Płomienie najgorętsze w całej lidze
Calgary Flames cieszą się obecnie najdłuższą passą zwycięstw w lidze, po swoim wtorkowym zwycięstwie nad mistrzem NHL będąc o krok bliżej finiszu w czołówce dywizji i miejsca w playoffach.
Zespół Flames od początku sezonu pracuje pod okiem trenera Glena Gulutzana, który jeszcze do czerwca ubiegłego roku pełnił rolę asystenta w sztabie Vancouver Canucks.
Nowy szkoleniowiec najprawdopodobniej zaprowadzi swój zespół do drugiego występu w playoffach w ciągu ostatnich trzech lat - poprzednio Flames zagrali w fazie pucharowej pod okiem Boba Hartleya, kończąc tym samym pięcioletnią posuchę.
Ekipa obecnie zajmuje drugie miejsce w Pacific Division, ciesząc się dorobkiem 82 punktów. Mając przed sobą jeszcze 13 spotkań w sezonie zasadniczym, Flames mają całkiem realne szanse na wygranie rywalizacji w swojej dywizji, tracąc do prowadzących obecnie San Jose Sharks 7 punktów.
Podstawowym celem jest jednak sam awans do playoffów, a po wtorkowym zwycięstwie w starciu z Pittsburgh Penguins zespół wykonał duży krok we właściwym kierunku.
Pens przystąpili do spotkania na fali pięciu kolejnych zwycięstwo, w swoim sobotnim występie pokonując Edmonton Oilers, derbowego rywala Flames.
Zacięta walka z mistrzami National Hockey League przeciągnęła się aż do serii rzutów karnych, w których jedyne celne trafienie Krisa Versteega i znakomita obrona bramkarza Briana Elliotta wystarczyły do pokonania faworytów typowań.
Zacięta walka z mistrzami National Hockey League przeciągnęła się aż do serii rzutów karnych, w których jedyne celne trafienie Krisa Versteega i znakomita obrona bramkarza Briana Elliotta wystarczyły do zwycięstwa.
Flames nie tylko obronili swój teren przed najazdem będącego w znakomitej formie zespołu Penguins, ale odnieśli także 10. zwycięstwo z kolei, wyrównując tym samym klubowy rekord z 1978 roku.
Chociaż gole w Calgary zdobyli dwaj najlepsi strzelcy w lidze - Sidney Crosby (35 goli) i Jewgienij Małkin (33 gole) - to gospodarze mimo wszystko znaleźli sposób na wywalczenie korzystnego rezultatu, umacniając swoją pozycję w tabeli.
"W tej części sezonu wzloty i upadki zdarzają się bez przerwy, a kluczem jest utrzymanie się po środku. To właśnie to jest receptą na sukces. Uczymy się, jak dokonywać tego w każdym występie", stwierdził Elliott, były bramkarz St. Louis Blues.
Większą stabilizację w zespole zapewniło właśnie sprowadzenie w zeszłym roku Elliotta, co okazało się dla Flames strzałem w dziesiątkę. Doświadczony gracz zapewnia drużynie solidną obstawę bramki, czego z kolei bardzo brakowało w poprzednich latach.
Kolejny niezły sezon rozgrywają także 'młode strzelby' Flames - Sean Monahan, Johnny Gaudreau, Micheal Ferland oraz Sam Bennett - a najlepszy pod względem dorobku strzeleckiego jest w tej chwili Monahan (22 gole).
Istotnymi wzmocnieniami w ataku okazali się także doświadczony Troy Brouwer oraz nastoletni Matthew Tkachuk, który mimo braku większego doświadczenia zdobył już 12 goli i 32 razy asystował kolegom.
Znacznie sprawniej prezentuje się również obrona, gdzie czołową parę tworzą obecnie kapitan Mark Giordano oraz sprowadzony przed dwoma laty z Bostonu Dougie Hamilton. Obaj mają też na koncie po 10 goli.
"W mojej ocenie nasz zespół wyraźnie dojrzał w ciągu ostatnich dwóch miesięcy. Nasz ostatni mecz tylko to potwierdza. Jesteśmy solidnym zespołem, a nasza wiara w siebie procentuje potem na lodzie, tym razem w starciu ze zdobywcą Stanley Cup", powiedział po meczu z Penguins trener Gulutzan.
Flames na razie skupiają się jedynie na samym awansie do playoffów, lecz rosnąca w końcowej fazie sezonu zasadniczego forma dobrze wróży jeśli chodzi o powodzenie w playoffach.
Od czasu występu w finale przeciwko Tampa Bay Lightning (2004), Flames doszli najwyżej do półfinałów konferencji (2015), przegrywając wówczas z Anaheim Ducks.
Swój jedyny Puchar Stanleya drużyna zdobyła w 1989 roku, pokonując w sześciomeczowym finale Montreal Canadiens.
Bukmacherzy aktualnie nie wykluczają, że Płomienie włączą się w tym sezonie do walki o mistrzostwo, choć ewentualny tryumf byłby oczywiście uznany za niespodziankę.
Za faworytów uznawani są m. in. Penguins, Washington Capitals i Minnesota Wild, choć namieszać może także kilka innych zespołów. Zakończenie fazy zasadniczej zaplanowano na 10 kwietnia, po czym rozpocznie się walka w playoffach.
Komentarze