NHL: Znane nazwiska na liście niezależnych wolnych agentów (WIDEO)
Już 1 lipca na rynku transferowym pojawią się tak zwani niezależni wolni agenci. Co kryje się pod tym pojęciem? O jakich zawodników chodzi?
Niezależni wolni agenci to zawodnicy, których kontrakty z obecnymi klubami wygasną i którzy nie posiadają żadnych zobowiązań względem swoich dotychczasowych pracodawców, co za tym idzie są do wzięcia przez inne zespoły bez żadnych ograniczeń.
Jest jeszcze jedna grupa wolnych agentów tak zwani zależni wolni agenci. Ta grupa zawodników również ma prawo przyjmowania ofert od innych zespołów, lecz podpisanie umowy z nowym pracodawcą w ich przypadku uzależnione jest od reakcji klubu, w którym występują w danej chwili. Otóż, jeśli taki zespół spełni określone kontraktem warunki, często związane z przebiciem złożonej zawodnikowi przez inny klub oferty, to gracz ten musi pozostać w swojej dotychczasowej drużynie.
Spójrzmy zatem jakie „łakome kąski” mogą pojawić się za nieco ponad pół miesiąca, jeśli przez ten czas nie dopracują warunków nowych kontraktów ze swoimi obecnymi pracodawcami.
Wśród napastników prym wiedzie John Tavares, który ma ochotę odejść z New York Islanders i powalczyć wreszcie o wygranie ligi. 27-letni środkowy od początku swojej kariery w NHL, czyli od roku 2009 występuje w zespole „Wyspiarzy”, ale ta drużyna nie rokuje na zdobywanie najwyższych laurów, które są ambicją Kanadyjczyka.
To już chyba koniec cierpliwości Johna Tavaresa do "Wyspiarzy" i sukcesu zacznie szukać w innych barwach.
Ciekawie wyglądają również takie nazwiska jak James Van Riemsdyk z Toronto Maple Leafs, czy czekający na swój pierwszy Puchar Stanleya Joe Thornton z San Jose Sharks. Do wzięcia będą również niedawni finaliści NHL, David Perron i James Neal z Vegas Golden Knights.
Czy Joe Thornton znajdzie klub, w którym spełni swoje marzenia o Pucharze Stanleya?
Oprócz nich, jasną sytuację może mieć już od następnego miesiąca Paul Stastny z Winnipeg Jets, Rick Nash z Boston Bruins, Thomas Vanek z Columbus Blue Jackets i para napastników New Jersey Devils Patrick Maroon i Michael Grabner. Austriak przeszedł do „Diabłów” w trakcie ostatniego sezonu z New York Rangers i zdążył rozegrać tylko 23 mecze w nowych barwach, czyli dokładnie tyle samo, co Nash w „Niedźwiadkach”, który także pożegnał w trakcie rozgrywek nowojorskich „Strażników”.
Wśród defensorów wybijają się dwa nazwiska, o które zabiegać będą między sobą włodarze klubów NHL. Na pierwszy plan wysuwa się świeżo upieczony zdobywca Pucharu Stanleya John Carlson, najskuteczniejszy obrońca w ostatniego sezonu ligowego, zarówno w fazie zasadniczej, jak i play-off. Do wzięcia będzie również 32-letni Mike Green z Detroit Red Wings.
Będąc najskuteczniejszym defensorem ostatniego sezonu ligowego oraz ważnym ogniwem drużyny, która zdobyła Puchar Stanleya, John Carlson może śmiało dyktować swoje warunki nowego kontraktu.
Na liście niezależnych wolnych agentów znajdzie się również kilku ciekawych golkiperów. Wszystko wskazuje na to, że będzie tam kolega klubowy Tavaresa, Jaroslav Halák, a także Kari Lehtonen z Dallas Stars, Jonathan Bernier z Colorado Avalanche i Carter Hutton z St.Louis Blues.
Zupełnie innym przypadkiem jest Rosjanin Ilja Kowalczuk. Dwukrotny złoty medalista MŚ i mistrz olimpijski zamierza po 5 latach przerwy na grę w lidze KHL, powrócić do rywalizacji na taflach najlepszej ligi świata, na których występował przez 11 sezonów. 35-latek również posiada status niezależnego wolnego agenta, ale historia z nim związana jest nieco inna niż w powyższych przypadkach.
Rosjanin 3 września 2010 roku podpisał z New Jersey Devils 15-letni kontrakt opiewający na okrągłą sumkę 100 milionów dolarów, po czym 11 lipca 2013 poprosił o zwolnienie go z obowiązku dalszego wypełniania tej umowy, pozostawiając jako niewykorzystaną kwotę 77 milionów dolarów. Cztery dni później zawarł 4-letnią umowę z SKA St.Petersburg.
Najlepsze momenty Ilji Kowalczuka z ligi NHL.
Po opuszczeniu ligi NHL przez Kowalczuka jego umowa z „Diabłami” uległa rozwiązaniu, a on sam został umieszczony na liście graczy dobrowolnie zwolnionych. Oznaczało to tyle, iż jeżeli Kowalczuk chciałby wrócić do NHL przed ukończeniem 35.roku życia to musiałby otrzymać zgodę wszystkich klubów rywalizujących w tych rozgrywkach. Dwukrotny mistrz KHL osiągnął 35 wiosen 15 kwietnia bieżącego roku, a to powoduje, że bez przeszkód może rozglądać się za nowym pracodawcą po drugiej stronie oceanu.
Z najświeższych doniesień wynika, że pochodzący z Twieru lewoskrzydłowy prowadzi dosyć dalece posunięte rozmowy na zachodnim brzegu z przedstawicielami Los Angeles Kings i San Jose Sharks. A zatem pozostaje tylko czekać na rozwój sytuacji i ogłoszenie bomby transferowej z jego udziałem.
Komentarze