Bryk: To był dla nas zimny prysznic
Jastrzębski Klub Hokejowy po pierwszych dwóch kolejkach przewodzi ligowej stawce, lecz mimo tego we wnętrzu zespołu nie uświadczymy hurraoptymizmu. Dozę krytyki wobec postawy swojego zespołu na łamach dziennika „Sport” wyraził Mateusz Bryk.
JKH GKS Jastrzębie, KH Energa Toruń oraz GKS Tychy to jedyne kluby, które po dwóch meczach mogą pochwalić siękompletem punktów. W czubie tabeli utrzymują się jastrzębianie, a wszystko to za sprawą lepszego bilansu bramkowego od swych konkurentów.
Nie da się jednak ukryć, że Zagłębie Sosnowiec oraz Stoczniowiec Gdańsk nie należą do najsilniejszych ligowych firm, a sześć „oczek” było dla JKH obowiązkiem.
– Gdy patrzy się z góry to jest niczego sobie. Z punktów rzecz jasna się cieszymy, ale styl, najłagodniej mówiąc, jest kiepski. I wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę, bo przecież drużyna przed sezonem z założenia znów zyskała na jakości – mówi dla dziennika „Sport” Mateusz Bryk, obrońca zespołu.
31-latek powrócił do Jastrzębia-Zdroju po pięciu latach gry w barwach GKS-u Tychy, w czasie których wywalczył trzy mistrzostwa Polski, a także miał okazję do występów w Hokejowej Lidze Mistrzów.
– Powinniśmy grać w hokeja, prowadzić grę i dyktować nasze warunki rywalom, a tymczasem prawie wszystkie akcje są szarpane, nie ma spójności. Oczywiście, charakteru nam nie brakuje i nadal jesteśmy ekipą wojowników, walczących do samego końca. Jednak założenia oraz oczekiwania trenerów oraz nasze były zupełnie inne – kontynuuje wychowanek klubu znad czeskiej granicy.
Przypomnijmy, iż inauguracyjne spotkanie jastrzębian z Zagłębiem zakończyło się wysoką wygraną 7:2, ale do połowy meczu oglądaliśmy wyrównany bój. Po kanonadzie, jaką oglądaliśmy w ostatnich siedmiu minutach drugiej tercji, wszyscy byli przekonani, iż drużyna nawiąże do okazałego dorobku strzeleckiego w wyjazdowym meczu ze Stoczniowcem. Pojedynek ten zakończył się jednakże skromnym rezultatem – 2:1.
– Z Zagłębiem do pewnego momentu było równo, ale złamaliśmy ich opór, zdobyliśmy pięć goli w drugiej tercji i było po problemie. Po występie w Gdańsku byliśmy źli na siebie i nie dziwię się irytacji trenera. Nie szczędził nam mocnych słów i miał rację. Przeprawa do Gdańska jest teraz trudna ze względu na roboty drogowe. W końcu dotarliśmy i mieliśmy się zaprezentować po profesorsku, uwzględniając wszystkie proporcje, a tymczasem wyszło z tego wielkie… nic! Wygraliśmy 2:1 i znów wsiedliśmy do autokaru i mieliśmy kilka godzin na przemyślenia. Niemniej był to dla nas zimny prysznic – tłumaczy Bryk.
Hokeistów z Jastrzębia-Zdroju czekają w weekend ciężkie wyzwania, które zweryfikują poziom zespołu oraz pokażą, w jakiej rzeczywiście znajdują się formie. W piątek na Jastor zawita mistrz Polski – GKS Tychy, który także nie stracił punktów, a w niedzielę czeka ich wyjazd do Oświęcimia, gdzie zmierzą się z niezwykle groźną, zwłaszcza na własnym terenie, Unią.
– To będą przystanki, po których się okaże co jesteśmy warci na tę chwilę – kończy rodowity jastrzębianin.
fot. Jakub Bąk
Komentarze