Katarzyna Zygmunt: Na sercu dobro polskiego hokeja
O wspieraniu szkoły mistrzostwa sportowego, sytuacji polskiego hokeja i programie „Hokejowe Nadzieje Olimpijskie” rozmawiamy z polską sędziną Katarzyną Zygmunt.
Katarzyna Zygmunt w 2003 roku była pierwszą polską sędziną klasy międzynarodowej. Od lat związana z rozwojem polskiego hokeja mocno dopinguje „Orlęta Sosnowiec” podczas spotkań eksktraligi oraz turnieju „Silesia Bisset Cup”. W minioną środę zainaugurowano nowy rok szkolny w NLO PZHL Sosnowiec, któremu mocno kibicuje.
HOKEJ.NET: Jaka jest Pani opinia o NLO PZHL Sosnowiec, w której szkolą się młodzi hokeiści?
Katarzyna Zygmunt: Ja sama kibicuje mocno szkole mistrzostwa sportowego od dawna. Pierwszoklasiści rozpoczęli naukę w liceum, była to uroczysta inauguracja. Warto podkreślić, że zawodnicy mają bardzo dobre warunki pod względem szkoleniowym. Zagraniczni trenerzy, lodowisko bezpośrednio przy szkole, treningi dwa razy dziennie, możliwość ogrywania się w ekstralidze i z czeskimi drużynami to tylko niektóre atuty tej szkoły.
Co w sobie ma to liceum, czego nie mają inne?
Nie jest to zwykłe liceum. Uważam, że jeżeli istnieje coś tak dobrego to powinno być wspierane na każdym froncie. Planowane wyjazdy w ramach przygotowania do Mistrzostw świata to tylko jeden z elementów nauczania. Szkoła jest dobra lecz należy oceniać również efekty końcowe i wyniki jakie osiągają zawodnicy po jej ukończeniu. To oni bowiem stanowią trzon młodzieżowej reprezentacji Polski. Pamiętajmy bowiem, że w przyszłości ci zawodnicy mogą być zawodnikami pierwszej kadry.
Wielu kibiców interesuje program nauczania w takim liceum? Czy bardzo odbiega od standardowego?
Nauka w szkole nie różni się zbytnio od programu w normalnym liceum. Zawodnicy mają dostosowany grafik zajęć. Początek zajęć to zazwyczaj siódma rano. Dodatkowo, jeżeli uczniowie mają podwójne zajęcia na lodzie to lekcje odbywają się także czasami w soboty. Język angielski jest prowadzony w systemie rozszerzonym, gdyż młodzi zawodnicy często wyjeżdżają za granicę by kontynuować swoją hokejowa karierę. Program nauczania jest również dostosowywany do wyjazdów na mecze hokejowe. Na pewno dużą rolę w życiu tych młodych hokeistów odgrywa dyscyplina. Ma ona związek z wyjściem i powrotem do internatu o określonych porach. Szesnastu zawodników jest podzielonych na dwie ośmioosobowe grupy. Zajęcie są więc intensywne i podejście do każdego z uczniów jest indywidualne.
Co sądzi Pani o dołączeniu „dwudziestki” do ekstraligi?
Myślę, że jest to bardzo dobry pomysł by ci młodzi zawodnicy ogrywali się w ekstralidze. Wiadomo, że ich szansę nie są wielkie. Różnica chociażby pod względem warunków fizycznych z innymi drużynami będzie widoczna. Jest to jednak inna gra niż w pierwszej lidze i myślę, że zaprocentuje to w przyszłości. Zarówno pod względem motoryki jak i rozegrania krążka.
Kierunek czeski to dobry pomysł?
Jak najbardziej. Dla „osiemnastki” jest to bardzo dobre rozwiązanie. Gra z czeskimi drużynami da im więcej niż pierwsza liga, której i tak obecnie w Polsce nie mamy. Nawet jeżeli drużyna SMS II PZHL miałaby grać z Gdańskiem i Dębicą to wydaje mi się, że obecne rozwiązanie jest dla niej korzystniejsze. Dzięki temu zdobywają doświadczenie z rówieśnikami lub zawodnikami ciut starszymi.
Wspiera Pani swoich synów w ligowych spotkaniach?
Oczywiście. Nie ukrywam tego, gdyż jestem mamą i zawsze będę za nimi. Zawsze na sercu leży mi dobro polskiego hokeja. Można powiedzieć, że sama dorastałam na lodowisku i w dalszym ciągu sędziuje mecze hokejowe.
Jest jeszcze szansa na poprawę polskiego hokeja?
Wiem jak wygląda od środka polski hokej i myślę, że tylko wzajemne wsparcie może poprawić jego sytuację. Nie szukajmy kwadratowych kół, tylko wspierajmy wspólnie rozwój tej dyscypliny w Polsce. Priorytetem dla każdego zawodnika i zawodniczki powinna być kadra Polski. Wiadomo, że czasami kluby nie chcą oddelegować swoich zawodników na zgrupowanie. Wiemy, że ligowe wyniki są ważne jednak kadra musi być najważniejsza. Powinny powstawać programy wspierające szkolenie młodzieży hokejowej w Polsce.
Jak podsumuje Pani dotychczasową działalność Pani programu „Hokejowe Nadzieje Olimpijskie”?
Hokejowe nadzieje Olimpijskie trwają już w sumie od trzech lat. Program powstał, by wspierać hokejowe talenty polskich lodowisk. Uważam, że szkolenie w Polsce jest poprawne. Mamy dzieci i młodzież, które szkolą się na Czechach lub Słowacji. Do czasu gimnazjum zawodników jest wielu, lecz później ilość chętnych po podjęciu decyzji odnośnie szkolenia często się wykrusza. Program ten skierowany jest właśnie do wspierania tych zawodników, by mogli kontynuować swoją karierę hokejową. Chcemy, by ten światowy poziom nam nie uciekał dlatego cały czas powinna istnieć współpraca z klubami oraz PZHL. Jest to program prowadzony pod patronatem związku, ministerstwa sportu i polskiego komitetu olimpijskiego. Jak w grze zespołowej czeka nas wszystkich jeszcze duża praca, której efekty powinniśmy zobaczyć w przyszłości.
Rozmawiał: Daniel Sołtysik
Komentarze