Młody golkiper dał radę. Świetnie zastąpił "Fikiego"
Choroba Michala Fikrta sprawiła, że szansę pokazania swoich umiejętności dostał Witold Łazarz. 20-letni golkiper zaprezentował się ze świetnej strony i walnie przyczynił się do wyjazdowego zwycięstwa z Tauronem KH GKS Katowice (4:3 k.).
– O tym, że zagram dowiedziałem się na porannym rozjeździe. Od pewnego czasu dochodziły do mnie sygnały, że "Fiki" wciąż jest chory i może opuścić mecz na szczycie grupy słabszej – przyznał wychowanek biało-niebieskich.
Trzeba przyznać, że młody golkiper uniósł ciężar tego spotkania. Pewnie interweniował, nie wykonywał nerwowych ruchów i zakończył mecz z dobrymi statystykami. Obronił 46 z 49 uderzeń rywali, zachowując przy tym 94-procentową skuteczność. W pomeczowej serii rzutów karnych zatrzymał strzały Władisława Troszyna i Marka Strzyżowskiego.
– Spotkanie rozpocząłem od dwóch udanych interwencji, które dodały mi pewności siebie. Potem poszło już z górki. Dobrze dogadywałem się z kolegami z pola, którzy w niektórych sytuacjach bardzo mi pomogli – mówił skromnie Witold Łazarz.
Oświęcimianie po ośmiu minutach prowadzili z katowiczanami 2:0 po dwóch golach Patryka Malickiego. Zespół prowadzony przez Jacka Płachtę odrobił straty, a na początku trzeciej tercji po raz pierwszy wyszedł na prowadzenie.
– Nie poddaliśmy się i jeszcze przed końcem regulaminowego czasu gry wyrównaliśmy, a co za tym idzie doprowadziliśmy do dogrywki. Ta jednak nie przyniosła rozstrzygnięcia i o losach spotkania miały zdecydować rzuty karne. W tym elemencie okazaliśmy się lepsi – zaznaczył "Lopez".
Biało-niebiescy przystąpią do fazy play-off z siódmego miejsca. Jutro o 17:00 rozegrają swój kolejny mecz, mierząc się na własnym lodzie z Nestą Miresem Toruń.
Komentarze