Niedosyt
Reprezentacja Polski poniosła drugą porażkę w turnieju „Beat COVID-19”. Biało-czerwoni przegrali 0:1 z Francją, ale na tle silniejszego kadrowo rywala zaprezentowali się nieźle. – Pozostał niedosyt, bo zasłużyliśmy na przynajmniej punkt – zaznaczył Róbert Kaláber.
HOKEJ.NET: – Przegrywamy z Francją 0:1. Poprosiłbym o kilka słów komentarza na temat tego spotkania.
Róbert Kaláber, selekcjoner reprezentacji Polski: Pozostał niedosyt, bo graliśmy dobre spotkanie. Straciliśmy przypadkowego gola, bo guma odbiła się od naszego defensora i znalazła się między parkanami. Zostaliśmy dziś bez punktu. Szkoda, bo zasłużyliśmy na niego swoją walką i podejściem.
Nie da się ukryć że w starciu z tak silnym przeciwnikiem musimy wykorzystywać swoje okazje. Czasem zwlekamy z decyzją o oddaniu strzału lub brakuje nam finalnego podania. W Bratysławie nie będzie inaczej. To rywale będą prowadzić grę, a my musimy maksymalnie wykorzystać to, co sobie wypracujemy.
Z takimi rywalami jak Austria czy Francja jest tak samo. Cieszy na pewno to, że graliśmy w sposób zaangażowany i byliśmy zdyscyplinowani. Przypomnę też, że graliśmy trzy mecze pod rząd, a Francja miała okazję, by odpocząć.Chcę pochwalić chłopaków za to, że zostawili serca na lodzie.
Co przesądziło o zwycięstwie Francuzów?
–Pechowy gol i detale – to przesądziło o końcowym wyniku. Przeciwko Austrii i Francji w defensywie wyglądaliśmy całkiem dobrze.
Trzeba też przyznać, że „Les Bleus” zagrali bardzo mocnym składem. Nam z przodu brakuje doświadczonych zawodników jak Dziubiński, Komorski czy Starzyński. Na skrzydłach nie grają przecież Wronka i Kapica. Nasz potencjał ofensywny jest niższy. Gdy będzie pełny skład, to ta drużyna na pewno będzie lepsza.
Czy był to nasz najlepszy mecz na tym turnieju?
– Myślę, że tak. W mojej opinii Francja zabrała do Lublany zespół z większym potencjałem. Na papierze wyglądają na bardzo mocnych. Mają dwa solidne ataki dlatego tutaj trzeba pochwalić nasz zespół, że się im postawił. Starali się na tyle, na ile mogli. Wszyscy muszą wykonać swoją prace, a swoje okazje, które wypracowujemy musimy wykorzystać.
Trzeci mecz i w trzeciej tercji tracimy ważnego gola. Czy to pech, przypadek czy problemy z kondycją?
– Miesiąc nie graliśmy, bo mieliśmy przerwę po lidze. Trenowaliśmy kilka dni, nie jesteśmy super przygotowani do tego turnieju. Jakby były to mistrzostwa świata to ci chłopacy nie mieliby aż tyle przerwy od treningów. Ten turniej był zgłoszony na początku roku, a wielu zawodników miało inne plany czy programy przygotowań. Ale starają się walczyć na tyle, na ile mogą.
Gdyby był to turniej rangi mistrzowskiej, to na pewno byśmy się do niego inaczej przygotowali. Było też zamieszanie z reprezentacja Ukrainy i koniec końców zagraliśmy trzy mecze pod rząd. Mimo to pod względem kondycyjnym drużyna wyglądała dobrze.
W środę dzień wolny. Jest zatem trochę czasu na odpoczynek i na regenerację...
– Zagrać sześć meczów w pięć dni, to po prostu masakra. Zawodnicy nie są przygotowani, aby tyle zagrać. To mocna dawka.
Dlatego jeszcze raz chcę pochwalić chłopaków za podejście i poświęcenie. Przed turniejem nie grali żadnego sparingu, ale najbardziej cieszę się, że możemy grać z tak mocnymi przeciwnikami, dlatego chylę głowę przed chłopakami.
Rozmawiał: Sebastian Królicki
Komentarze