CLJ: Zadecyduje trzeci mecz
W drugim spotkaniu finałowym Centralnej Ligi Juniorów Ciarko PBS Bank Sanok pokonał łączoną ekipę Podhala Nowy Targ i KTH Krynica 5-3 wyrównując stan rywalizacji. Wśród sanoczan hat-trick zanotował Piotr Naparło, a trzy z pięciu bramek gospodarze zdobyli w przewadze. Decydujący o mistrzostwie Polski juniorów pojedynek zostanie rozegrany jutro o godzinie 9:30 w sanockiej Arenie.
Ciarko PBS Bank KH Sanok - MMKS Podhale Nowy Targ/KTH Krynica 5:3 (1:0, 2:1, 2:2)
1:0 Piotr Naparło - Mateusz Gębczyk (06:12) 5/4
1:1 Przemysław Michalski (30:59)
2:1 Piotr Naparło - Maciej Bielec - Radosław Sawicki (31:14)
3:1 Piotr Naparło - Konrad Ćwikła (36:28) 5/4
4:1 Radosław Sawicki (41:50)
4:2 Patryk Wronka (44:50)
4:3 Damian Tomasik - Patryk Wronka (50:50)
5:3 Maciej Bielec - Radosław Sawicki - Kamil Olearczyk (58:44) 5/3
Ciarko PBS Bank Sanok: Łuba (Hućko - nie grał) - Ćwikła, Gębczyk, Świerski, Wanat, Drąg - Olearczyk, Kałużny, Naparło, Sawicki, Bielec - Smagacz, P. Bar, P. Mielniczek, Galla - (Kiwior, Kamenev, Hulewicz, Chmura, Łukowski n/g). Trener: Krzysztof Ząbkiewicz
MMKS Podhale Nowy Targ/KTH Krynica: Błażej Kapica (Michałczak - nie grał) - Tomasik, Jaśkiewicz, Wielkiewicz, Olchawski, Stypuła - Wojdyła, D. Sulka, M. Kmiecik, Wronka, P. Michalski - Dębowski, Wsół, Siuty, Pustułka, Kolasa - Krok, Zieliński, Spirko, Pawlikowski, Maczuga. Trener: Ryszard Kaczmarczyk
Sędziowali: Tomasz Radzik - Wojciech Młynarski, Tomasz Przyborowski
Kary: 20 min. - 22 min.
Strzały: 28 - 25
Widzów: 500
Stan rywalizacji do dwóch zwycięstw: 1-1 (2-5, 5-3)
o 3. miejsce:
Początek meczu należał do gości z Torunia. Już na samym początku stworzył się ogromny kocioł pod bramką Bartłomieja Manisty, jednak ani Fraszko, ani Gimiński nie zdołali wyprowadzić swojej drużyny na prowadzenie.
Pierwszą groźna akcję gospodarze przeprowadzili w 10. minucie, gdy Kamil Paszek popędził lewym skrzydłem, ale Mateusz Studziński nie dał się zaskoczyć. Trzy minuty później znakomitą szansę mieli zawodnicy pierwszej formacji toruńskich Sokołów. Bartosz Fraszko zagrał krążek do Mateusza Gościńskiego, ale i tym razem gospodarze wyszli obronną ręką. Na sam koniec pierwszej tercji, szansę po raz kolejny miał Fraszko, jednak skuteczna interwencja Manisty uratowała gospodarzy.
W 28. minucie jednak, to Unia była bardzo blisko zdobycia gola otwarcia, bo z prawego skrzydła strzał oddał Wojciech Koczy. Trzy minuty później przed szansą sam na sam z bramkarzem rywali stanął Jan Mól, ale Studziński był jednak na posterunku. W następnej akcji ta nieskuteczność mogła się srogo zemścić, najaktywniejszy napastnik gości Bartosz Fraszko wyszedł w pojedynek sam na sam z Bartkiem Manistą, bramkarz UKH Unii zachował zimną krew i nie dał się pokonać. Do końca tej tercji szły akcję w jedną i drugą stronę, lecz wynik nadal był bezbramkowy.
Zdecydowanie najwięcej emocji przyniosła trzecia odsłona meczu. Pierwszy gol padł w 46. minucie, gdy Radosław Hoppe strzałem z pierwszego krążka pokonał Bartłomieja Manistę.
W 56. minucie, gdy na ławce kar przebywał Kowalówka, do krążka, którego nie zdołał złapać Manista dopadł Michał Gerne i podwyższył prowadzenie gości na 0:2.
Od tego momentu można było odczuć prawdziwy, hokejowy play-off i emocje jakie są z nim związane. Już po 38 sekundach oświęcimianie zdołali strzelić pierwszą bramkę w meczu. Gdy sędzia sygnalizował karę dla gracza gości, Unia przeprowadziła kontrę i Kamil Paszek praktycznie strzałem do pustej bramki, po podaniu Koczego, przywrócił nadzieje gospodarzy na zwycięstwo. Prawdziwa euforia nastąpiła w 59. minucie, gdy po strzale Malickiego bramkarz Torunia odbił krążek i dopadł do niego Daniel Swadźba. Było 2:1 i żadna z drużyn nie przypuściła frontalnego ataku i mieliśmy dogrywkę.
W 61. minucie w sytuacji sam na sam z bramkarzem rywali zahaczany był Mateusz Kowalówka i sędzia główny podyktował rzut karny. Do gumy ustawionej na środku tafli podjechał sam poszkodowany, jednak nie zdołał zapewnić juniorom Unii zwycięstwa i w konsekwencji brązowych medali.
Niewykorzystana sytuacja zemściła się minutę później, a w roli głównej wystąpił Bartosz Fraszko. Napastnik Sokołów przejechał z krążkiem pół tafli, później objechał bramkę i wykorzystał złe ustawienie graczy gospodarzy. W ten oto sposób zapewnił swojej drużynie zwycięstwo. W obozie gości zapanowała ogromna euforia.
- Graliśmy ofiarnie w obronie, ale mieliśmy problemy ze skutecznością. Nic nie chciało wejść - twierdzili zgodnie zawodnicy z Oświęcimia.
UKH Unia Oświęcim - MKS Sokoły Toruń 2:3 po dogrywce (0:0, 0:0, 2:2, d. 0:1)
0:1 Radosław Hoppe - Łukasz Błotnicki (45:26)
0:2 Michał Gerne - Remigiusz Gazda (55:21) 5/4
1:2 Kamil Paszek - Wojciech Koczy (55:59)
2:2 Daniel Swadźba - Patryk Malicki - Jakub Nowotarski (58:32) 5/4
2:3 Bartosz Fraszko (61:32) 4/4
Sędziowali: Paweł Kobielusz (główny) - Mateusz Bucki, Rafał Noworyta.
Kary: UKH Unia - 6 minut, Sokoły - 8 minut.
Strzały: 29-33.
Widzów: 150.
Stan rywalizacji (do dwóch zwycięstw): 1:1
Decydujące spotkanie: jutro o godzinie 12:30 w Oświęcimiu.
UKH Unia Oświęcim: Manista - Paliwoda, Puch; Stańczyk, Kołaczkowski, M. Kowalówka (2) - Sołtys, Kudłacik, Budzowski, Mól, Malicki - Nowotarski, Śreniawski; Lacheta, Koczy(2), Paszek - Małysiak, Krzak, Swadźba(2).
MKS Sokoły Toruń: Studziński - Gimiński, Świerczewski(4); Jaworski(2), Fraszko, Gościński - Gazda(2), Kobyliński; Sochacki, Gerne, Ratica - Borowicz, Rzadkiewicz; Puchalski, Krasakiewicz, Hoppe oraz Laskowski, Błotnicki
Komentarze