do drugiego wiceprezesa LIHG Kanadyjczyka Hewitta, o przysłanie do Polski trenera z Kraju Klonowego Liścia. Sprawa ta była niezbędna, gdyż zespół AZS powoli się starzał, jego siła napędowa - Adamowski narzekał na zdrowie i nie trenował. Przybył więc pod koniec 1930 roku 35-letni ex-hokeista amator z Toronto, Harold Farlow, któremu kapitan sportowy PZHL inż. Tadeusz Kuchar dał pod opiekę około 20 zawodników. Obóz przygotowawczy przed Mistrzostwami Świata odbył się w Katowicach, a jego kierownikiem był kpt. Henryk Reyman. Farlow przyjrzawszy się polskim hokeistom powiedział: „Muszę ich nauczyć pięciu rzeczy: startu, hamowania, dryblingu, strzałów i taktyki”. A więc dość szerokiego wachlarza umiejętności. Brak Adamowskiego na obozie utrudniał poważnie pracę, bo nikt nie potrafił tłumaczyć wskazówek Farlowa. Asystentem Kanadyjczyka był Władysław Wiro-Kiro.”

Wywiad z Panem Haroldem Farlowem ukazał się w gazecie "Sport", w numerze z 23 grudnia 1930 roku:

"Od czwartku ub. tygodnia w obozie hokejowym w Katowicach daje się zauważyć ożywienie i inne niż dotychczas tętno pracy. Znudzeni regularnością dotychczasowego życia obozowego hokeiści - jakby wskrzeszeni nowymi siłami i energią, - raźniej zwijają się po lodzie. Przyczyną tego jest przyjazd z niecierpliwością oczekiwanego kanadyjskiego trenera p. Harolda Farlowa.

To też gdy ujrzałem p. Farlowa siedzącego przy czarnej kawie w kawiarni "Monopol" i w skupieniu wsłuchującego się w straussowskiego walca, wykorzystałem tę okazję do uzyskaniu wywiadu, skierowawszy swe kroki do stolika p. Farlowa. Przerywając mu miłą zadumę, przedstawiłem się, objaśniając go o celu mej "napaści". Spotkałem się z przyjaznym zezwoleniem i za chwilę już notowałem skrzętnie ciekawe szczegóły z życia jednego z pionierów ruchu hokejowego w Kanadzie.

- Urodziłem się w Kanadzie w roku 1894 - brzmiały pierwsze słowa sympatycznego interlokutora. - Już od najwcześniejszej młodości absorbował mnie sport i wszelkie związane z nim gry. Nic więc dziwnego, że przy pierwszej sposobności wstąpiłem do klubu Parkdale Canoe Club. Krótki okres czasu wystarczył, bym dostał się do I-szej drużyny juniorów, która wnet zdobyła mistrzostwo juniorów Kanady. Ukończywszy średnie gimnazjum, zostałem porwany przez wir wojny światowej i wkrótce znalazłem się we Francji, gdzie walcząc na froncie, odniosłem parę ran.

Po ukończeniu wojny i wyleczeniu się z odniesionych kontuzji, wróciłem do ojczyzny i zaciągnąłem się w szeregi sławnej drużyny Nort Toronto A. C.

Wkrótce zostałem trenerem własnej drużyny, która stoczywszy szereg zwycięskich rozgrywek, zdobywa ostatecznie wicemistrzostwo Kanady.

Dużą popularność zyskałem w swej ojczyźnie także jako sędzia hokejowy.

W ostatnich czterech latach sędziowałem około 500 meczów. Kadry amatorów opuściłem niedawno, bo zaledwie przed 2-u laty. Do Polski przybyłem z polecenia wiceprezesa Kanadyjskiego Związku Hokeja na Lodzie p. Hewitt. Drogę dzielącą Kanadę od Polski, przebyłem dość szczęśliwie.

Wrażenie jakie wywarli na mnie Polacy, jest jak najbardziej dodatnie. Jesteście mili, towarzyscy, pełni humoru i uprzejmości.

Mile także zostałem zaskoczony wzorowo urządzonym Sztucznym Torem Łyżwiarskim, który uważam za jeden z najlepszych z tych, które znam.

- A jakie wrażenie wywarli na Panu Polacy jako hokeiści? - rzucam pytanie.

- Polscy hokeiści posiadają te same wady, jakie dają się zauważyć u szeregu drużyn europejskich. Lecz mimo to, i mimo braku w obozie (jak mi mówiono) atutowych asów: pp. Adamowskiego i Tupalskiego, obiecuję sobie po Polakach bardzo wiele. Wasi hokeiści powinni odegrać wśród państw europejskich wybitną rolę.

- A czym się tłumaczy rola, jaką odgrywają Kanadyjczycy w hokeju? - zapytuję p. Farlowa.

- Kanada - brzmi odpowiedź - o wiele więcej od Europy interesuje się i rozumie sport w ogóle, a zwłaszcza hokej. Najwymowniej o tym świadczą cyfry, n. p.: Toronto, główny ośrodek hokeja w Kanadzie, liczy na 500.000 mieszkańców 3000 drużyn, z których 400 jest zalegalizowanych, reszta zaś to drużyny szkolne, bankowe, fabryczne itd.

W Toronto znajduje się 100 ślizgawek naturalnych i 5 sztucznych torów (wszystkie kryte). W Toronto, będącym najcieplejszym miastem w Kanadzie, zima trwa pełne 4 miesiące t. j. od 15-go listopada do 15 marca.

Mistrzostwa w Kanadzie odbywają się w dwóch konkurencjach: juniorów i seniorów. Za juniora uważa się w Kanadzie młodzieńca, niemającego ukończonych 20 lat. Mistrzem zawodowym Kanady jest Toronto Montreal Canadiens Club, zaś amatorskim mistrzem jest "M.A.A.A.". Każda drużyna liczy przeciętnie 15 graczy. Gracze są wyekwipowani w 3-4 komplety ekwipunku, co tłumaczy roczne wydatki drużyn hokejowych, sięgające 100.000 dolarów. Członkowie drużyn zawodowych otrzymują przeciętnie około 6000 dolarów każdy.

Ale widząc zniecierpliwienie na twarzy mego rozmówcy (zapewne czekają nań jego przyszli pupile-hokeiści) podziękowałem za udzielony wywiad i pożegnałem p. Farlowa, "ulatniając się", by jak najspieszniej podzielić się zdobytymi wiadomościami z czytelnikami "Sportu".

Może po rozpoczęciu właściwego treningu uda mi się coś więcej "wyciągnąć" z przemiłego trenera na temat zdolności naszych hokeistów?"

 

 


Po 14-dniowej podróży sylwetkę i rozmowę z Haroldem Farlowem przedstawił również Przegląd Sportowy z 24 grudnia 1930 roku.

"Bezpośrednio po przyjeździe hokejowego trenera kanadyjskiego do Katowic, uzyskał nasz korespondent od p. Harolda Farlow garść informacji, którymi dzielimy się z czytelnikami.
Pan Farlow przybył do Katowic bezpośrednio z Kanady. Z Toronto, podróż jego trwała całych trzynaście dni. Podróż morską miał p. Farlow nader burzliwą, gdyż bałwany (duża fala morska) dochodziły do 40 metrów, mimo to czuje się doskonale. Niestety w Berlinie skierowano fałszywie jego bagaż, tak iż w Katowicach stanął tylko z tym, co miał na sobie i z podręczną walizką. Biuro Cooka czyni już poszukiwania za zaginionym bagażem. P. Farlow przedstawia typ bardzo miłego sportowca. Jest wzrostu raczej niskiego, szczupły. Lat ma 35. Oczy mądre i bystre, usta znamionują energię. Mówi tylko po angielsku. Był on dotąd amatorem, grał w drużynie wicemistrza Kanady. Zapytany o pierwsze wrażenia, po parogodzinnym pobycie w Katowicach i na torze p. Farlow chętnie udziela informacji.

- Tor i całe urządzenie ogromnie mi się podobają, nie spodziewałem się zastać w Katowicach tak idealnych warunków dla mej pracy. Poważne zarzuty stawiam jedynie bandom toru, które stanowczo muszą być zmienione, gdyż przedstawiają duże niebezpieczeństwo dla trenujących zawodników. Jazda zgrupowanych w obozie zawodników podobała mi się i jest moim zdaniem zadowalająca. Prowadzenie krążka z powodu kijów słabe. Współpraca graczy, kombinowanie, podawanie i odbieranie krążka, są wielce wadliwe, a właściwie wręcz złe. Strzały na bramkę natomiast dobre.

W sobotniej rozmowie p. Farlow ze smutkiem zaznaczył, że jeszcze nie dostał swego bagażu, co z natury rzeczy utrudnia a nawet w dużej części uniemożliwia mu jego pracę, z powodu braku łyżew. Odnośnie zawodników podtrzymuje p. Farlow swoją początkową opinię, iż jest to na ogół dobry materiał i bardzo mili, chętni, pracowici chłopcy.

- Większość jeździ dobrze i strzela dobrze - technicznie najlepszym strzałem dysponuje Krygier, jest on jednakowoż jeszcze w słabej kondycji fizycznej i pracuje bez „gazu”. Podobają mi się dotychczas Balcer z Wisły, Kowalski z Cracovii i Ludwiczak z AZS Poznań. Zasadnicze braki, to nieumiejętność kombinowania i objeżdżania przeciwników. Pozatem absolutny brak „body checking”, to jest atakowania przeciwnika ciałem, a raczej ramionami. Sposób ten jest bardzo skuteczny, ale dopuszczalny tylko u gracza znajdującego się na obronie. Kanadyjski hokej nie zna specjalistów - obrońców, graczy dzieli się na bramkarzy, lewo i prawoskrzydłowych. Do „body checking” potrzebne są specjalnie twarde naramienniki. Sprzęt hokejowy naszych zawodników jest mało odpowiedni. Łyżwy są tępe, a powinny być bardzo ostro oszlifowane z rowkami. Kije używane w Polsce, są nieużywane w hokeju kanadyjskim już od trzech lat. W razie wystawienia drużyny mistrzowskiej będzie ona musiała otrzymać komplet nowoczesnych kijów. Dotkliwie daje się również odczuwać brak maszynki do ostrzenia łyżew na torze. Po porozumieniu się z p. prezesem, dr. Polakiewiczem zostanie szereg zawodników, słabo się zapowiadających z obozu usuniętych. W rachubę wchodzą Warmiński, Piechota, Karaśkiewicz. W szeregach uczestników kursu instruktorskiego widzę paru bardzo dobrze zapowiadających się zawodników. O poszczególnych graczach, ich zaletach i wadach nie mogę mówić przed upływem co najmniej tygodnia i dopóki sam między nimi na łyżwach nie stanę. Musiałem zmienić czas treningów, gdyż uważałem, że ani godziny ranne ani późne wieczorne do treningu się nie nadają. Wobec tego treningi będą się odbywały od 9-10-tej i 13.30-14.45. Na sobotnim meczu Cracovia-Legia komb. bardzo mi się podobała drużyna krakowska, która w tym sezonie drugi raz dopiero znajdowała się na lodzie.

Na zakończenie prosił p. Farlow o zaznaczenie, że czuje się w obowiązku serdecznie podziękować p. Tadeuszowi Sachsowi, który jako jedyny z obozu mówi po angielsku stawił mu się w zupełności do dyspozycji.

- Bez Sachsa byłbym zgubiony - kończy p. Farlow."

Pierwsze spotkania pod wodzą Farlowa reprezentacja rozegrała najpierw 24 grudnia w turnieju w Katowicach po nim powiedział "Obrona nie umie grać ciałem", a następnie 27-28 grudnia 1930 roku w Międzynarodowym turnieju na sztucznym lodowisku w Katowicach z udziałem Wiener E.V. który był 9-krotnym mistrzem Austrii oraz Slavii Praga wicemistrza Czechosłowacji. Polacy wystawili dwie reprezentacje A i B.

"Teamy polskie zestawiane były przez p. Farlowa na podstawie jego dotychczasowych spostrzeżeń. Szereg zmian w składach w ciągu gier i turnieju były eksperymentami Farlowa mające na celu wyłonienie istotnych zalet i zdolności poszczególnych graczy" - czytamy w Przeglądzie Sportowym z 31 grudnia 1930 roku.

W turnieju polski "Team A" pokonał praską Slavię 1:0 i przegrał 0:1 z wiedeńskim Wienerem. Natomiast Team B przegrał ze Wienerem 8:0 i Slavią 4:2.

Po turnieju Farlow powiedział "Po dwutygodniowym pobycie moim w Katowicach uważam, że hokej w Polsce ma duże widoki. Choć dla graczy jest ona dość nowa i niezrozumiała są częstokroć subtelności gry, przekonany jestem że mają oni zmysł do gry i szybkości. Jeżeli będą porządnie trenować oraz słuchać mych wskazówek to będą dobrym narybkiem w przyszłych latach w Europie. Gry ostatnie były właściwie próbą gier i dzięki nim mogłem stwierdzić jaki mamy materiał. Ze Stogowskim Sabińskim, Tupalskim i Krygierem, graczami dobrymi jako szkieletem teamu można złożyć dobrą drużynę i czuję, że daleko z nią zajdziemy. Już w ciągu ostatnich dwóch tygodni gracze wymienieni poczynili duże postępy".

W Mistrzostwach Świata które odbywały się w Krynicy w dniach 1-8 lutego 1931 roku Polacy zajęli 4 miejsce, które dało także drugie miejsce w Mistrzostwach Europy. Bilans mistrzostw to: 7 meczów, 2 zwycięstwa, 1 remis, 4 porażki. Polacy pokonali Francję i Szwecję oraz zremisowali z Czechosłowacją.

Farlow w maju 1931 roku był już w Kanadzie, gdzie udzielił wywiadu podsumowując pobyt w Polsce.

Czytamy w kanadyjskiej gazecie Lethbridge Herald z 13 maja 1931 roku:

Harold Farlow jest wybitnym fachowcem i po zaproszeniu polskiego rządu, w zeszłym roku wyjechał do Polski aby zostać trenerem hokeja i przygotować narodowy zespół do turnieju Mistrzostw Świata. Podczas pobytu w Polsce, jego obraz był na każdym ekranie filmu i na pierwszej stronie każdego biuletynu, on ukradł plakat reklamowy samego Piłsudskiego. Sławę Pana Farlowa jako pedagoga i stratega hokejowego okazała się wielka, że Węgry zaangażowały go w przyszłym roku, aby uczył ich hokeja w Budapeszcie.

 

 

 

 



Drugim trenerem z Kanady, który prowadził biało-czerwonych był Gary Dennis Hughes, ur. 20 XII 1932, Regina (Saskatchewan); kanadyjski trener reprezentacji Polski (1962-64), wraz z asystentem M. Jeżakiem prowadził drużynę narodową w 28 spotkaniach m. in. podczas IO (1964) i MŚ (1963), trener Baildonu Katowice (1962-64), położył duże zasługi w rozwoju polskiego hokeja, wprowadził nowoczesne metody treningowe; trener reprezentacji Danii (1960-61), trener w klubach szwedzkich: Gislaveds SK (1965-66) i Umea (1967-68), szkoleniowiec Wembley Lions Johannesburg w RPA (1968); wcześniej zawodnik drużyny juniorów Calgary Buffaloes (1951-53), a następnie gracz Kimberly Dynamiters w Kolumbii Brytyjskiej (1953-54), uniwersyteckiej drużyny Colorado College w Colorado Springs (1954-58) i Wembley Lions Londyn (1958-61); akademicki mistrz USA (1957), zdobywca Pucharu Ahearne (1959); absolwent filozofii i geologii na Uniwersytecie w Colorado Springs (1958), od 1970 współwłaściciel firmy Noves Engineering działającej w przemyśle wydobywczym; ożenił się z Polką Izabelą Marią Przemus (1962), mieszka w Calgary w prowincji Alberta.

Zdjęcie: hockeydb.com

 

„Późną jesienią ubiegłego roku pojawił się w Polsce Kanadyjczyk Gary Hughes i od stycznia został zaangażowany przez władze PZHL na trenera reprezentacji Polski. Hughes jako 17-letni młodzieniec zdobył kiedyś mistrzostwo Kanady juniorów z drużyną Calgary Buffaloes, był później graczem Kimberly Dynamiters, a po wyleczeniu groźnej kontuzji nogi występował w drużynie Uniwersytetu Colorado w USA. W sezonie 1957-58 zakończył studia i przeniósł się angielskiego klubu Wembley Lions. Po dwóch latach Hughes zajął się trenerką i przez jeden sezon pracował z reprezentacją Danii. Zadaniem Gary Hughesa było unowocześnienie polskiego hokeja, wprowadzenie bardziej efektywnych metod treningowych i nowych elementów gry. Po latach ocenia się, że kanadyjski trener zrobił wiele dobrego dla polskiego hokeja. Stał się niekwestionowanym autorytetem w środowisku hokejowym.” (Historia Polskiego Hokeja - Władysław Zieleśkiewicz)



W książce „Śladem hokejowego krążka” Witolda Domańskiego czytamy:

„Na prośbę PZHL prezes LIHG namówił Kanadyjczyka Gary Hughesa, aby się podjął w Polsce pracy trenera. Hughes, który grywał w swym rodzinnym kraju, a następnie w Anglii, był później trenerem w Danii, której hokej zaczął stawiać pierwsze kroki. Kiedy przyjechał do Polski nie umiał ani słowa po polsku, ale miał dziwny dar nawiązywania kontaktu z zawodnikami. Po roku poznał trochę język w czym walnie mu pomógł jego asystent, dawny reprezentant Polski, Marian Jeżak władający angielskim.

Hughes miał swoisty sposób postępowania z podległymi mu zawodnikami. Z jednej strony był niezwykle wymagający, z drugiej zaś „poza służbą” bardzo przyjacielski. Pracę rozpoczął nie tylko od zorientowania się co do wartości sportowych poszczególnych zawodników kadry, ale zebrał również informację z prywatnego życia każdego zawodnika. W swoim notesie miał wiele, wydawałoby się, niepotrzebnych zapisów, które jak się jednak okazało, pozwalały mu na poznanie psychiki zawodnika i zrozumienie przyczyn jego zachowania się.

Warto przytoczyć dwa fakty, które charakteryzowały jego postawę wobec zawodników. Zdarzyły się one na tym samym treningu. Kiedy zawodnicy wyjechali na taflę lodowiska łódzkiego, zawołał jednego z nich i kazał przynieść na lód krzesło i postawić obok bandy. Na krześle tym posadził zdumionego Andrzeja Fonfarę, którego zwolnił tego dnia z treningu.
- Czy ty wiesz - spytał go po godzinie Hughes - dlaczego nie trenowałeś?
- Nie.
- Bo dziś są twoje urodziny.
Zaraz potem, gdy trening się skończył i zawodnicy schodzili do szatni, zatrzymał trzech i nic nie mówiąc dał im jeszcze kilka bardzo męczących ćwiczeń.
- To za to, że w ciągu godziny nie przykładaliście się do pracy. Trzeba się jeszcze pomęczyć aby trening nie był dla was stracony.

Jego polecenia, bardzo często ciężkie do wykonania, były przyjmowane bez szemrania. Zazdrościli mu tego autorytetu polscy trenerzy, ale twierdzili, że taką postawę może sobie wyrobić tylko cudzoziemiec.
 


Trener Hughes, jako były obrońca, wziął się przede wszystkim za przygotowanie formacji defensywnych, ucząc wszystkich zawodników sztuki bodiczkowania. Pod tym jednak względem Polacy byli niezbyt pojętni, bo gra ciałem wymagała nie tylko umiejętności odpowiedniego jego nastawienia w celu zahamowania rozpędzonego przeciwnika, ale również zastosowania tego ruchu w ciągu ułamka sekundy, w najbardziej odpowiednim czasie, to jest wtedy gdy przeciwnik najmniej się tego spodziewa. Niestety nasi zawodnicy wykonywali bodiczki „sygnalizowane”. Kiedy już w Polsce nie było Hughesa, znalazł się jeden zawodnik, który najlepiej wykonywał bodiczkowanie. Był to Ludwik Czachowski z Pomorzanina Toruń, który potrafił tak „łapać” na ciało, że przeciwnik lądował poza bandą.”

 

 

Podczas olimpiady w Innsbrucku w roku 1964 w turnieju wzięło udział aż 16 zespołów a do dyspozycji były tylko dwa lodowiska - Eisstadion i Messehalle. „Pogodzić mecz i trening dla 16 zespołów na dwu obiektach było bardzo trudno. Hughes uważał, że gdy Polacy wychodzą na pierwszą tercję, to jeszcze „śpią”. Dlatego rzucił hasło „cztery tercje dla polskiej drużyny!” Co to znaczyło? Chodziło mu o to, ażeby bezpośrednio przed meczem drużyna potrenowała ostro pół godziny na lodowisku, co przy wyżej wspomnianych dwu lodowiskach nie było możliwym. Dla Polaków nie ma jednak sytuacji bez wyjścia. Za cenę polskich papierosów itp. „wynajmowano” jedną trzecią ślizgawki ogólnej znajdującej się obok olimpijskiego lodowiska i odgrodziwszy teren przeznaczony dla zawodników linią, by nie było kolizji ze ślizgającymi się dziećmi - przeprowadzono „pierwszą tercję”. Po takiej rozgrzewce rzucali się Polacy na przeciwników, niszcząc ich tempem gry.”

 

 

Hughes bardzo przeżył niespodziewaną porażkę z Japonią 3:4.

- Gdybym przy stanie 3:2, a nawet 3:3 ustawił drużynę na obronę! - powiedział. Kanadyjczyk nie mógł patrzeć chłopcom w oczy i zniknął z hali. Wrócił późno w nocy. Gdzie był? Przesiedział parę godzin w barze ze Szwedami (jego matka była Szwedką).

- Oni pili whisky, a ja piwo.

- Kto oni?

- No Tumba, Stoltz i inni...

- Ależ dziś mają ważny mecz z CSRS (rozmowa była o 3 rano)?

- No to co. Powiedzieli, że i tak ich załatwią.

I „załatwili” 8:3! Dało im to srebrny medal. A przecież Czechosłowacy spali całą noc, rano mieli gimnastykę... Niezrozumiałe, ale nie oznacza, że to Szwedom pomogło. Po prostu zawzięli się.

Tymczasem Hughes rozbierając łóżko znalazł dwie butelki piwa pod poduszką. Zwykle, po każdym wygranym przez Polaków meczu kładł mu je tam sekretarz generalny PKOl.

- Skąd to piwo - zapytał Hughes.

- Jak to skąd? Wiesz kto je tam kładzie.

- Ale ja wczoraj przegrałem mecz! I to ja, a nie chłopcy!

- To nic. Dał ci dla zachęty.

Hughes nie mógł jednak tego zrozumieć, pomruczał i zapadł w kamienny sen. Niemniej jednak, jak zawsze wybiegł z drużyną o 7 rano na gimnastykę.

Niestety drużynę opuścił po Olimpiadzie trener Gary Hughes . Nie było to wynikiem złej oceny jego pracy, bo przecież wyciągnął drużynę z dołów tabeli B i widma spadku do klasy C. O zrezygnowaniu z jego usług zadecydowały sprawy dewizowe.”

Gary Hughes prowadził reprezentację Polski podczas Mistrzostw Świata Grupy B w Sztokholmie w roku 1963 (Polacy zajęli 4. miejsce, odnosząc cztery zwycięstwa i ponosząc dwie porażki) oraz w czasie Igrzysk Olimpijskich w Innsbrucku rok później. W Austrii nasza kadra przegrała spotkanie eliminacyjne z RFN i musiała rywalizować w słabszej Grupie B. Polacy z siedmiu spotkań aż sześć rozstrzygnęli na swoją korzyść i tylko w jednym pojedynku lepsi byli rywale, co pozwoliło zająć podopiecznym Hughesa 1. miejsce.

 


Materiały opracowane na podstawie książek:
„Śladem hokejowego krążka” Witolda Domańskiego
"Historia Polskiego Hokeja" Władysława Zieleśkiewicza
oraz gazet Przegląd Sportowy, Sport.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
Wypowiedz się o hokeju!
Shoutbox
  • Ligota_GKS: Na przełomie wieku do Was jeździliśmy, ale wiadomo jak to wtedy wyglądało i czym się kończyło
  • Młodziutki: W kurniku będzie 1400 u nas 4000 niezła proporcja
  • Kudlaczenko: No i?
  • Simonn23: wstyd żeby w Katowicach nie było porządnego lodowiska
  • omgKsu: Po co jak na lidze te marne 1400 mieli ciezko uzbierac
  • Ligota_GKS: w Oświęcimiu też tłumy nie chodziły na zasadniczy. Przykład Sosnowca pokazał, że potrzebne są nowoczesne obiekty, żeby podnieść frekwencję
  • unista55: Marketingowo lepiej, by to Unia grała w LM... pokazalibyśmy przynajmniej Europie, że w Polsce i 4000 może przyjść na mecz. Ale co ma być to będzie :)
  • PanFan1: Szkoda że nie da się zorganizować chociaż finałowych meczy w spodku, bo się nie da prawda ?
  • Paskal79: Panowie dlatego trzeba coś zrobić ,by projekt który wygrał na remont naszego lodowiska nie wszedł na życie ,bo pamiętajmy już nigdy nowego lodowiska ,czy nowoczesnego nie będzie , jakie to ważne dla miasta , mieszkańców i zawodników, przykład Sosnowca pokazuję jakie to ważne,wtedy można organizować praktycznie wszystkie ważne imprezy hokejowe i nie tylko! A tak będziemy mieli taką,, starą babę ''która była u kosmetyczki i się podrobiła a w środku dalej starość i ruiną składowisko 60 la
  • omgKsu: Amen.
  • Paskal79: To fakt jakby przyszło nawet ok 2500-3000 tyś na LM i taka oprawa to na pewno by na tych europejskiej działaczach zrobiło wrażenie,bo nie ukrywajmy LM w Europie niee ciszy się uznaniem i niee wiem czy 30/40 %pojemnosci lodowisk są wypełniane no i łatwiej skusić zawodników do podpisania kontraktów,bo kasa b ważna,ale to już jakiś argument, choć droga ciężka i daleka do tego Ale ja stawiam 4:2 w serii dla Uni:-)
  • Paskal79: No pewnie w spotku trzeba zarezerwować termin wcześniej , choć może być wolny,ale koszty zamrożenia lodu i zrobienia lodowiska i band to duże koszty, raczej ciężko do ogarnięcia, choć było by super,dla kibiców pewnie na takie final w spotkaniu przyszło by 5-7tys a może i więcej no i goście by się zmieścili:-)
  • hanysTHU: Zawsze można grać w Sosnowcu. Teren neutralny;)
  • PanFan1: Toronto: po meczu Leeafs, potrzebują czterech godzin i 21 osób obsługi, żeby przygotować halę dla Raptors - ludzie dlaczego u nas nie może być normalnie ??? Może my po prostu zbyt mało wymagamy od swoich pryncypałów ? Łatwo nas zbyć tanią bajeczką że się nie opłaca i nie da (qoorwa wszędzie się da, tylko nie u nas)
  • PanFan1: https://youtu.be/UTnnX6M5K-4?si=75N-m8pm58Tj0st2
  • hanysTHU: Madison Square Garden też w momencie się przeobraża.
  • hanysTHU: Ale takie podejście,że się nie da. Płacę podatki to kujwa wymagam.
  • hanysTHU: Ale na komisje, audyty audytów to ja nie chcę płacić
  • TenHasek;): Szkoda ,że w Oświęcimiu nie ma hali jak w Ameryce . Myślę ,że lekko zapełnili by hale na 60 tysięcy . Bilety by się sprzedały w pół dnia i jeszcze trza bilbordy w "centrum" " miasta " postawić
  • Paskal79: Szkoda faknie było by spodek odwiedzić na takim finałowym meczu,no trudno, choć atmosfera tu i tu będzie gorącą to pewne
  • PanFan1: Powiem Ci Paskal że chętnie bym się wybrał, akurat w PL będę i myślę że spodek byłby pełny.
  • PanFan1: Dokładnie to mam na myśli Hanys, śmierdzi mi w tym wszystkim zwykłym lenistwem, a nie to że się nie da.
  • Paskal79: Nie lenistwem kasa panowie kasa,i może termin bo kto na początku roku,zarezerwuje spodek na finał w hokeju!?, jakby Katowice niee weszły to straty byłby ogromne,bo ani meczy ani innych imprez nie było by
  • Paskal79: Panfan a może były pełny dużo kibiców z Katowic by było mogłoby z Oświęcimia też przyjechać,a w dodatu pewnie trochę kibiców z innych drużyn i miast z okolic by wpadło na finał,bo zapowiada się bardzo ciekawa batalia.....
  • PanFan1: ... ale jak trzeba wiec dla aktywu partyjnego, z darmowym kateringiem, gorzałą i [****]mi ogarnąć, to się terminy znajdują od ręki ? 😉
  • PanFan1: ... dziewczynkami...
  • PanFan1: Łatwiej byłoby zapełnić spodek poczas finału THL, niż np. na mecze Repry.
  • Arma: Żeby zapełniać cokolwiek to najpierw kibicom trzeba pokazać ten sport bo poza Południem i Toruniem to mało kto wie że w PL jest hokej. Jak nie było klubu z ekstraklasy w mieście to raczej nowy widz się nie dowie o tym sporcie.
  • PanFan1: I tak i nie Arma, jak byłem w styczniu u siebie, spotkałem młode małżeństwo z trójką dzieci u nas na hali przed meczem - poznaniacy - przyjechali w koszulkach "koziołków", bo chcieli obejrzeć polską ligę i Podhale. W Nottingham (na MŚ) była masa Polaków z Gdańska, ale i z Bydgoszczy byli i wrocławiaków spotkałem, nie jest zaś tak że ten nasz hokej jest całkiem nieznany
  • PanFan1: Poza tym wracając do finału THL, mecze będą w TVP, będą zapowiedzi, gdyby było to ogarnięte w spodku, masz pełną halę na bank, was z Oświęcimia przyjechałoby "legion", Gieksy na pewno nikt nie musiałby namawiać, a i takich wolnych strzelców jak w tym przypadku mnie, dwa razy powtarzać nie trzeba by było, no tylko trzeba wpierw się za to było zabrać
  • m1chas: Biletów na sobotę online już nie ma 🙂
  • Arma: Bilety na spodek by się wyprzedały od razu ale zabezpieczenie takiej imprezy to byłby horror dla służb.
  • PanFan1: Arma proszę cię, nie wymyślaj, skoro inne dyscypliny można zorganizować i wszędzie indziej można, to i hokej by się dało, tylko trzeba najpierw chcieć.
  • J_Ruutu: Problemem nie jest zabezpieczenie spodka, lecz zrobienie i utrzymanie tam lodu.
  • PanFan1: kiedyś się robienie lodu w spodku udawało, chyba że teraz aparatura już niedomaga ?
  • hubal: władzom się nie opłaca , mniej kasy do zajumania
  • hokej_fan: Bilety online na sobotni mecz w Oświęcimiu wyprzedane
  • hokej_fan: Będzie się działo
  • Hokejowy1964: Aparatura, w trakcie ostatniego remontu, została że to tak ujmę "zdekompletowana". To po pierwsze. Po drugie biletów sprzedało by się max 3, w porywach 4 tysiące i taka liczba w Spodku słabo wygląda. Duża część biletów trafiłaby do kibiców sukcesu i oni już nie stworzą takiej atmosfery jaką mamy na małej hali. Spodek jest we władaniu tak zwanego "operatora" a oni nie są skorzy do współpracy z Klubem, Del karnie mówiąc. W wielkim skrócie to tyle.
  • hokej_fan: Biletów na mecze sobota-niedziela w Oświęcimiu, online już niema. Rozeszły się w kilka godzin.
  • Arma: Ale kibic sukcesu nie ma stworzyć atmosfery. Ma kupić bilet, kupić jedzenie i być liczbą w sprawozdaniu. Niestety ale dla żywotności dyscypliny, kibice sukcesu są najważniejsi. Każdy kto chodzi na hokej regularnie, będzie chodzić dalej, to bańka tak wąska i zamknięta na nowe osoby. Kiedyś jak ta dyscyplina się nie zawinie w kraju, będzie trzeba zburzyć małe obiekty i zbudować większe dla kibiców którzy przyjdą na mecz raz w miesiącu albo od świeta
  • uniaosw: Zakładając że było 2000(na pewno nie mniej) biletów online na każdy dzień online to dzisiaj poszło w sumie 4000 biletów, Brawo
  • uniaosw: Bez tego drugiego online oczywiście
  • omgKsu: Brawo kibice z miast finalistów :)
  • hokej_fan: Hasło się sprawdza. "Oświęcim - tu się dzieje"
  • PanFan1: To o tym Hokejowy nie wiedziałem, czyli w spodku lodu nie uświadczy. Ale co do możliwej ilości sprzedanych biletów na taki event to z Tobą zapolemizuję, myślę że ze 3K to sam Oświęcim by łykał, u nich nikogo na hokej zapraszać nie trzeba, a mają blisko do Kato. Waszych też przecież byłoby dużo, no i jeszcze wonych strzelców też by było sporo.
  • Hokejowy1964: PanFan moim zdaniem w naszych realiach jest niewykonalne to co proponujesz.. Nie przy tej mentalności kibiców.
  • PanFan1: Masz ich na co dzień, więc trudno mi z Tobą o tych sprawach dyskutować, chociaż tyscy i nowotarscy pokazali ostatnio że da się.
  • Hokejowy1964: Wy kibicowsko jesteście inaczej postrzegani. Nie wyobrażam sobie takiego klimatu za kilka dni na meczach finałowych. Za dużo naleciałości kibolskich z piłeczki skopanej niestety....
  • Luque: Nitrasa zaproście do młyna... polansuje się chłop trochę ;p
  • rober03: A ja bym tak obejrzał finał przy piwku pokomentował nawet trochę sobie nawzajem podokuczał a potem pogratulował zwycięzcy i wrócił do domu
  • KOS46: Myślę, że "Spodek" przy tym zainteresowaniu wydarzeniem wśród kibiców, to mógłby zostać szczelnie wypełniony. Już na PP z Tychami w Krynicy oświęcimianie zdominowali trybuny, i nie myślę tu jedynie o sektorze kibolskim. W Katowicach, do których mamy blisko to myślę, ze przy takim głodzie sukcesu to 3000 mogłoby się wybrać. A i nasi kibole mają tam wielu przyjaciół. Mogłoby być grubo... Miejscowych też przyszłoby dużo więcej niż do małej hali.
  • tombot64: To na szczęście czysta fantastyka i pobożne życzenia, najwięcej kibiców Unii to by przyjechało wyremontować spodek z Chorzowa haha, zapomnijcie.
  • hanysTHU: Jeszcze bilety w rozsądnej cenie i byłoby pełno. Byłem na zagranicznych gwiazdach ligi vs repra i było pełno. Bilety były wtedy po dychę;) Z górnych miejsc nie widać krążka ale był full.
  • flashki80: ale na co komu "kibice" kerzy nawet kolory linii by pomylili? Dla Małopolan: ci z chorzowa wam przetłumaczą
  • flashki80: P.S. oby ten głód nie został zaspokojony...
  • PanFan1: Ludzie o co tu chodzi z tym Chorzowem ?
  • Luque: O to, że Unia z kibolami Ruchu się przyjaźni ;)
  • Andrzejek111: Nie Unia, tylko kibole Unii
  • PanFan1: Przecież Chorzów ma nie wiele wspólnego z hokejem, choć kibicować każdemu wolno.
  • hubal: Ruch 3yma z Wisłą K a Unia Oś kibicuje Wiśle PanieF1
  • Luque: Jeśli chodzi o sport to kiedyś przed meczem reprezentacji chciałbym usłyszeć prawdziwy hymn Polski
  • Luque: https://m.youtube.com/watch?v=PsUIGY_b99M&pp=ygUEUm90YQ%3D%3D
  • S'75: Nie Unia Oświęcim kibicuje Wiśle...tylko kiedyś dużo osób jeździło na Wisłę i był to raczej FC niż jakaś zgoda ...czy jak tam zwał...
  • RafałKawecki: Ja tam kibicuję tym co aktualnie grają z GTS Wisła. Ten klub zawsze będzie mi się kojarzył z milicją.
  • TenHasek;): Ogólnie to [****] WRWE i tyle w temacie piłkarskim 🤣
  • hanysTHU: https://zrzutka.pl/wvffcv
  • hanysTHU: Kiedyś nie do pomyślenia żabskocygański układ idealny. Bez napinki...
  • PanFan1: dzięki Hubi ino po co to się do hokeja pcho ?
  • hanysTHU: Nie tylko przez Wisłę, pod koniec lat osiemdziesiątych na Cichej często skandowano na trybunach Unia Oświęcim. A z Wisłą wtedy była kosa. Sztamę Ruch miał z Jagiellonią. A ta Unia na Ruchu mogła być przez Waldka Waleszczyka wychowanka Zatorzanki ,który grał później w Unii z której przeszedł do drużyny niebieskich i zdobył z nią tytuł mistrza Polski w pamiętnym 1989 roku.
  • S'75: https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Mieczys%C5%82aw_Szewczyk
  • S'75: https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Waldemar_Waleszczyk
  • S'75: To chyba o Miecia Szewczyka Ci bardziej chodziło:)
  • S'75: A tu jeszcze taka ciekawostka że strony kibiców Widzewa Łódź...
    Innym przykładem takiego wczesnego „układu” byli kibice Unii Oświęcim. Jesienią 1988r. podczas pamiętnego meczu w Białymstoku Jagiellonia – Widzew (debiut Jagi w I lidze) na trybunach pojawiło się także 3 kibiców Unii Oświęcim, która w tamtym czasie miała zgodę z kibicami Ruchu Chorzów. Goście z Oświęcimia chcieli wówczas zrobić zgodę z „Jagą” i przy okazji nawiązali także przyjazne stosunki z obecnymi na tym spotkaniu kib
  • S'75: Kontaktów szerszych raczej nie było, choć watro podkreślić, że gdy na początku lat 90tych ŁKS grał w ramach rozgrywek hokejowych (słynny come back Stopczyka) to przybyli na halę fani Unii przychylnie wyrażali się o Widzewie, co z oczywistych względów nie podobało się gospodarzom, więc były ganianki na hali. Wśród gości raczej fanów Widzewa nie było (lub pojedyncze osoby) dlatego też relacje te „umarły” śmiercią naturalną
  • hanysTHU: Tak jest!!! Pomyliłem zawodnika. Czuwaj!
  • hanysTHU: Skąd ten Waldemar mi się wziął?
  • hanysTHU: Jeżeli ktoś to pamięta to ma prawo do lekkiej sklerozy ;)
  • PanFan1: S'75 - nikogo nie obrażając, ale to co tu odpisujesz, jakieś nawiązywanie zgód itd. - dla mnie osobiście - jest kompletnie idiotyczne. Po co to komu ?
  • hanysTHU: Historia panie, historia!
  • hanysTHU: Nawiązanie do dzisiejszych zgód i układów.
  • PanFan1: Przyjeżdżam na mecz w koszulce drużyny której kibicuję, zajmuję kulturalnie wykupioną i przeznaczoną dla mnie miejscówkę, nikogo nie obrażam, zachowuję się kulturalnie, po cholerę jakieś "zgody" i inne takie ... ? Tyscy i nowotarscy kibice parę dni temu udowodnili że w Polsce to również jest możliwe.
  • PanFan1: Mam nadzieję że to rozejdzie się szerzej po innych hokejowych obiektach, a kopana niech robi co chce, mam na nią całkowicie wyepane ;)
  • emeryt: jest tu jakiś detektorysta?
  • hanysTHU: W grupach lepszy doping a pikniki niech siadają gdzie chcą 😛
  • Oilers: Widzieliście logo orlen na koszulkach litvinowa?
  • omgKsu: Oczywiście.
  • hanysTHU: I na tafli.
  • narut: Trzyniec zmógł Budziejowice w 7 meczu...
  • Oilers: teraz sparta, czy będą losować?
  • Paskal79: Sparta -Triniec i Pardubice -Litvinov,a w Szwecji Farjestad (1)-Rogle (9)awans 9 drużyny to Ci niespodzianka
  • Paskal79: W Szwajcarii na cztery pary, to w trzech jest 3:3 w meczch i będą 7 spotkania
  • Simonn23: 6-7 kwietnia i w Oświęcimiu, i w Trzyńcu mecze najwyższej rangi
  • Oilers: Z tymi biletami na ms to jest niezła ściema, wydaje sie ze na mecze Polaków zostało juz niewiele biletów, a prawda jest taka że Słowacy kupili całodniowe
  • Giovanni: Ludzie ktoś ma archiwalne tabele 2 liga 94/95 Znicz,CKH Cieszyn, oraz rezerwy TTH i Stoczniowca ale co było z Krynicą ??
  • JARASSTO: @Giovanni: Tam jeszcze zdaje się Boruta Zgierz wtedy w lidze grała.
  • TenHasek;): Masz rację Simon . 7 kwietnia ważne 3 zwycięstwo Mistrza Polski z rzędu i feta GKS Katowice na lodzie w Oświęcimiu
  • Giovanni: @Jarrasto Boruta to padła tak 2 sezony wcześniej :) jeszcze BTH II.Kurcze żeby kilkanaście ekip więcej wtedy grało w 2 lidze i więcej TV było
  • Giovanni: Tak chciałoby się cofnąć czas
  • Giovanni: Moim zdaniem na początku lat 90 to powinno być tak ze 40 ekip hokejowych co daje 1 i 2 ligę po 10 drużyn a 3 liga to powinna być podzielona na 4 grupy (Północ,Centrum,Południe i Śląsk) razem z rezerwami ponad 50 drużyn
Tylko zalogowani użytkownicy mogą korzystać z Shoutboxa Zaloguj się!
© Copyright 2003 - 2024 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe