Ofiarność i skuteczność (WIDEO)
Lotos PKH Gdańsk wykorzystał atut własnej tafli i w trzecim meczu ćwierćfinału play-off pokonał Re-Plast Unię Oświęcim 2:1. W rywalizacji do czterech zwycięstw jest jednak 2:1 dla ekipy z Małopolski.
– Było to typowe starcie play-off. Bardzo podobało mi się, że moi zawodnicy walczyli przez pełne sześćdziesiąt minut. W pierwszej i drugiej odsłonie prezentowaliśmy to, co sobie założyliśmy. Graliśmy agresywnie zarówno w tercji ofensywnej, jak i defensywnej. Staraliśmy się być blisko przeciwników i atakować ich ciałem – powiedział Marek Ziętara,szkoleniowiec Lotosu PKH, który przed rozpoczęciem tego spotkania miał spory ból głowy.
Wynikał on z faktu, iż w ostatniej konfrontacji w Oświęcimiu kontuzji nabawił się Petr Polodna, czyli najlepszy strzelec i najlepiej punktujący zawodnik ekipy znad Bałtyku. Z urazem, odniesionym podczas tego samego spotkania, zagrał za to Tomáš Fučík. Trzeba przyznać, że czeski golkiper był prawdziwą opoką swojego zespołu.
Nie da się ukryć, że to oświęcimianie w przekroju całego meczu byli zespołem aktywniejszym i oddali więcej strzałów. Sęk w tym, że byli na bakier ze skutecznością. Inna sprawa, że gdańszczanie bardzo dobrze radzili sobie w destrukcji i obronili też cztery gry w osłabieniu.
Piorunujący początek
Potwierdziło się stare porzekadło, że każde spotkanie fazy play-off ma swój oddzielny scenariusz. Ten przewidziany na dziś rozpoczął się od szybkiego gola dla gdańszczan. Już w 37. sekundzie Jan Krasowskij, tuż po wygranym przez Jegora Rożkowa wznowieniu, popisał się soczystym uderzeniem spod linii niebieskiej. Zasłonięty Clarke Saunders nie zdążył w porę zareagować.
– Taki jest play-off. Mówiłem wiele razy, że będzie to trudna seria i ten mecz tylko to potwierdził – zaznaczył Nik Zupančič, trener Re-Plast Unii Oświęcim. – Cóż, mieliśmy dobrą okazję już w pierwszej zmianie, ale to rywal zdobył gola w kolejnej, tuż po wygranym wznowieniu. Na początku tego starcia oba zespoły całkiem nieźle poruszały się po lodzie, tempo spotkania było dobre.
Hokeiści Re-Plast Unii szukali wyrównującego gola, ale defensywa gospodarzy - wspomagana pewnie interweniującym Fučíkiem - dobrze wywiązywała się ze swoich obowiązków.
Tymczasem na początku drugiej odsłony miejscowi podwyższyli prowadzenie, bo serię błędów oświęcimian na gola zamienił Aleksandr Gołowin, który przymierzył w długi róg.
Trzecią bramkę dla gdańszczan w 31. minucie powinien był zdobyć Władisław Jełakow. Rosyjski napastnik dostał znakomite podanie, ale fenomenalną interwencją popisał się Clarke Saunders. Kanadyjczyk rozciągnął się w bramce i złapał gumę do raka.
Kontaktowy gol Koblara
Wysiłki gości zostały nagrodzone na początku trzeciej odsłony, gdy sytuacje sam na sam z bramkarzem Lotosu PKH po profesorsku wykorzystał Gregor Koblar. Unia rozpoczęła pogoń za wynikiem, ale nie zdołała już odwrócić losów tego spotkania.
– Wydaje mi się, że trzecia tercja była najlepsza w naszym wykonaniu. Naciskaliśmy rywali, mieliśmy swoje szanse, ale ekipa z Gdańska była dziś lepsza o tego jednego gola – ocenił Nik Zupančič, który w końcówce zdecydował się na manewr z wycofaniem bramkarza. Nie przyniósł on jednak zamierzonego efektu.
– Najważniejsze jest to, że wytrzymaliśmy do końca z korzystnym wynikiem i nie ugięliśmy się pod pressingiem Unii. Po dwóch porażkach w Oświęcimiu, wygraliśmy jedną bitwę w tej rywalizacji, co jest dla nas ważnym krokiem. Jutro kolejny mecz – zakończył Marek Ziętara, trener ekipy znad Bałtyku.
Lotos PKH Gdańsk – Re-Plast Unia Oświęcim 2:1 (1:0, 1:0, 0:1)
1:0 - Jan Krasowskij - Jegor Rożkow (00:37),
2:0 - Aleksandr Gołowin - Jegor Rożkow (22:56),
2:1 - Gregor Koblar - Klemen Pretnar, Miroslav Zaťko (40:34).
Sędziowali: Bartosz Kaczmarek, Paweł Kosidło (główni) – Mateusz Kucharewicz, Dariusz Pobożniak (liniowi).
Minuty karne: 18–14.
Strzały: 24-40 (7-12, 12-15, 5-13).
Widzów: 1800.
Stan rywalizacji (do czterech zwycięstw): 2:1 dla Re-Plast Unii.
Kolejny mecz: jutro o 18:30 w Gdańsku.
Lotos: Fučík – Bilčík, Havlik; Steber, Rác, Vítek (2) – Tiesliukiewicz, Krasowskij (4); Jełakow, Rożkow, Gołowin (2) – Pastryk (2), Lehmann; Danieluk (2), Pesta, Marzec (6) – Pichnarčík, Szurowski; Smal, Mocarski, Stasiewicz.
Trener: Marek Ziętara.
Unia: Saunders – Zaťko (4), Pretnar; Koblar, Kalan, S. Kowalówka (2) – Bezuška, Šaur; Meidl, Trandin (2), Przygodzki (4) – Wanacki, Luža; Garszyn, Oriechin, Themár (2) – P. Noworyta; Malicki, Krzemień, Wanat.
Trener: Nik Zupančič.
Komentarze