Kobiety idą w dobrym kierunku
Długo oczekiwane zgrupowanie mają za sobą hokeistki reprezentacji Polski. W Katowicach oraz w Sosnowcu rozegrały trzy mecze kontrolne, w tym dwa z wyżej sklasyfikowanymi w rankingu światowym Węgierkami i wiedzą już, że... idą w dobrym kierunku.
Jak już informowaliśmy biało-czerwone, które na zgrupowanie reprezentacji czekały od czerwca ubiegłego roku, przegrały w miniony weekend dwie potyczki z Węgierkami, aczkolwiek swoją grą udowodniły, że nie odstają od wyżej sklasyfikowanych rywalek.
- W pierwszym meczu grało nam się świetnie, wszystko było poukładane. Byłyśmy kolektywem - mówi Marta Bigos, napastniczka reprezentacji Polski. - Miałyśmy duże szanse na odniesienie zwycięstwa. Zabrakło nam kilku sekund.
Przez większą część sobotniego meczu Polki utrzymywały jednobramkową przewagę nad Węgierkami, ale na piętnaście sekund przed końcem zasadniczego czasu gry straciły bramkę, a także prowadzenie i - jak się później okazało - zwycięstwo. W dogrywce raz jeszcze zostały zaskoczone przez rywalki i w cały spotkaniu przegrały 5:6.
- Gola, którego straciliśmy na piętnaście sekund przed końcem meczu, oglądaliśmy później na wideo. Węgierka chciała podawać krążek za bramkę, ale odbił się on od łyżwy jednej z naszych zawodniczek i spadł na kij rywalki, która stała w odpowiednim miejscu - relacjonuje Grzegorz Klich, selekcjoner naszej kadry narodowej. - To był spory pech, bo pachniało sensacją. Szkoda, aczkolwiek ten mecz podbudował naszą drużynę. Nasze zawodniczki uwierzyły, że to, co robimy ma sens.
Drugie spotkanie rozegrano wczoraj.
- Niedzielny mecz był o tyle trudniejszy, że był to kolejny dzień naszego zgrupowania. Wcześniej rozegraliśmy dwie potyczki, z chłopcami z Sielca Sosnowiec oraz z Węgierkami, mieliśmy też za sobą kilka treningów i już na śniadaniu było widać po dziewczynach, że są zmęczone - dodaje Grzegorz Klich. - Nie podobało mi się ich nastawienie przed meczem, ale widziałem to zmęczenie. Rywalizację z rywalkami rozpoczęliśmy źle.
- Gdzieś czegoś nam zabrakło - twierdzi Marta Bigos. - Wyszłyśmy na lód rozproszone. To Węgierki dyktowały tempo i warunki gry. To my musiałyśmy się bronić. Pogubiłyśmy się w obronie.
W połowie spotkania biało-czerwone przegrywały ze zwyciężczyniami ostatnich mistrzostw świata Dywizji IIA 1:4, aby ostatecznie ulec 3:5.
- Podczas ostatnich mistrzostw, które odbyły się w Nowej Zelandii, grało nam się z Węgierkami trudniej. Teraz zobaczyłyśmy, że możemy coś ugrać, że idziemy w dobrym kierunku, że wszystko układa się dobrze i w naszej drużynie jest potencjał - dodaje zawodniczka Stoczniowca Gdańsk. - Jeśli coś dalej będzie się działo, jeśli będą pieniądze z PZHL-u i będziemy mogły brać udział we większej liczbie zgrupowań i spotkań, to wiemy, że idziemy w dobrą stronę. Te mecze dały nam cenne doświadczenie. Wiele z tych spotkań wyniosłyśmy.
Pomimo dwóch porażek sztab szkoleniowy reprezentacji Polski pozytywnie ocenia grę prowadzonej przez siebie drużyny.
- Wyniki zawsze mogą być lepsze, ale z postawy dziewczyn, z ich gry i zaangażowania, mogę być zadowolony. Takie mecze przynoszą skutek, bo ta drużyna zaczyna grać coraz lepiej - twierdzi szkoleniowiec reprezentacji Polski. - Jest podstawa do tego, aby z tą drużyną osiągnąć jeszcze więcej. Trzeba tym dziewczynom przyznać, że w bardzo krótkim czasie "łapią", jak mają grać i z meczu na mecz robią coraz mniej błędów. Oczywiście zdarzają się im jeszcze błędy i było je widać w spotkaniach z Węgierkami.
Dodajmy, iż bardzo prawdopodobne jest to, że już w lutym polskie hokeistki rozegrają kolejne mecze kontrolne. Chęć gry z biało-czerwonymi wyraziły Słowaczki.
- Dzwonił do mnie trener Skokan i zaprosił nas na te mecze. To bardzo atrakcyjny rywal, gdyż Słowacja występuje w Dywizji IA (czyli bezpośrednim zapleczu światowej Elity - przyp. red.), a my gramy w Dywizji IIA, więc jest to różnica klas - dodaje Grzegorz Klich. - Powiedziałem o tym dziewczynom i wiem, że są bardzo zainteresowane tymi meczami. Mamy wstępnie zielone światło od PZHL-u na rozegranie tych meczów.
Komentarze