Krzysztof Zapała: Na wszystko potrzeba czasu
O przegranym 1:5 meczu z Węgrami, współpracy z nowym trenerem i sytuacji w kadrze rozmawiamy z napastnikiem biało-czerwonych Krzysztofem Zapałą.
Hokej.Net: Co można powiedzieć o tym meczu?
Krzysztof Zapała: - Raczej niewiele. Mecz toczył się jakby w jedną stronę, chociaż - mimo wyniku - nie można powiedzieć, że Węgry nas zbiły. To raczej my sami strzelaliśmy sobie bramki, a wiąże się to z tym, że nie do końca rozumiemy jeszcze co chce od nas trener i czego wymaga. Jest dużo nowości i ciężko nam jeszcze niektóre rzeczy przyswoić. Na treningach wygląda to lepiej, gorzej z przełożeniem na mecz. Widać to było zwłaszcza przed bramką, gdzie się wahaliśmy i rywale strzelili przez to trzy bramki. Ja jestem zadowolony z wizji trenera, ale na wszystko potrzeba czasu.
Mówiąc, że na wszystko potrzeba czasu zapewne zgodzisz się, że aby założenia trenerskie wcielić w życie potrzeba kilku takich meczów czy turniejów, bo treningi to jednak nie to samo...
- Wierzę w to, że będzie coraz lepiej. Znamy się doskonale z chłopakami z reprezentacji i wiemy, że to nie jest tak, iż Węgrzy mogą nas lać po 5:1. Spokojnie, dajcie nam czas, a wyniki będą zupełnie inne.
Czy zgodzisz się, że zabrakło nam zdecydowania pod bramką? Węgrzy panowali nad krążkiem, a nam on odskakiwał?
- To są po prostu chwilę zawahania w głowie, gdzie zawodnik się zastanawia co robię, co mam zrobić oraz co trener każe mi zrobić. Myślę, że nie zagraliśmy aż tak złego meczu. Była w nas wola walki i mogliśmy pokusić się o bramki i o zwycięstwo. To był jednak tylko sparing, trzeba iść dalej, a mistrzostwa są przecież dopiero w kwietniu.
Trenerzy zadecydowali, by grać na sześciu obrońców. Czy było to dla was odczuwalne?
- Na pewno było odczuwalne. Mamy inne przyzwyczajenia, a trener zdecydował inaczej. Jest to zrobione po to, by każdy obrońca nie ważne z którym gra atakiem wiedział co ma robić. Ja np lubię grać ze swoimi obrońcami, ale taka była decyzja i przywykniemy do tego.
Jak ocenisz pierwsze dni z nowym szkoleniowcem?
- Na pewno czujemy respekt i swego rodzaju zaciekawienie. Dla mnie osobiście jest to tym bardziej świetne, gdyż jest to mega pozytywny człowiek, a ja takich uwielbiam. Na pewno trener nie będzie roztrząsał tej porażki, ale wyciągnie wnioski i pójdziemy do przodu. Bardzo cenię takich ludzi. Dla mnie było to na plus.
Teraz pytanie dotyczące spraw poza taflą. Czy kwestię finansowe mają wpływ na to, co dzieje się na zgrupowaniu czy jednak całkowicie odcinacie się od tego typu rzeczy?
- Wiadomo, że o wszystkim się nie da zapomnieć jak ktoś ma problemy finansowe i to gdzieś chodzi po głowie. Ogólnie jednak wszyscy jesteśmy profesjonalistami i jak wchodzimy na taflę, to myślimy tylko o hokeju. Tutaj zarówno Prezes, jak i Związek stanęli na wysokości zadania, nie ukrywam, że w tym tygodniu wypłacili nam pieniądze. Nie pora mówić ile i za co, dlatego nie możemy się w ogóle tłumaczyć pieniędzmi.
Czyli próbujecie rozwiązać tę sytuację polubownie dla obu stron?
- Jak najbardziej. Ja osobiście nie znam takiego zawodnika, który nie chce grać w kadrze, bo za mało płacą. Każdy chce się pokazać, ale też oczywiście chcemy zarabiać. Prezes to rozumie i robi wszystko by było jak najlepiej. Jak są problemy to obie strony dążą do kompromisu.
Rozmawiał: Sebastian Królicki
Komentarze