Róbert Kaláber: Nie możemy być naiwni
- Musimy być przygotowani przede wszystkim na grę w destrukcji. Nie możemy być naiwni i grać otwartego hokeja z takimi przeciwnikami - mówi przed turniejem finałowej rundy kwalifikacji olimpijskich trener reprezentacji Polski Róbert Kaláber.
Kaláber w związku ze zbliżającym się turniejem w Bratysławie udzielił wywiadu słowackiemu portalowi HokejPortal.sk. Został zapytany między innymi o to, jakie zainteresowanie towarzyszy imprezie w polskich mediach.
- Nie jest zbyt wielkie. Hokejowa publiczność nie jest aż taka szeroka - odpowiedział. - Ci, którzy w Polsce śledzą hokej, oczywiście wiedzą o kwalifikacjach. Wiem też, że Polski Związek Hokeja na Lodzie organizuje wyjazd autokarowy dla kibiców z Polski. Związek bardzo angażuje się w tę sprawę.
Zapytany o to, ilu Polaków można by się spodziewać w Bratysławie, gdyby nie sytuacja związana z pandemią i utrudnieniami w przemieszczaniu się pomiędzy krajami, odpowiedział: - Trudne pytanie. Nie będę zgadywał, bo bym skłamał.
Kaláber przyznaje, że Polacy na papierze są najniżej notowanym zespołem, który zagra w stolicy Słowacji i dodaje, że jego zdaniem rozwój polskich hokeistów blokuje brak limitu obcokrajowców w lidze.
- Liga podniosła swój poziom, ale jest całkowicie otwarta na obcokrajowców. Jest nawet drużyna z 22 zagranicznymi zawodnikami, a Polacy tracą grunt pod nogami - mówi. - Polscy zawodnicy nie odgrywają ważnych ról, nie grają w ważnych fazach meczów, takich jak przewagi i osłabienia. Oczywiście przyjmuję opinię, że na papierze jesteśmy outsiderem grupy, bo Polska prawie w ogóle nie gra z przeciwnikami na takim poziomie. Nawet nie wiem, kiedy Polacy ostatni raz grali ze Słowakami (w 2004 roku w towarzyskich meczach w Popradzie - przyp. red.). To wszystko są rywale z wyższego poziomu. Musimy być przygotowani przede wszystkim na grę w destrukcji. Nie możemy być naiwni i grać otwartego hokeja z takimi przeciwnikami.
Na kim więc trener reprezentacji Polski chce oprzeć grę? - Na pewno na Johnie Murrayu. To on pomógł się zakwalifikować do Bratysławy - mówi. - Jego występ był kluczem do zwycięstwa z Kazachstanem w decydującym meczu turnieju prekwalifikacyjnego. Obronił wtedy 52 strzały. Innym doświadczonym zawodnikiem jest Grzegorz Pasiut, który w przeszłości przebił się w Niomanie Grodno. W zeszłym roku grał tam też Krystian Dziubiński i miał dobry sezon. Marcina Kolusza znacie z Dukli Michalovce, a Aron Chmielewski jest od dawna podstawowym zawodnikiem Trzyńca. Zawodnikiem robiącym różnicę powinien być też Paweł Zygmunt, który wywalczył kolejną umowę w Litvínovie. Powinien dać dużo swoją fizyczną grą.
Słowacki szkoleniowiec przyznaje, że turniej kwalifikacyjny w jego rodzinnym mieście będzie najbardziej prestiżową imprezą w jego trenerskiej karierze. - Oczywiście. Tak jak jest to wyzwanie dla chłopaków, tak również dobre doświadczenie dla mnie - mówi. - Sam jestem ciekaw porównania hokeja na tym poziomie. Przyjmujemy to jako nowe wyzwanie. Polacy są w tej chwili tylko w dywizji IB, do której nie pasują.
Trener dodał, że pozostaje w kontakcie z prowadzącym słowacką Duklę Michalovce Tomkiem Valtonenem, choć nie w sprawach reprezentacji. - W tej sprawie nie. To jest dobry chłopak, z którym miałem w Polsce dobre relacje - mówi. - Jesteśmy w kontakcie, czasem wymienimy jakieś informacje w trakcie sezonu. On zajął trzecie miejsce z Michalovcami w lidze słowackiej, ja zdobyłem w Polsce mistrzostwo z Jastrzębiem, więc sobie pogratulowaliśmy. Leszek Laszkiewicz często się z nim kontaktuje, a kiedy potrzebujemy referencji co do fińskich zawodników, to Valtonen może nam pomóc.
Słowacka kadra zagra w Bratysławie bez swoich największych gwiazd z NHL, ale selekcjoner reprezentacji Polski i tak ocenia jej siłę bardzo wysoko. - Ta powołana kadra jest bardzo silna nawet bez zawodników NHL. Podobał mi się występ Słowacji na Mistrzostwach Świata. To był aktywny hokej na całej tafli - mówi. - Byli w stanie grać dobrze również ze światową czołówką, a ta obecna drużyna jest jeszcze silniejsza niż ta z Rygi.
Słowacy całym zespołem rozpoczną przygotowania do turnieju dopiero w najbliższą niedzielę. W ostatni poniedziałek jednak zaczęło się minizgrupowanie dla zawodników, którzy nie mogą trenować ze swoimi klubami. Chodzi o graczy występujących na co dzień za Oceanem, gdzie obozy przygotowawcze do rozgrywek jeszcze się nie zaczęły, a także tych, którzy nie mają obecnie klubu. Podobnie sprawę rozwiązali Białorusini.
- Nie wiedziałem, jak to zrobią, bo wiadomo, że obóz przygotowawczy mogli mieć dopiero w czasie przerwy międzynarodowej, a wiem, że ci chłopcy mieli mało kontaktu z lodem. Ostatecznie zaczęli tym obozem w Zwoleniu tydzień wcześniej, co uważamy za dobry ruch. Rozwiązali to całkiem rozsądnie - mówi 51-letni szkoleniowiec.
Trener Polaków cały czas przygląda się także Austriakom i Białorusinom. - Oczywiście nagrania są dostępne. Pewnym problemem jest to, że Białoruś zmieniła trenera i przyszedł tam Kanadyjczyk z Dynamy Mińsk (Craig Woodcroft - przyp. red.), więc ich gra się zmieni - tłumaczy. - Analizujemy więc mecze Dynamy, żebyśmy byli przygotowani przynajmniej na podstawowe rzeczy, takie jak na przykład sposób ataków. W dodatku zagrają dwa mecze sparingowe z Barysem Nur-Sułtan. Ten materiał też będziemy chcieli dostać i dobrze go przeanalizujemy.
Obok Polski najniżej notowanym w rankingu światowym uczestnikiem turnieju w Bratysławie jest Austria. Kaláber zapowiada, że z drużyną Rogera Badera nasza reprezentacja będzie chciała zagrać bardziej ofensywnie.
- Graliśmy z nimi na turnieju w Słowenii w maju - przypomina. - Myślę, że to będzie bardziej wyrównany mecz niż z Białorusią i Słowacją. W tym spotkaniu możemy być odważniejsi w grze do przodu.
Komentarze