Zabrocki: To nie szczyt możliwości Automatyki
"Rosyjska szkoła trenera Andrieja Kowaliowa posłużyła hokeistom MH Automatyki. Gdańszczanie grają szybciej, dynamiczniej i dłużej utrzymują się przy krążku. To wciąż nie jest jednak szczyt ich możliwości. Mam nadzieję, że zbliżą się do niego w serii meczów o utrzymanie w PHL przeciwko Neście Mires Toruń. Piątkowy mecz wyjazdowy przeciwko Tauronowi GKS Katowice powinni potraktować jako ostatni test przed najważniejszymi pojedynkami w sezonie" - mówi trener Henryk Zabrocki, który w 2003 roku sięgał z GKS Stoczniowcem po brązowy medal mistrzostw Polski.
Mijają dwa miesiące odkąd Andriej Kowaliow objął zespół hokeistów MH Automatyki. Gdańszczanom wprawdzie nie udało się uniknąć gry w play-out o utrzymanie, ale grają znacznie lepiej. Chyba wszyscy mieliśmy nadzieję, że rosyjska szkoła tego szkoleniowca posłuży zespołowi i widać, że tak jest.
W porównaniu z okresem, w którym drużynę prowadził Peter Ekroth, widać większą szybkość, dynamikę i przykładanie więcej uwagi do samej jazdy na łyżwach. W grze jest dużo więcej ruchu i przede wszystkim MH Automatyka dłużej utrzymuje się przy krążku, czego wcześniej tak brakowało. Nie wybijają już krążka na oślep. Moc i tempo gry są większe, a w oczy rzuca się też to, że widać w tej drużynie egoistów. Lepiej rozgrywane są przewagi, zaś do poprawy jest jeszcze obrona i większy spokój, aby unikać kar.
Za kadencji trenera Kowaliowa zespół stracił sporo punktów po przegranych zaledwie jedną bramką, ale i tak zaryzykuję stwierdzenie, że grając cały sezon tak jak po jego przyjściu, być może już udałoby się zapewnić ligowy byt na następny sezon. Uważam, że to co widzimy obecnie, nie jest jeszcze szczytem możliwości tej drużyny.
Bilanse poszczególnych trenerów MH Automatyki w tym sezonie:
Peter Ekroth - 21 meczów, 3 zwycięstwa, 18 porażek, bramki 48:94
Robert Błażowski - 3 mecze, 1 zwycięstwo, 2 porażki, bramki 11:11
Andriej Kowaliow* - 11 meczów, 6 zwycięstw, 5 porażek, bramki 57:31
* wyłącznie mecze z zespołami z dolnej piątki
W piątek gdańszczan czeka mecz w Katowicach przeciwko Tauronowi GKS. To będzie ostatni test przed serią do czterech zwycięstw przeciwko Neście Mires Toruń. Wiadomo, że w kontekście zbliżającej się walki o utrzymanie nie trzeba w tym meczu wsadzać głowy tam, gdzie inni nie wstawi nogi, ale trzeba grać swoje. Nie ma co odpuszczać i dopuszczać do rozprężenia. Mecz to najlepszy trening i drużyna musi być w gazie, potraktować mecz w Katowicach jako ostateczną przygrywkę przed najważniejszymi pojedynkami.
Bardzo czekam na mecze z Toruniem i mam nadzieję, że sprawdzian w Katowicach wleje w nas optymizm. Zapowiadają się fajne mecze. Pamiętam jak w sezonie 2005-06 na ostatnie mecze przejąłem zespół GKS Stoczniowca po trenerze Miroslavie Doleżaliku, którego byłem asystentem. O utrzymanie graliśmy do trzech wygranych z KH Sanok. Stres był ogromny, ale nam się udało. W Polsce jest tak, że największym zainteresowaniem cieszą się mecze o mistrzostwo Polski i o utrzymanie. Po czterech meczach było 2-2, a w decydującym spotkaniu mieliśmy przewagę własnego lodu. W hali "Olivia" dopingowało nas około 5000 kibiców i wygraliśmy 8:1.
MH Automatyka i Nesta Mires to zespoły na równym poziomie. Zapowiada nam się ciekawa i nieprzewidywalne seria, co pokazały ostatnie mecze tych drużyn. U siebie 8:1 wygrali gdańszczanie, a torunianie zrewanżowali im się na swoim lodzie wygrywając 7:1. Gdańszczanie muszą wziąć sobie do serca to jak istotnie jest, aby grać 60 minut na równym poziomie. Nowoczesny hokej polega na unikaniu przestojów. Nie może być tak, że dziś wygrywasz 8:1, a kilka dni później notujesz podobny wynik w odwrotną stronę.
Wszyscy czekamy na to czy w porę wykuruje się Tomasz Witkowski. Jego obecność może być kluczowa. Miałem przyjemność z nim pracować. To dobry duch drużyny, a nie muszę powtarzać ile znaczy w hokeju doświadczony bramkarz. Jego dwie, trzy świetne interwencje mogą nakręcić zespół. Kibice niekoniecznie widzą to z trybun, ale w takich sytuacjach mobilizacja w boksie i na lodzie wzrasta. Poza tym "Witek" ma posłuch w drużynie i spore doświadczenie, także z reprezentacji Polski.
Bez względu na personalia, w walce o utrzymanie trzeba kierować się hasłem "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego". Agresywna obrona, liczebne przewagi, zasłanianie pola widzenia bramkarzowi i ciągły ruch - to klucze do zwycięstw. Dobrze znam trenera torunian Leszka Minge. Grałem z nim w jednej drużynie, graliśmy przeciwko sobie, a także rywalizowaliśmy jako trenerzy. To torunianin z krwi i kości, który nienawidzi przegrywać. Jest charyzmatyczny i jego zawodnicy na pewno zostawią serducho na lodzie. W gdańskiej drużynie nie może być inaczej.
Henryk Zabrocki
Komentarze