NHL: Wzorowa odpowiedź Frolíka (WIDEO)
To była odpowiedź na pozostawienie poza składem, na jaką liczył trener. Krytykowany przez szkoleniowca i odsunięty na jeden mecz Michael Frolík wrócił do drużyny Calgary Flames i poprowadził ją do zwycięstwa nad Boston Bruins.
Frolík w sobotnim meczu z Colorado Avalanche nie zmieścił się w składzie "Płomieni". Zdarzyło mu się to, gdy był zdrowy, po raz pierwszy od kiedy jest zawodnikiem Flames, a zatem od ponad 7 lat. Trener Bill Peters tej nocy jednak przywrócił go do zespołu na mecz z Boston Bruins, a Czech pokazał swojemu szkoleniowcowi, że było warto. Mimo że miał najwięcej z graczy z pola swojej drużyny strat (3). Najważniejsze było jednak to, że strzelił dwa gole i pomógł przerwać serię 4 zwycięstw Bruins.
Zaczął w 6. minucie, gdy dał gospodarzom meczu rozgrywanego w hali Scotiabank Saddledome prowadzenie wykańczając znakomite rozegranie akcji przez Matta Tkachuka i Mikaela Backlunda. Jeszcze w pierwszej tercji gospodarze podwyższyli na 3:0. Najpierw Johnny Gaudreau strzelił swojego setnego gola w NHL, a później Juuso Välimäki trafił po raz pierwszy dzięki złej interwencji swojego rodaka Tuukki Raska. Bramkarz gości miał krążek na rękawicy, ale wypadł mu on za plecy.
Drugi gol Frolíka padł w ważnym momencie, bo zaledwie 52 sekundy po tym, jak Patrice Bergeron z obrotu zmniejszył straty gości. Chwilę przed bramką Bergerona Bruins obronili osłabienie, które przez 75 sekund było podwójne. Wydawało się więc, że moment im sprzyja, jednak Frolík szybko zgasił nadzieje na pościg. Później jeszcze dla przyjezdnych trafił Brad Marchand, a Tkachuk w ostatniej minucie strzałem do pustej już bramki ustalił wynik na 5:2 dla Flames. Jeszcze w pierwszej tercji krążek wpadł do bramki Mike'a Smitha po strzale Davida Pastrňáka i gdyby gol został uznany, to goście mieliby później mniejsze straty do odrabiania. Trener Flames zgłosił jednak challenge, przekonując że Bergeron za wcześnie wjechał do tercji ataku i był spalony. Jak pokazała analiza wideo, miał rację, więc bramkę anulowano.
Michael Frolík zdążył strzelić dwa gole i zaliczyć +3 w statystyce +/-, mimo że na lodzie spędził tylko nieco ponad 13 minut. W pierwszych 4 meczach tego sezonu strzelił 1 gola, a odsunięcie go od składu nie było niespodzianką, bo wcześniej trener Peters publicznie go skrytykował. Po wczorajszym meczu szkoleniowiec skomentował, że jego podopieczny wreszcie zagrał tak, jak prezentuje się na treningach. - Na pewno miałem trudny start do tego sezonu - powiedział sam czeski napastnik. - Ale taki jest hokej. Są wzloty i upadki. Mamy za sobą 6 meczów, a dużo jest jeszcze przed nami. To długi sezon. Mam nadzieję, że ten mecz będzie dla mnie dobrym początkiem lepszej gry.
Flames wygrali 4 z 6 spotkań w tych rozgrywkach i z 8 punktami zajmują na razie drugie miejsce w dywizji Pacyfiku. Bruins mają taki sam dorobek i spadli na trzecią pozycję w dywizji atlantyckiej. Podopieczni Bruce'a Cassidy'ego rozpoczęli serię meczów wyjazdowych, a poprawy gry muszą szukać szybko, bo już dziś w nocy polskiego czasu zagrają znów, tym razem z Edmonton Oilers. - Możemy mówić o ataku, ale gra obronna nie była w tym meczu na odpowiednim poziomie - ocenił wczorajszy mecz Bergeron. - Nie mówię tylko o obrońcach. Mówię o każdym zawodniku z osobna i o drużynie jako całości. To musi wyglądać lepiej.
Calgary Flames - Boston Bruins 5:2 (3:0, 1:2, 1:0)
1:0 Frolík - Backlund - Tkachuk 05:34
2:0 Gaudreau - Monahan - Hanifin 15:20
3:0 Välimäki - Stone - Jankowski 16:08
3:1 Bergeron - Krejčí 22:40
4:1 Frolík - Backlund 23:32
4:2 Marchand - Bergeron - Pastrňák 33:45
5:2 Tkachuk - Stone 59:09 (pusta bramka)
Strzały: 29-26.
Minuty kar: 8-8.
Widzów: 17 641.
Zaskakująco dobry start do sezonu ma wyśmiewana w poprzednich rozgrywkach drużyna Montréal Canadiens. Tej nocy "Habs" pokonali 3:2 St. Louis Blues po golach: Maxa Domiego, Mike'a Reilly'ego i Brendana Gallaghera. Ten ostatni rozstrzygnął mecz w dramatycznych okolicznościach, na zaledwie 11 sekund przed końcem. Pozyskany w czerwcu z Arizona Coyotes w wymianie, której najważniejszym elementem był wędrujący w drugą stronę Alex Galchenyuk, Max Domi strzelił dla nowego klubu swojego pierwszego gola. Canadiens przerwali serię 5 porażek z Blues, a trzecie z rzędu zwycięstwo pozwoliło im z 9 punktami zepchnąć Boston Bruins z drugiego miejsca w dywizji atlantyckiej. Mimo dobrej gry drużyny, po raz drugi z rzędu nie udało się sprzedać wszystkich biletów na mecz. W poniedziałek podczas meczu z Detroit Red Wings przerwana została niesamowita seria 583 kolejnych spotkań Canadiens w hali Bell Centre z wyprzedanymi biletami. Po raz ostatni taki przypadek zdarzył się w... styczniu 2004 roku. St. Louis Blues przegrali 5 z pierwszych 6 meczów tych rozgrywek i są ostatni w dywizji centralnej, mimo że strzelili obok Toronto Maple Leafs i Washington Capitals najwięcej w lidze, bo 9 goli w przewagach.
A w przewagach nikt nie strzela tak, jak Aleksandr Owieczkin. Rosjanin tej nocy dwukrotnie w meczu z New York Rangers trafił do siatki podczas gier w przewadze, niemal z tego samego miejsca na tafli. Jego drużyna pokonała rywali z Nowego Jorku 4:3 po dogrywce dzięki bramce Matta Niskanena na wagę zwycięstwa. John Carlson dla zwycięzców raz trafił i asystował przy obu golach Owieczkina. Rosjanin, którego w trzeciej tercji szerokość poprzeczki dzieliła od 20. hat tricka w NHL, ma na koncie już 232 gole w tej lidze strzelone w przewagach. W klasyfikacji wszech czasów zrównał się pod tym względem z zajmującym 9. miejsce Dino Ciccarellim, a do prowadzącego Dave'a Andreychuka traci 42 gole. Wśród wciąż aktywnych zawodników NHL drugi jest Patrick Marleau, który trafiał 166 razy. Capitals mają 7 punktów i są na razie na trzeciej pozycji w dywizji metropolitalnej. Rangers z 5 "oczkami" zajmują w niej przedostatnie miejsce.
Dwa gole Aleksandra Owieczkina w przewadze z tego samego miejsca
Gorsi od Rangers są w tej dywizji tylko ich lokalni rywale New York Islanders, którzy tej nocy przegrali z Anaheim Ducks 1:4. Ryan Kesler strzelił dwa gole, a Adam Henrique i Hampus Lindholm po jednym. Po drugim trafieniu Keslera krążek natychmiast wypadł z bramki i trafił ponownie wprost na jego kij, więc napastnik "Kaczorów" po raz kolejny skierował go do siatki. Niektórzy kibice żartowali, że powinno mu to dać hat tricka. I tak jednak był to dla niego ważny wieczór, bo poprzedni mecz z więcej niż jednym golem w NHL rozegrał 1 stycznia ubiegłego roku. John Gibson w bramce Ducks obronił 34 strzały. W drugiej tercji sędziowie wideo w siedzibie ligi w Toronto anulowali gola, którego strzelił mu Matt Barzal, uznając, że Cal Clutterbuck przeszkadzał Gibsonowi w interwencji w niedozwolony sposób. Drużyna z Anaheim ma na koncie 11 punktów, czyli najwięcej w konferencji zachodniej.
TABELE
Komentarze