NHL: Zawodnicy z cienia błysnęli. Klasyk dla Maple Leafs (WIDEO)
Toronto Maple Leafs okazali się lepsi w drugim w tym sezonie klasyku z udziałem dwóch najbardziej utytułowanych klubów NHL. Tym razem jednak do zwycięstwa nie poprowadziły ich największe gwiazdy.
"Klonowe Liście" ostatniej nocy na wyjeździe pokonały Montréal Canadiens 4:2. Był to nie tylko mecz klubów z największą liczbą zdobytych Pucharów Stanleya w historii, ale także spotkanie na szczycie dywizji północnej, złożonej z kanadyjskich drużyn. Goście z Toronto wygrali, mimo że zakończyła się seria 8 meczów, w których gola strzelał najlepszy snajper tego sezonu Auston Matthews. Do siatki nie trafili też Mitch Marner i John Tavares, choć ten ostatni 2 razy asystował. Za to 3 pierwsze bramki zdobyli gracze, którzy dotąd w tym sezonie na listę strzelców się nie wpisywali. Zaczął obrońca Travis Dermott, później gola dorzucił inny defensor Justin Holl, a po kolejnych 42 sekundach strzelił napastnik Ilja Michiejew.
Pierwszy od grudnia 2019 roku gol Rosjanina okazał się później być zwycięskim. W końcówce po raz 4. w sezonie do siatki trafił Zach Hyman. W bramce Canadiens nie było już wtedy Careya Price'a. Oprócz 2 goli obrońców zespół gości dostał także 3 asysty od kolejnego gracza tej formacji, Jake'a Muzzina. Dla gospodarzy już w 2. minucie strzelił Josh Anderson, a później swojego gola zdobył Tomáš Tatar. Pozostałe 33 celne strzały obronił bramkarz Maple Leafs Frederik Andersen. W ekipie z Toronto Matthews co prawda nie strzelił, ale asystował i wydłużył do 11 serię meczów ze zdobytym punktem. Jego zespół wygrał po raz 4. z rzędu i umocnił się na prowadzeniu w dywizji północnej. Ma teraz 23 punkty, co jest najlepszym wynikiem w całej lidze. Drugich w tabeli Canadiens wyprzedza o 5 "oczek", ale rozegrał także o jedno spotkanie więcej.
Obie drużyny spotkały się po raz pierwszy od inauguracji rozgrywek, gdy również to Maple Leafs byli lepsi i wygrali 5:4 po dogrywce. Canadiens szansy rewanżu poszukają w sobotę, gdy odbędzie się kolejny klasyk, tym razem w Toronto.
W drugim rozegranym ostatniej nocy meczu Boston Bruins pokonali na wyjeździe New York Rangers 3:2 po dogrywce. O ich zwycięstwie przesądził specjalista od goli w dogrywkach Brad Marchand. 32-letni napastnik już po raz 16. w karierze właśnie w dodatkowej części meczu dał wygraną swojej drużynie. Z obecnie występujących w NHL graczy więcej takich trafień mają tylko Aleksandr Owieczkin (24) i Sidney Crosby (18). Marchand ma także najwięcej zwycięskich goli w NHL od startu sezonu 2015-16 (37). Wczoraj w osłabieniu gola dla Bruins strzelił Chris Wagner, a po raz pierwszy w sezonie trafił Andreas Bjork. W końcówce trzeciej tercji doszło do kuriozalnej sytuacji, gdy bramkarz Bruins Tuukka Rask zjechał z bramki, przekonany że jego drużyna przegrywa i trzeba wycofać bramkarza. Było wtedy 2:2, więc Fin został zawrócony przez kolegów i trenerów. Gwiazdor Rangers Artiemij Panarin z powodu urazu nie dokończył meczu. W ostatnich 16 minutach trzeciej tercji wyjechał na taflę tylko raz, a w dogrywce nie grał w ogóle. Bruins wygrali 4 mecze z rzędu - wszystkie na wyjeździe po odrobieniu strat w trzecich tercjach. Z 20 punktami prowadzą w dywizji wschodniej. Rangers mają 11 "oczek" i zajmują w niej 6. miejsce.
Tuukka Rask przez pomyłkę zjeżdża z bramki w końcówce
Komentarze