MŚ Dywizji IB: Lepiej brzydko wygrać, niż ładnie przegrać (WIDEO)
Reprezentacja Polski po niezwykle zaciętym i emocjonującym meczu pokonała Estonię 3:2. Dwie bramki dla biało-czerwonych zdobył Filip Komorski.
Ufff – po takim meczu można odetchnąć z ulgą. Zacznijmy od tego, że nie było to dobre spotkanie w wykonaniu „Orłów”. Kolejny raz słabo radziliśmy sobie w przewagach, niezbyt dokładnie rozgrywaliśmy krążek i złapaliśmy zbyt dużo wykluczeń.
Słabszy początek
Estończycy zaskoczyli nasz zespół agresywną grą i mocnym forecheckingiem. W złapaniu odpowiedniego rytmu nie pomógł nam też fakt, iż w pierwszych sześciu minutach dwukrotnie odwiedzaliśmy ławkę kar. Po ośmiu minutach statystyka strzałów wyniosła 8-1 na korzyść gospodarzy turnieju.
Niemniej w 15. minucie podopieczni Tomka Valtonena objęli prowadzenie. Cała akcja zaczęła się od przytomnego dogrania Pawła Droni do Szymona Marca, który od razu uderzył z okolic linii niebieskiej. Villem-Henrik Koitmaa odbił krążek, ale wobec dobitki Filipa Komorskiego był już bezradny.
Biało-czerwoni znów mieli spore problemy ze skutecznością. Drogi do siatki w dogodnych sytuacjach nie znaleźli Krystian Dziubiński, Komorski i Bartłomiej Neupauer.
Estończycy też mieli kilka świetnych okazji, ale w naszej bramce dobrym refleksem popisywał się John Murray. Aleksei Sibirtsev, Andrei Makrov po swoich próbach mogli tylko pokręcić głową z niezadowolenia.
Piękne gole środkowych
Niezwykle ważna dla dalszych losów spotkania okazała się bramka Filipa Komorskiego z 46. minuty. Wychowanek warszawskiej Legii „złapał” gumę na linii niebieskiej i uderzył z pełnego zamachu. Krążek - ku radości„Orłów”
- zatrzepotał w siatce.
Nasz zespół poszedł za ciosem i chwilę później zdobył trzeciego gola. Przepięknym uderzeniem z lewego bulika popisał się Bartłomiej Neupauer, który zmieścił gumę w okienku długiego rogu. Tak właśnie należy wykańczać akcje.
Gospodarze turnieju złapali wiatr żagle po trafieniu Makrova, który zamienił na bramkę okres gry w przewadze. Były napastnik GKS-u Tychy popisał się fantastycznym uderzeniem bez przyjęcia i „Jasiek Murarz” musiał skapitulować. Dwie minuty później kontaktowego gola zdobył Robert Rooba i do samego końca musieliśmy się niepokoić o końcowy wynik.
Selekcjoner Jussi Tupamäki w końcówce zdecydował się na manewr z wycofaniem bramkarza, ale w żadnym stopniu nie wpłynął na wynik.
– Mieliśmy wynik 3:0, ale później złapaliśmy niepotrzebną karę. Straciliśmy bramkę w osłabieniu i wszystko się posypało. Przyszła nerwowość, drżenie rąk i rywal zdobył kolejnego gola. Możemy się cieszyć, że utrzymaliśmy korzystny wynik do samego końca – przyznał Filip Komorski.
Nie wszystko zależy od nas
Po czterech spotkaniach w tabeli mistrzostw prowadzą Rumunii, mając na swoim koncie 10 punktów. Dorobek podopiecznych Tomka Valtonena jest dokładnie taki sam, ale hokeiści z kraju Drakuli mają z naszym zespołem lepszy bilans bezpośrednich spotkań.
Jeśli „Orły” chcą awansować na zaplecze elity muszą wygrać jutro z Japonią po regulaminowym czasie gry i liczyć, że Holendrzy urwą przynajmniej punkt Rumunom.
Estonia – Polska 2:3 (0:1, 0:0, 2:2)
0:1 - Filip Komorski - Szymon Marzec, Paweł Dronia (14:57),
0:2 - Filip Komorski (45:44),
0:3 - Bartłomiej Neupauer - Marcin Kolusz, Alan Łyszczarczyk (47:29),
1:3 - Andrei Makrov - Aleksandr Ossipov (50:13, 5/4),
2:3 - Robert Rooba - Robert Arrak, Aleksei Sibirtsev (52:52).
Sędziowali: Geoffrey Barcelo (Francja) – Jake Davis (Stany Zjednoczone), Gasper Jaka Zganc (Słowenia).
Minuty karne: 8-16.
Strzały: 33-33 (8-7, 10-17, 15-9)
Wznowienia: 35-39.
Widzów: 2150.
Estonia: Koitmaa – Lahesalu, Sorokin (2); Sibirtsev, Arrak, Rooba – Ossipov (2), Kerna (2); Makrov, Petrov (2), Andrejev – Novikov, Slessarevski; Usov, Embrich, Viitanen - Svarõgin, Vōrang; Vasjonkin, Parras, Fursa.
Trener: Jussi Tupamaki
Polska: Murray (2) – Kolusz, Jaśkiewicz (2); Wronka, Dziubiński (4), Kapica – Dronia, Kostek (2); Malasiński, Neupauer, Łyszczarczyk (2) – Ciura, Wajda; Jeziorski, Komorski, Gościński – Michalski, , Domogała, Marzec (4).
Trener: Tomek Valtonen.
Komentarze