GKS Tychy zwycięzcą sezonu zasadniczego
Hokeiści PGE Orlika Opole przegrali z GKS-em Tychy 3:6 i tym samym mają pięć punktów straty do upragnionej "szóstki". Już po 12 minutach tyszanie prowadzili czterema bramkami i dzięki dzisiejszemu zwycięstwu pewnie wygrali sezon zasadniczy.
Gospodarze zaczęli nie najgorzej, a już w pierwszej okazji niewiele zabrakło im do pokonania Murraya. Tyszanie szybko przejęli kontrolę nad grą i już jednym z pierwszych strzałów na bramkę Kielera otworzyli wynik spotkania. Gola zdobył niepilnowany Mateusz Bepierszcz, a dobrze wypatrzył i obsłużył go Michał Kotlorz. Goście jeszcze podkręcili tempo i zawodnicy Orlika nie byli w stanie wytrzymać ich naporu. W 10 minucie po świetnej akcji Filip Komorski miał przed sobą już tylko opolskiego bramkarza, a jeszcze udało mu się efektownie oszukać go zwodem i wpakować krążek do siatki. Minutę później GKS grał w przewadze i ponownie na listę strzelców wpisał się Komorski, tym razem dobijając strzał Pociechy. W 12 minucie było już 0:4 po tym jak Joonas Huovinen otrzymał od Komorskiego podanie zza bramki i zdobył debiutanckiego gola w tyskich barwach. Trener Jacek Szopiński wziął czas i jego drużyna nieco się pozbierała. Dowodem na to jest choćby bramka z 18 minuty, kiedy po świetnym rajdzie Meidla i interwencji Murraya do krążka dopadł Martin Przygodzki i trafił między słupki.
W drugiej tercji tyszanie kontynuowali swoją świetną grę. W 23 minucie trafił Mateusz Gościński, a w 26' przewagę w pięknym stylu wykorzystał Michael Cichy. Były zawodnik Orlika przymierzył w górny róg bramki Kielera. Gra w drugiej tercji nie była zbyt czysta. Posypało się wtedy w sumie aż 9 kar indywidualnych. Niektóre z nich mogły być postrzegane jako kontrowersyjne, ale najwidoczniej sędziowie nie chcieli stracić kontroli nad wydarzeniami na lodzie.
Trzecia tercja należała do gospodarzy. Wreszcie ich akcje wyglądały składnie, a podania były celne. Przy wyniku 1:6 raczej nie mogli realnie myśleć o odrobieniu strat, ale mimo wszystko znaleźli motywację by godnie się zaprezentować przed własną publicznością. W 42 minucie Aleksiej Trandin zmniejszył trochę prowadzenie gości. Chwilę później Michal Šátek ponownie pokonał Murraya ładnym strzałem przy słupku. Do końca trzeciej tercji było jeszcze sporo czasu i gdyby Opolanom udało się jeszcze coś strzelić, mogłoby być gorąco. Dobrze jednak poradzili sobie zarówno obrońcy GKS-u, jak i bramkarz John Murray. Do samego końca zawodnicy Orlika starali się o poprawienie wyniku i kilka razy nie brakowało im wiele.
PGE Orlik Opole - GKS Tychy 3:6
Sędziowali:
Minuty karne:
Strzały:
Widzów:
PGE Orlik:
GKS Tychy:
Komentarze